7

123 19 9
                                    

Hotel na pierwszy rzut oka prezentował się nienagannie. Wysoka żeliwna brama, po której wiły się rośliny, zapewniała intymność już od pierwszej chwili. Jak to w Kalabrii, inwestycja nie kończyła się na jednym, wielkim budynku, ale stanowiła zbiór wielu mniejszych. Z tego, co zauważyłam, Włosi z tego regionu cenili sobie niskie zabudowy, aby nie zakłócać harmonii pięknych krajobrazów. Zaraz po wejściu na teren, po lewej stronie znajdował się budynek-recepcja. Lśniący marmur pysznił się w promieniach słońca, ale pnące winorośla oswajały to miejsce. Rzeczywiście dało się odczuć jednocześnie spokój i ciepłą atmosferę, jak również luksus tego miejsca. Blat recepcji lśnił czystością, a w progu stał boy hotelowy, częstując naz winem stołowym z miejscowej winiarni. 

- Dzień dobry, madame - odezwała się zadbana Włoszka. Blond włosy spięła w koński ogon, a delikatne rysy twarzy ozdobiła nienarzucającym się makijażem. - Mogę prosić o dowód tożsamości oraz numer rezerwacji? 

- Oczywiście. Apartament dla dwóch osób - odpowiedziałam, podając kobiecie swoje i Evy dokumenty wraz z potwierdzeniem. Zwróciłam uwagę na idealnie wyprasowaną białą koszulę, czarną ołówkową spódnicę i lekką błękitną kamizelkę. Zdziwiłam się nieco tym doborem kolorów. Zazwyczaj, spotykałam się z czerwienią. Musiałam jednak przyznać, że to nadało kobiecie lekkości. Cały strój wydawał się być również bardziej przyjazny. 

- Marco zaprowadzi panie do apartamentu - powiedziała blondyna i oddała nam dokumenty oraz klucze magnetyczne. Skinęła na przystojnego młodzieńca w rogu, który od razu do nas podszedł, zabierając bagaże. 

- Proszę za mną. Po drodze pokażę paniom inne budynki i opowiem o tym, gdzie co jest. 

Wyszliśmy z budynku recepcji i ruszyliśmy kamienną dróżką, która z każdym krokiem zbliżała nas do plaży. Co jakiś czas rozchodziła się, prowadząc do kolejnych marmurowych domków. Większe mieściły do sześciu osób, a mniejsze były przeznaczone dla par lub trójek. W powietrzu unosił się zapach morza oraz suchej trawy. Wciągnęłam go z uwielbieniem, od razu się rozluźniając. Było już po śniadaniu, więc mijaliśmy ludzi w strochaj kąpielowych, opatulonych jedynie ręcznikami, pareo lub po prostu uśmiechami. 

- Śniadanie podajemy od ósmej do dziesiątej, a od jedenastej otwieramy dwa bary dla naszych gości oraz stoisko z lodami - zaczął mówić chłopak. Jego twarz zdobił uśmiech, który chyba wydawał się szczery. -  W obu barach znajdziecie również przekąski takie jak ciastka, tarty, owoce, czy pizzę. Dla pań oraz pozostałych gości, którzy właśnie przyjechali mamy jednak zarezerowany kącik w głównej restauracji. Kucharz czeka ze śniadaniem. Czy wolą panie zjeść tam, czy przynieść śniadanie do pokoju?

Spojrzałyśmy na siebie z Evą.

- Prosimy do pokoju - odpowiedziałam. Pomyślałam, że to dobry moment aby sprawdzić zaradność kuchni. - Jedno śniadanie normalne, a jedno dla weganki. I bez glutenu. Czy to nie kłopot?

- Żaden - odparł boy, nie tracąc rezonu nawet na sekundę. Rzuciłam przelotny uśmiech w stronę przyjaciółki, jednocześnie notując w głowie pierwszy prawdziwy sukces tej inwestycji. 

- Tam znajduje się główna restauracja. - Młodzieniec wskazał na okrągły budynek, niemal tuż przy samej plaży. Ogromne okna wpuszczały do środka słońce, a dwa wejścia jedynie dodawały całości lekkości. Bo obu jego bokach znajdowały się dwa prostokątne budynki. Również z marmuru, ale wyższe od pozostałych.

- Czy to tam znajdują się apartamenty? - spytała Eva.

- Tak, madame. W każdym z budynków znajduje się sześć luksusowych apartamentów. Trzy mniejsze, dwa rodzinne oraz prezydencki. Każdy z widokiem na morze. Panie będą mieszkać w jednym z mniejszych. 

Far from love - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz