"Coś podpowiedziało mi by wysiąść z windy, ale to zignorowałem. Winda zamknęła się z trzaskiem i spadła w dół."
Światło w windzie zgasło, co dodawało mi coraz więcej strachu. Usyłyszałem huk o ziemię. Winda zatrzęsła się jak podczas trzęsienia ziemii. Podszedłem do drzwi windy. Próbowałem je otworzyć. Nie chciały ustąpić. Uderzyłem kilka razy w nie pięściami, aż poraniłem sobie dłonie. Usiadłem opierając się o ścianę metalowej windy. Wyciągnąłem z kieszeni telefon. Była jeszcze jedna mała kreska zasięgu. Zadzwoniłem do Yoongiego.
Pierwszy sygnał...Drugi sygnał... Yoongi nie odebrał...
-Kurwa!- krzyknąłem chcąc się rozłączyć, ale odpowiedział mi zaspany głos po drugiej stronie słuchawki.
-Co do cholery?! Coś się pali?!- zdenerwował się, widocznie go obudziłem.
-Yoongi... Pomocy.- powiedziałem trzęsąc się z zimna.
-Co się dzieje? Mów gdzie jesteś.- krzyknął w słuchawkę.- Taehyun do cholery!
-Jestem w windzie... i ona spadła na dół.- szepnąłem do słuchawki.
-Zaraz tam będę.- powiedział spokojnym tonem.
Yoongi był szamanem. Odprawiał różne coroczne rytuały, by chronić wioskę. Nie do końca wierzyłem w jego magiczne zdolności. Zawsze był trudnym człowiekiem, w szkole nie miał znajomych, ponieważ uważali go za dziwadło. On się za bardzo tym nie przejmował, często mówił różnymi szyframi. Ludzie przychodzili do niego by odczytywał przepowiednie, przewidywał przyszłość, uwolnił ich od koszmarów lub by odczytać sny. Zawsze jak miałem jakiekolwiek wątpliwości, to on mi dawał rady.
Winda niebezpiecznie się przechyliła. Spadła coraz dalej w nicość. Krzyknąłem uderzając całym ciałem w jedną ze ścian windy. Leżałem na plecach. Metalowa komora przewróciła się i teraz była nastawiona pod kątem 60°. Szybka telefonu roztrzaskała się w wyniku gwałtownych wstrząsów i przestał on działać. Z góry zaświeciło się światło. A może to tylko moja wyobraźnia?
Spojrzałem w stronę snopu światła, ale jedyne co zauważyłem to pustkę. Usłyszałem głos.
-Taehyun.- miła niska barwa należała do kogoś znajomego, kogo teraz nie umiałem zidentyfikować.- Wstań, musisz wstać.
"Taeyeon, szła do pokoju syna. Był 18 października 2015 roku. Taehyun nie jadł nic od kilku dni i cały czas siedział zamknięty w pokoju. Kobieta stanęła pod białymi drzwiami, a przed nimi znajdowało się nietknięty od wczoraj obiad. Drzwi do pokoju nastolatka wciąż były zamknięte, a on sam nie odpowiadał na wołanie swojej matki. Kobieta coraz bardziej martwiła się o swojego syna, nigdy jeszcze nie widziała go w takim stanie.
-Taehyun. Otwórz te drzwi.- mówię ostatni raz.- Nie możesz z tym zostać sam. Otwórz drzwi proszę.
Otworzyła komódkę z której nastolatek zawsze korzystał. Z gestem zwycięstwa wyciągnęła z komódki, mały srebrny kluczyk. Wróciła ostrożnie do białych drzwi.
-Wchodzę.- powiedziała i przekręciła kluczyk w zamku.
To co zastała, sprawiło że serce zamarło jej w piersi. Taehyun siedział na łóżku, patrząc się w niwidzialny punkt w ścianie naprzeciwko. Dookoła leżał puch z poduszek, kołdra leżała rzucona niedbale na podłogę, wszędzie stały talerze z nietkniętym jedzeniem. Podeszła ostrożnie do syna, ale on nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Spojrzała prosto w jego opuchnięte i czerwone od płaczu oczy, jedyne co w nich zobaczyła, to ból.
-Synku, damy radę.- przytuliła Taehyuna, a on sam rozpłakał się. Kobieta jeszcze mocniej przytuliła nastolatka i powiedziała.- Wszystko będzie dobrze..."
Z wspomnień wyrwał mnie huk. Skuliłem się jeszcze mocniej. Usłyszałem odgłos, który należał do kogoś w tej windzie. Ale przecież wcześniej tu nikogo nie było. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Ghede*.
