„Miłość ma zawsze dwie twarze. Albo dodaje skrzydeł, by latać albo wykańcza psychicznie."
Elina Swan była jedną z najpopularniejszych dziewczyn w Central City High School, a Olivier Coleman nieśmiałym chłopakiem, który zamiast do niej podejść i poro...
————🦋———— c h a p t e r t h i r t e e n t h i r t e e n t h d a y
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
————🦋————
Środa, 26 kwietnia
„Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa, jeżeli czasami nie bywasz nieszczęśliwa, prawda?"
Chciałbym się z tobą spotkać, Elino. Porozmawiać, zobaczyć twój choć jeden prawdziwy uśmiech. Spotkajmy się na polanie koło twojego domu. Chwilę przed zachodem słońca. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
Olivier Coleman bardzo długo zastanawiał się czy właśnie na ich polanie, dziewczyna powinna dowiedzieć się kto podrzuca jej liściki. Wydawało mu się, że przeanalizował każdy możliwy scenariusz, zinterpretował każdą możliwą reakcję i zupełnie nic z tego nie wywnioskował. Nadal nie wiedział, czy to, aby na pewno dobry pomysł. Na samym początku planował spotkanie dopiero w czternastym dniu, który wypadał akurat w studniówkę. W pewnym sensie przeczuwał, że coś może pójść nie po jego myśli. Znając szczęście Colemana do tego typu rzeczy, to było coraz bardziej prawdopodobne.
Chłopak równo o siódmej trzydzieści wrzucił małą karteczkę do szafki dziewczyny i ruszył w stronę biblioteki. Postanowił, iż jeszcze chwilę przed lekcjami poczyta książkę, którą kilka dni temu zaczął. Była to jedna z tych lżejszych powieści. Teraz wolał nie wybierać literatury, która wymagałaby od niego całkowitego skupienia się na calej fabule. Po jego głowie latało zbyt dużo myśli, które choć były męczące i przysparzały mu coraz więcej bezsennych nocy, czasami były po porostu nieuniknione. Przychodziły same z siebie, w najmniej oczekiwanym momencie i za nic w świecie nie chciały odejść. To one o wszystkim decydowały, to one wszystkim sterowały, a człowiek choć nie lubił, odczuwał niemoc.
Dziewiętnastolatek spędził jeszcze kilka minut w bibliotece. Dzisiejszego dnia nie mógł skupić się na niczym i trzymając książkę przed sobą miał wrażenie, że literki latają po wszystkich stronach, nie potrafią znaleźć odpowiedniego, sensownego dla siebie miejsca. Ociężale wstał z fotela znajdującego się w rogu przestronnego, wypełnionego zapachem książek pomieszczenia. Odłożył książkę na miejsce i westchnął. Nie wiedział co robić. Miał jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia się lekcji. Nie miał czego powtarzać na zajęcia, ponieważ nie zostałą zapowiedziana żadna kartkówka czy sprawdzian. I nie ukrywając. Nie miał do tego po prostu siły.
I don't see you like I should
You look so misunderstood
And I wish I could help
But it's hard when I hate myself
Pray to God with my arms open
If this is it, then I feel hopeless
And I wish I could help
But it's hard when I hate myself
Po kilku sekundach bezczynnego stania w miejscu postanowił w końcu pójść do sali i tam spędzić pozostały mu czas do lekcji. Pierwszymi zajęciami dzisiejszego dnia była matematyka, więc gdzieś w głowie latała mu nadzieja, że jeśli zostanie zawołany do tablicy nie zatnie się i będzie w stanie cokolwiek z siebie wydusić, a cyfry nie bedą mu latały przed oczami. Jedyne czego chciał tego dnia to zapaść się pod ziemię i wyjść spod jej powierzchni za kilkanaście godzin kiedy to wszystko minie, a te beznadziejne, niepomagające w niczym myśli po prostu znikną.
Bił się w myślach z samym sobą. W pewnym momencie dwukrotnie uderzyła go świadomość, że zaproponował Elinie spotkanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna wcale nie musi przyjść, jednak takowe ryzyko nadal pozostawało. A Olivier Coleman pozostawał w niezadowalającej nikogo formie i nic nie wskazywało na to, że do wieczora miałoby to ulec jakiejkolwiek poprawie.
