5. Piwo i nocne czuwanie

357 11 2
                                    

Była godzina dziewiętnasta. Draco rozjuszony siedział w krzakach pod jednym z okien w domu Hermiony. Chorobliwie zazdrosny i wściekły obserwował co dzieje się w salonie. Dylan miał urodziny. Hermiona przyniosła tort. W pokoju był też Harry. Raptem pojawiła się Ginny, która od razu podeszła do Swana i przytuliła go, składając mu życzenia. Kiedy Dylan zdmuchnął świeczki na torcie, Hermiona mocno go pocałowała, a w Malfoyu aż się zagotowało.

- Pieprzony Dylan z tym swoim pieprzonym uśmiechem. – Mówił do siebie, popijając mugolskie piwo. Zabrał je z domu Hermiony, kiedy nikt nie patrzył. Chociaż w ten sposób mógł im dokuczyć. Jakkolwiek.

Draco nie odrywał swojego wzroku od Hermiony. Z jednej strony był naprawdę zły na Zabiniego, a z drugiej czuł tak wielką bezsilność, która jakby pożerała ostatnie esencje jego życia.

Otwierając trzecie piwo, patrzył wilkiem na to jak Dylan otwiera prezenty od przyjaciół. Raptem Ginny i Hermiona odeszły od wszystkich i podeszły do okna. Zaczęły o czymś rozmawiać. Malfoy ostrożnie odsunął się od swojego okna i podszedł do tego przy którym stały dziewczyny. Miał nadzieję o czymś usłyszeć.

****

Hermiona widząc jak Dylan rozpakowuje prezent od Harrego, wzięła Ginewrę za ramię i uśmiechając się, podeszła z nią do okna.

- Cieszę się, że przyszłaś. – Rudowłosa uścisnęła Hermionę.

- Też się cieszę, że znowu was widzę. – Odparła Ginny. – Blaise ostatnio ma bardzo dużo wyjazdów. Nie wiem czym on jest taki zajęty. – Wzruszyła ramionami. – W ogóle dziwnie się dzisiaj zachowywał. Powiedział, żebym była ostrożna i żebym zamieszkała na ten moment z tobą, albo z Harrym, albo z Ronem.

- Ron jest przecież chory, on o tym bardzo dobrze wie. – Zauważyła Hermiona przysłuchując się uważnie przyjaciółce.

- Mówię ci, że był dzisiaj jakiś inny. – Odparła krzyżując ręce na piersi.

- Malfoy i Zabini byli tutaj, nie wiem, czy wiesz. – Powiedziała Granger. – Zachowywali się jakoś nadzwyczajnie. – Parsknęła śmiechem.

- Malfoy? Tutaj? – Zapytała zszokowana.

- Byłam zdezorientowana jak ty teraz. – Odrzekła Hermiona i złapała przyjaciółkę za obie dłonie. – Ale wracając...bardzo cieszę się, że tu jesteś.

- Ja też. – Uśmiechnęła się szeroko. – Jak czują się rodzice?

Hermiona nagle spochmurniała i poczuła nieprzyjemne ciarki na plecach.

- Z mamą trochę lepiej, tata ostatnio miewał wysokie gorączki. – Powiedziała Hermiona. – Nie mam pojęcia co oni złapali i jak im pomóc.

- Wszystko jakoś się ułoży. – Ginny przytuliła swoją przyjaciółkę i odrzekła. – Z Ronem ostatnio też nie za dobrze. Ale jakoś to przezwyciężymy, tak?

- Tak. – Przytaknęła jej przyjaciółka i ocierając łzę z prawego policzka zapytała. – Czego byś się napiła?

- Masz to dobre mugolskie piwo, które Dylan przywiózł mi kiedyś?

- Wiesz co... - Zaśmiała się Hermiona i otarła załzawione oczy. – Naprawdę nie mam pojęcia, ale gdzieś zniknęło. – Zaśmiały się obie i wróciły do rozmawiających ze sobą chłopców.

****

Draco oparł się o ścianę i myślał. Choroba Rona i rodziców Hermiony. Czy to nie dziwne, że chorują na to samo, a tak naprawdę nie wiadomo co to jest? Może to ma coś wspólnego z tym, że w prawdziwej rzeczywistości nie żyli? Był pewien jednego. Aby to dobrze sprawdzić, musi zobaczyć się z ojcem. Jeśli ten też choruje wiedziałby chociaż, że nie wszystko uległo idealnej zmianie, kiedy pomieszali rzeczywistość. Podniósł się z trawy, ale momentalnie się zachwiał. Spojrzał na pustą i szóstą butelkę piwa i zaczął czkać. Usiadł ponownie na trawie i zmrużył oczy w poszukiwaniu kolejnej butelki. Otwierając ją oparł się o krzak i zasnął.