Przestraszyłem się jeszcze bardziej. Wiedziałem kim on jest i co on tu robi.
Wstałem. Teraz poważnie zacząłem się zasranawiać czy ja żyję. Ghede zawsze przychodziły po śmierci. Nie, to niemożliwe bym umarł. Sprawdziłem swój puls, żyłem. Chyba że duchy też go mają. Skarciłem siebie w myślach, teraz to ja się zastanawiam czy mam mózg.Podszedłem do postaci we fraku. Ta tylko podała mi swoją kościstą dłoń. Chwyciłem ją. Była okropnie zimna w dotyku. Zadrżałem. Postać popatrzyła się na mnie pustymi oczodołami i pociągnęła mocno za nadgarstek. Prawie się przewróciłem, ale szedłem obok kościotrupa.
Zobaczyłem przed sobą dwójkę ludzi. Była to moja matka, która trzymała w ramionach małe niemowlę i jakiś mężczyzna. Zamknął on moją mamę w jakimś pomieszczeniu. Nagle zobaczyłem jak istota z tego domu przebija mu płuca. Miałem ochotę zwymiotować na ten widok. Powstrzymała mnie postać która wciąż stała przy moim boku, ani na chwilę nie puszczając mojej dłoni.
Spojrzałem z powrotem na drzwi. Moja mama uśmiechnęła się do niemowlęcia.
-Cśśś. Spokojnie Taehyunie.- usłyszałem jej szept. Mówiła do małego bobasa. Czyli on musiał być mną.
Spojrzałem na stojącego obok mnie Ghede. Cały czas miał ten sam wyraz czaszki. Skinął do mnie głową, jakby czytał mi w myślach. Nagle na ekranie pojawił się kolejny obraz.
Na nim pojawiłem się ja. Miałem wtedy siedem lat. Uczyłem się jeździć na rowerze. Doskonale pamiętałem tę chwilę. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Byłem wtedy taki szczęśliwy, nie martwiłem się o nic, po prostu żyłem chwilą. Moje dzieciństwo mimo braku ojca było szczęśliwe.
Za pierwszym razem się wywróciłem, pamiętam to do dziś. Dopiero po raz czwartej jazdy udało mi się bez szwanku zejść z roweru. Otarłem łzę, która pojawiła się w kąciku mojego oka.
Obraz znów się zmienił. Tym razem miałem 13 lat, wtedy po raz pierwszy pobiłem się z innym nastolatkiem ze szkoły. Z perspektywy innego człowieka wyglądało to dosyć tragicznie. Nie mam pojęcia kto wygrał w tym pojedynku, bo obaj byliśmy nieźle poobijani. Ja miałem połamane żebro i rozcięty łuk brwiowy, a Hoseok, bo tak nazywał się mój przeciwnik, miał złamaną rękę i skręconą kostkę.
Następne wspomnienie miało miejsce na cmentarzu nad grobami Nayeon, Soyeon, Jisunga i Eunhyuka. Z moich oczu popłynęły łzy. Usłyszałem przysięgę wypowiedzianą z moich ust, której nie mogłem dotrzmać.
Obrazy moich wspomnień szybko pędziły tak że nie mogłem ich odczytać. Zatrzymały się dopiero na jednym. Był tam Yoongi. Biegł przez korytarz swojego bloku, stanął naprzeciwko windy. Nacisnął guzik. Wtedy w mojej głowie coś zaczęło buczeć, jak zepsute radio. Otworzyły się drzwi do windy, której tam nie było. Yoongi obejrzał się dookoła, nikogo obok nie było. Dopiero teraz zauważyłem że jest przewiązany w pasie liną która była gdzieś przymocowana. Wtedy wskoczył przez dziurę, spadając w ciemność.
To nie było moje wspomnienie. Spojrzałem w stronę Ghede, nie stał już obok mnie. Odwróciłem się do tyłu. Szkielet stał za mną. Poczułem jak coś wbija się w moje serce. Była to dłoń Ghede. Przed moimi oczami nastała ciemność...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*Ghede- Duchy ubrane we fraki, cylindry, z czaszkami zamiast głów. Pojawiają się w wierzeniach Voodoo. Są panami życia i śmierci.*
Witajcie Gumisie. Mamy nowy rozdział. Pisałam go słuchając "Intro The I-Land" od IU. Zastanawiam się co Taehyun dzisiaj ćpał. Jeszcze tylko 10 dni do moich urodzin, więc nie mogę się ich doczekać. Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał. Do zobaczenia w następnym rozdziale

CZYTASZ
Can't you see me ~ TXT
HorrorGdzie w małym miasteczku dochodzi do morderstwa... Początek: 4 czerwca 2020 Koniec: ?