Ból w skroniach, który towarzyszył mu od momentu pobudki wcale nie pomagał, a wręcz przysparzał mu gorsze samopoczucie. Czasami musiał przystanąć w miejscu, by na chwilę zamknąć oczy i policzyć do dziesięciu. Świat wirował mu przed oczami. Miał wrażenie, że w pewnym momencie upadnie na podłogę i nie będzie miał siły, by się podnieść. A co pomyślą ludzie, mijający go? Pewnie przesadził wczorajszego wieczoru z alkoholem, no no w ruch poszło dobre ziele coś czuję, gościu ileś ty wychlał.
Przecież nikt nie ma prawa czuć się gorzej, nikt nie ma prawa być chorym. Jedyne co przychodzi ci na myśl, gdy widzisz toczącego się człowieka to alkohol, bo co innego. Gorsze samopoczucie, problemy ze zdrowiem przyjdą ci na myśl jako drugie, a nawet może jako trzecie, ponieważ hej, istnieją jeszcze inne, gorsze używki od alkoholu. Zorientujesz się, że to żadne z powyższych dopiero, gdy człowiek upadnie na podłogę bez ruchu, a ty nie będziesz w stanie zrobić nic oprócz patrzenia się. Dopiero jakaś osoba, krzycząca za tobą wezwie karetkę, a ty będziesz obwiniać się, że ciebie sparaliżowało.
When I feel like you don't need me
Then I feel like you don't see me
And my life has no meaning, drain me
Hands out, tryna ask for love
But when I get it, I just pass it up
Throw it away and think about it later
————🦋————
Elina słysząc głośny dźwięk dzwonka i głos nauczycielki od biologii oznajmujący koniec lekcji, podniosła się z krzesła, zebrała swoje rzeczy z drewnianej ławki, spakowała je do swojej czarnej torby i wszyła z sali. To była jej ostatnia lekcja co ją niezmiernie cieszyło. Jedyne co jej zostało to zostawienie niepotrzebnych rzeczy w szafce. Dzisiejszego dnia spóźniła się kilka minut na lekcję, więc nie miała okazji zajrzeć do swojego metalowego pudła. Resztę przerw spędziła w bibliotece, ponieważ powtarzała do poprawy z matematyki. Tym razem musiała ten sprawdzian napisać jak najlepiej, by uniknąć kolejnych kłótni z rodzicami, których nienawidziła.
Stojąc pod swoją szafką wyjęła z torebki niepotrzebne jej w domu książki, natomiast drugą ręką wprowadziła kod i otworzyła pudło. Od razu po otworzeniu na książki trzymane w jednej dłoni spadła mała karteczka. Na twarz panny Swan automatycznie wpłynął delikatny uśmiech. Pospiesznie schowała podręczniki do szafki i rozprostowała zawiniątko.
„Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa, jeżeli czasami nie bywasz nieszczęśliwa, prawda?"
Chciałbym się z tobą spotkać, Elino. Porozmawiać, zobaczyć twój choć jeden prawdziwy uśmiech. Spotkajmy się na polanie koło twojego domu. Chwilę przed zachodem słońca. Mam nadzieję, że przyjdziesz.
Czy istnieje słowo, które opisałoby szok na buzi dziewczyny po przeczytaniu liściku? Zdecydowanie nie. Przez jej twarz przelatywały najróżniejsze emocje - od szoku, zdziwienia po ekscytacje, ale i też strach. Strach? Wręcz przerażenie przed możliwym spotkaniem. Dlaczego? Mimo wielkiej chęci dowiedzenia się kto stał za podrzucaniem jej liścików do szafki, czuł lekki niepokój związany z poznaniem tej osoby. Sama nie wiedziała dlaczego, ale ewidentne coś siedziało jej w głowie i wcale nie chciało zniknąć. Bynajmniej nie w tym momencie. Wiedziała, że na polanę uda się na sto procent. Nie wyobrażała sobie zignorować dzisiejszego liściu i przegapić może jedyną szansę na dowiedzenie nie kto jest Nieznajomym.