****

Kiedy wróbel usiadł mu na nosie, gwałtownie się obudził i zmarszczył brwi. Było już ciemno, a z domu nie dochodził żaden dźwięk. Draco powoli się podniósł i ziewając spojrzał na swoją dłoń. Miał w niej butelkę piwa. Niewiele myśląc wyzerował ją i zauważył z zaskoczeniem, że na trawie leży ich więcej. Podniósł jedną i otworzył, kiedy zauważył zapalone światło. Spojrzał przez okno. Hermiona z mokrymi włosami i w szlafroku robiła sobie w kuchni ciepłe mleko. Wzięła kubek i zaczęła iść po schodach. Draco rozejrzał się wokół i zaczął iść przed siebie, kiedy raptownie na swojej drodze napotkał drzewo. Zerując butelkę, wyrzucił ją i zaczął się wspinać. Z wielką trudnością dowlókł się do gałęzi, z której dobrze widać było okno sypialne Hermiony. Usiadł na grubej gałęzi, a wtedy Hermiona weszła do swojego pokoju. Niewiele myśląc Draco wybełkotał:

- Hermm...Miona!! – Kiedy zdał sobie sprawę co zrobił, zaśmiał się i czknął.

Granger widząc Dracona na gałęzi, otworzyła szeroko buzię z szoku i otworzyła okno na oścież.

- Malfoy?! Co ty tutaj robisz?! Dlaczego mnie podglądasz!

- Ja?! – Wybałuszył oczy i gwałtownie zaprzeczył głową. – Nieee... - Nieoczekiwanie Dracon wychylił się do przodu i zaczął spadać z gałęzi. Dziewczyna zapiszczała, w porę wzięła różdżkę i zatrzymała ciało chłopaka wprost przed krzakami. Odetchnęła z ulgą.

Wyszła na dwór i spojrzała na zamglone oczy blondyna.

- Malfoy nie rób sobie żartów, odejdź stąd.

- Kiedy ja nie chcę od ciebie odchodzić... - Przytrzymał się ściany i wyszeptał. – Kochaanie...

- Dość tego. – Dziewczyna pociągnęła za jego ramię i zaprowadziła go na krawężnik. – Masz mi dać spokój i sobie iść, zrozumiałeś?! Idź stąd, no już! – Krzyknęła i weszła do domu trzaskając drzwiami.

Draco usiadł na krawężniku i czując pragnienie, rozejrzał się. Na co mu to było? Stracił Hermionę, stracił już wszystko przez zarżnięcie jakiegoś gnoja. Otarł twarz dłońmi i zaczął płakać. Położył się na krawężniku.

****

Hermiona przez godzinę nie mogła zasnąć. Kręciła się na łóżku. Wreszcie postanowiła pójść do toalety. Zeszła po schodach, gdy zauważyła przez okno Dracona leżącego na krawężniku. Na dworze zaczął padać deszcz. Mając wyrzuty sumienia, wyszła z domu i potrząsnęła leżącym chłopakiem.

- W porządku, chodź do środka.

Draco pijany, nie zrozumiał ani słowa, ale i tak poszedł ciągnięty przez dziewczynę.

Ona położyła go na kanapie, przykryła kocem. Raptem zauważyła na kanapie krew. Spojrzała na mokrą twarz chłopaka. Miał lekko przeciętą skroń. Musiał to sobie zrobić spadając z drzewa. Wyjęła z lodówki lód i powiedziała do niego:

- Usiądź. – Ten posłuchał, a dziewczyna przyłożyła do opuchlizny lód. Chłopak zajęczał z bólu. Otworzył oczy i patrzył się intensywnie na dziewczynę. Przełknął ślinę i odparł cicho:

- Przepraszam.

Dziewczyna przytaknęła.

- Okej.

- Przepraszam. – Powtórzył. – Nie robiłbym tego, gdybym nie miał powodu...

- A jaki jest ten powód?

- Nie zrozumiesz. – Zauważył i zabrał z jej dłoni lód. – Dzięki, idź już spać. Przepraszam.

Dziewczyna bez słowa skierowała się w stronę schodów, a chłopak przekładając sobie lód zasnął.

Dramione - Tempu Vastum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz