7. Samotne Drzwi - po raz trzeci

335 12 6
                                    

Blaise szedł ostrożnie po wilgotnym polu, gdzie stado kruków zagradzało mu drogę. Ich ciągłe krakanie irytowało go, do tego stopnia, że zasłaniał uszy. Samotne drzwi górowały przed nim, porośnięte gęstym bluszczem.

Kiedy do nich podszedł okazało się, że drzwi są w nienaruszonym stanie, wyglądają jak nowe. Zaklęcia Blavena nadal działały bez zarzutu.

Usunął bluszcz i powoli otworzył drzwi. Wszedł do środka, gdzie panowała ciemność. Wytworzył na końcu różdżki światło, ponieważ przełączając włącznik zdał sobie sprawę, że światło nie działa. Zaczął przeglądać całą bibliotekę Blavena. Wszedł do zakrytego pomieszczenia i wszystko uważnie przeglądał.

- Accio Tempu Vastum! – Niestety nic to nie dawało i musiał żmudnie przekartkowywać wszystkie książki i notatki.

Kiedy tak zaznajamiał się ze wszystkimi dokumentami, przypomniał sobie te wszystkie momenty, kiedy musieli walczyć o swoją wolność i spokój. Wtedy zawsze próbowali być zdeterminowani by pokonać wroga.

Na szczęście każda przeszkoda jakoś ustępowała miejsce zwycięstwu i mogli się nim cieszyć.

Teraz też, pokonali Rega Blavena na zawsze, mając po swojej stronie jego córkę, która nie miała zamiaru robić nikomu krzywdy. Przyszłość zapowiadała się obiecująco, malowała się w jasnych barwach. Jego najlepszy przyjaciel miał brać ślub, to dopiero było niesamowite! Draco Malfoy i miłość, kto by się tego spodziewał? Tym bardziej z Hermioną Granger. Dwoje osób, którzy tak bardzo siebie nienawidzili, walczyli ze sobą, mieli odmienną ideologię i styl życia. I nagle połączyła ich miłość. Miłość potrafi zdziałać cuda, bo połączyła nawet najbardziej zwaśnione osobowości. Pomyślał, że właśnie coś takiego, chciałby powiedzieć na ich weselu, wznosząc toast. To idealne słowa.

Niestety, na razie nie będzie żadnego wesela ani żadnego toastu. Musiał się skupić na tym, aby naprawić swój wielki błąd.

Spojrzał na zegarek i zdziwiony zauważył, że siedzi tu już od sześciu godzin. Przeglądał wszystko dokładnie i parę razy.

Stwierdził, że niczego pożytecznego nie znajdzie, więc postanowił ruszyć w Góry Księżycowe.

Miał nadzieję, że tak znajdzie odpowiedź. Znajdzie rozwiązanie, aby jednak stanąć przed mikrofonem i tłumem ludzi z kieliszkiem szampana w ręku.

Wstał i wyszedł. Na polach zrobiło się bardzo ciemno. Kruki krakały niemiłosiernie. Pomimo ciemności słychać było szelest ich skrzydeł, kiedy zaczęły odfruwać.

Blaise spojrzał na Tempu Vastum. Przekręcił wajchę i kliknął w dwa guziki.

****

Raptownie oślepiło go światło. Słońce bardzo grzało, a on stał przed chatą Rega Blavena w Górach Księżycowych.

Pomimo śmierci Blavena, kruki wciąż latały nad dachem chaty i dźwiękiem zaznaczały swoją obecność.

Zabini wszedł do środka trzaskając drzwiami. Najpierw sprawdził dokładnie lustrzany pokój. Potem zaglądał do innych pokoi stwierdzając ze zdziwieniem, że większość jest pusta.

Powoli zaczął się poddawać, kiedy przejrzał wszystkie szafy na korytarzu. Był zmęczony i zdenerwowany.

Zachciało mu się płakać na myśl, że spieprzył życie przyjacielowi. Już nawet nie chodziło o niego. On mógłby żyć teraz i tutaj. Przecież jedyne co stracił to kontakt z niektórymi. Ale czy to było dla niego na tyle ważne by rozwiązać problem? Jego motywacją była jedynie miłość Dracona i Hermiony.

Wszedł do biura Blavena, w którym roiło się od ksiąg i zgniecionych świstków. Widząc to, trochę poddany, usiadł za biurkiem i oparłszy się zaczął się rozglądać.

Zaczął obracać fotel i raz po raz przecierać oczy ze zmęczenia. Walczył ze sobą. Myślał o tym, aby chwilę się zdrzemnąć, ale czasu miał coraz mniej. Przynajmniej tak mu się zdawało. Opuścił głowę i zaczął przeglądać szuflady w biurku Rega. Nie znalazł niczego ciekawego. Wyjął ze swojej torebeczki notatnik Blavena i zaczął go studiować. Raptem z notatnika wyleciało krucze pióro, które miało rolę zakładki w notatniku. Zaczęło spadać, kiedy Blaise próbował je złapać. Nagle piórko wleciało pomiędzy deski podłogowe i wleciało do środka. Zabini zdziwił się i zszedł z fotela. Między deskami znajdowała się niewielka szpara. Spojrzał w dół i miał nadzieję zobaczyć ziemię albo piasek. Zobaczył coś innego. Zobaczył mury i podłogę. Zobaczył jakieś przedmioty. Coś było pod ziemią.

Szybko wybiegł z gabinetu i pobiegł do kantorka. Wziął stamtąd kilof i łopatę. Miał nadzieję, że deski nie były jakieś bardzo wytrzymałe.

Odsunął biurko i mocno się zamachnął. Jedna z desek ułamała się i pokazała komnatę, która znajdowała się pod biurem Blavena.

Blaise podekscytowany utorował sobie drogę wyrywając deski i powoli zszedł na dół.

Poczuł, jak wali mu serce. Wiara w to, że znajdzie rozwiązanie zaczęła na niego napływać. Otarł się z kurzu i piachu. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Komnata była wykuta w skale. Na ścianach porozwieszane były różne notatki i rysunki. Zaczął iść w głąb.

Niespodziewanie na ścianie zauważył rysunek. Rysunek Tempu Vastum. Takiego samego jaki miał na szyi.

Szybko zerwał kartkę. To była wskazówka. Coś musiało tu być. Skoro jest rysunek to i są notatki. Zaczął iść dalej i zauważył na drewnianym stole dużo starych i zapisanych zeszytów. Musiał przejrzeć to wszystko. Nie czuł już zmęczenia, był bardzo podekscytowany.

Usiadł na drewnianym krześle i wziął do ręki jeden z notatników, kiedy zauważył coś w głębi.

Wstał z krzesła i ruszył przed siebie. Na końcu komnaty, na wielkiej komodzie wykutej w skale, stał szklany słój. W słoju tym była jakaś substancja w kolorze kremowym. W skale nad wielkim słojem widniał napis: PERDERE CUPIS, ET CONTERET OMNIA.

Musiał jak najszybciej znaleźć słownik, dowiedzieć się co ten napis oznacza i przejrzeć wszystkie notatki.

Wziął się od razu do roboty.

Dramione - Tempu Vastum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz