25. Zniszczenie przeznaczenia i...

675 15 2
                                    

Zbliżała się czwarta rano, a wesele nie dobiegało końca. Wszyscy świetnie się bawili, tańczyli, pili i jedli. Radość na ich twarzach, była autentyczna, każdy bawił się z każdym. Tej nocy najważniejsza była miłość i każdy bardzo dobrze o tym wiedział.

Blaise spojrzał na Tempu Vastum, aby sprawdzić, która godzina. Myślał nad tym co powinien teraz zrobić. Obiecał Draconowi, że od razu po powrocie tutaj, zniszczy Tempu Vastum. Niestety, słój, który wcześniej przyniósł, nie był w Malfoy Manor. Zapewne został tam, gdzie Blaise go znalazł. W Górach Księżycowych.

Kiedy Malfoy podszedł do stołu z chłodnymi napojami, Zabini zbliżył się do niego i oznajmił mu:

- Będę się teleportował w Góry Księżycowe.

Draco po tych słowach zachłysnął się piciem i spojrzał na przyjaciela.

- Teraz?

- Teraz. Myślę, że im szybciej tym lepiej.

Draco pokiwał głową na znak, że rozumie i zapytał:

- Iść z tobą? A może potrzebujesz kogoś?

- Nie, wolę iść sam.

- Ale jeśli zniszczysz Tempu Vastum, będziesz musiał teleportować się na raty.

- Wiem. Myślę, że taka samotnia dobrze mi zrobi.

- Gdyby cokolwiek się działo, spróbuj mnie poinformować, a ja ci pomogę.

- Oczywiście.

Po tych słowach objęli się i poklepali po plecach.

- Uważaj na siebie. – Odparł blondyn.

- A ty nie myśl o tym i baw się dobrze. Mam nadzieję, że to twoje jedyne wesele.

Zaśmiali się oboje, a Blaise raptownie zniknął z powierzchni ziemi. Draco patrzył się chwile w miejsce, w którym przed chwilą stał jego przyjaciel. Czuł w sobie niebywałą wdzięczność do tego człowieka. On już nie tylko był przyjacielem, ale i bratem.

****

Zbliżał się wieczór, kiedy Blaise stanął przed skrzypiącą od silnego wiatru, chałupą. Niewiele myśląc wszedł do środka i od razu skierował się kantorka. Wziął potrzebne mu narzędzia i wszedł do gabinetu Blavena.

Tak jak i wcześniej to robił, odsunął biurko i krzesło. Zaczął rozwalać podłogę. Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył podziemny gabinet. Szybko, wyjął z niego magiczny słój i postawił go na biurku Blavena. Otworzył go. Kiedy zdejmie z siebie Tempu Vastum, będzie miał dokładnie trzydzieści sekund na wrzucenie go do słoja, dopóki nie zemdleje i klątwa go nie zabije. Musiał się spieszyć.

Patrząc na bulgoczącą w słoju ciecz, zaczął zdejmować z siebie łańcuszek, kiedy usłyszał za sobą głos:

- Naprawdę, chcesz to zniszczyć?

Założył na siebie ponownie łańcuszek i odwrócił się.

- Vastia? Co ty tutaj robisz?!

- Dlaczego chcesz zniszczyć Tempu Vastum?

- To nie jest twoja sprawa i nie odpowiedziałaś mi na pytanie.

Westchnęła zirytowana.

- Mieszkam tu, odkąd ta nieprzyjemna sytuacja między nami, miała miejsce...

Zamilkli oboje. Po chwili Vastia ponownie zapytała:

- Dlaczego chcesz to zniszczyć?

- Ponieważ nie chce mieć na sobie klątwy.

- Ale pomyśl! Blavena już nie ma, Anastazja nie żyje, ja się nie wtrącam w wasze życie, a Penelopa przeszła na waszą stronę. Już nic wam nie grozi, a ty chcesz zniszczyć tak potężny przedmiot! On jest twój i tylko twój. Ty jesteś Marnotrawcą Czasu...

- To jest zaklęte Vastia nie rozumiesz?! Jestem więźniem tego urządzenia!

- Nie jesteś! Masz moc, której nikt nie ma. I tak po prostu chcesz ją wrzucić do słoja!

- Chce go wrzucić do słoja, aby już nikt nie mógł z niego korzystać. Chce raz na zawsze zapomnieć o Regu Blavenie. I o tobie też.

Wybałuszyła oczy słysząc jego słowa. Po chwili zmarszczyła brwi i odpowiedziała:

- Okej, skoro tak uważasz. Śmiało. Zniszcz go.

Teraz Blaise poczuł kłębiące się w nim myśli. A jeśli Vastia miała rację? Jeśli rzeczywiście, niszczenie Tempu Vastum było błędem? Przecież nic mu nie grozi. Oczywiście, już nie miał zamiaru cofać się w czasie, znał konsekwencje swoim ostatnich czynów, ale jednak. Miał do dyspozycji teraz tyle ksiąg, notatek i instrukcji. Mógł nauczyć się czegoś więcej. Tempu Vastum to naprawdę potężna maszyna, a on ją miał tylko dla siebie.

Potem pomyślał o tym, jak bardzo czyny Vastii złamały mu serce. Czuł się jak wrak człowieka, wiedząc o klątwie, która na nim spoczywała. Tyle razy męczył się z tym cholernym przedmiotem. Powinien raz na zawsze odejść od przeszłości. Raz na zawsze dać zapomnieć sobie i swoim przyjaciołom o Regu Blavenie. Raz na zawsze koniec.

Oddychając ciężko zdjął z siebie łańcuszek i trzymając w ręku Tempu Vastum, skierował go nad słój. Poczuł pot kapiący mu z czoła. Musiał tylko wrzucić Tempu Vastum do słoja. Tylko go wrzucić.

Zostało mu dwadzieścia pięć sekund.

Dwadzieścia cztery.

Dwadzieścia trzy.

Dwadzieścia dwa.

Dwadzieścia jeden...

Dramione - Tempu Vastum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz