2.

215 17 29
                                    

"Z każdą sekundą poddawałem się coraz bardziej. Cały czas wbijano pazury w moje ramiona. Już pogodziłem się z tym że umrę. Zabrakło mi powietrza i poczułem jak postać na mnie upadła. Krzyknąłem, ale ktoś zasłonił mi usta ręką.

-Spokojnie, to tylko ja.- usłyszałem głos Soobina, ale nie mogłem go zobaczyć, ponieważ moje oczy zalała mgła.

Z pomocą Soobina wydostałem się spod mordercy, szum w mojej głowie był nie do zniesienia. Podparłem się na jakimś meblu, jednak poczułem jak Soobin obejmuje mnie w talii. Podparłem się, na nim i powoli opuściliśmy pokój.

-Zaczekaj tu chwilę.- powiedział szeptem.

Pokiwałem głową, czując gulę w gardle, naprawdę się bałem. Po dłuższej chwili Soobin nie wracał, zacząłem panikować.

"Nie możesz spanikować, nie możesz"

Starałem się uspokoić w duchu, jednak wiedziałem że to nic nie da. Na przeciwko mnie stało pęknięte lustro, przejrzałem się w nim. Moja kamizelka była podarta, reszta rzeczy też. Na mojej twarzy widniały podłóżne ślady pazurów, ramiona były całe poszarpane. Reszty wolałem nie widzieć. Już zaczynałem powoli wstawać, kiedy wrócił Soobin, który trzymał strzelbę. Wyciągnął pistolet z kamizelki i mi podał.

-Trzymaj.- powiedział.

-Dziękuję.- odpowiedziałem.

Zeszliśmy cicho po schodach. Cały czas próbowałem się uspokoić, ale to nic nie dawało. Chwyciłem się za brzuch. Czułem że zaraz się wykrwawię. Zacisnąłem zęby i starałem się, nie dać tego po sobie poznać.

Kiedy zeszliśmy ze schodów, zakręciło mi się w głowie. Chwyciłem się ściany, by nie upaść. Starałem się iść dalej, ale moje ciało coraz bardziej odmawiało mi posłuszeństwa. Każdy krok sprawiał mi trudność, a moje oczy zaczynał zalewać mrok.

"Nie możesz, nie teraz. Sprowadzisz na siebie kłopoty, dasz radę, jeszcze chwilę..."

Jeszcze mocniej zacisnąłem pięść. Musiałem wytrzymać. Zatrzymałem się, Soobin to zauważył, ponieważ odwrócił się w moją stronę. Usłyszałem huk. Soobin jeszcze raz spojrzał na mnie i rzucił się w moją stronę. Podniósł mnie i zaczął biec. Jedyne co czułem to mocny wiatr we włosach. Coś za nami biegło, Soobin tylko przyspieszył. W ułamku sekundy poczułem mocne draśnięcie pazurów i krzyk Soobina. Zostałem odrzucony do tyłu. Uderzyłem w twardą ziemię. Odruchowo się cofnąłem.

Odwróciłem się, to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Ten stwór jednak żył i zaatakował Soobina. Podniosłem się z ziemii i pojawiły mi się mroczki przed oczami. Wiedziałem że nie mogę się poddać, że muszę mu pomóc. Strzelba leżała po drugiej stronie korytarza. Zacisnąłem mocno szczękę i bezszelestnie zakradłem się na miejsce. Chwyciłem broń. Wycelowałem prosto w głowę stwora, strzeliłem. Ten tylko obrócił się i ruszył na mnie. Tym razem wycelowałem w serce. Wystrzeliłem. Tym razem nic nie wskazywało na to że wstanie. Obok stało krzesło. Wziąłem je i wbiłem w jego ciało. Puściłem krzesło i opadłem na podłogę. Moja adrenalina mnie opuściła, a ja nie potrafiłem się poruszyć. Zamknąłem oczy i wypuściłem głośno powietrze.

Poczułem dotyk na moim ramieniu. Nie otworzyłem oczu.

-Taehyun, wszystko dobrze?- spytał Soobin, lekko mną potrząsając.

-Tak, jest dobrze.- postanowiłem się podnieść. Ale poczułem, lekkie szarpnięcie, które sprowadziło mnie do pozycji siedzącej.

-Zaczekaj na mnie chwilę.- szepnął do mnie Soobin, sam się podnosząc.

Pokiwałem głową, bo co innego mi zostało. Dotknąłem swojego brzucha, był cały w mojej krwi. Wszystkie rany zaczęły mnie niemiłosiernie piec, a rana na brzuchu dziwnie się chłodzić. Usłyszałem kroki.

-Taehyun musimy porozmawiać.- powiedział Soobin...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To koniec drugiego rozdziału. Niektóre osoby namówiły mnie bym kontynuowała tą historię.

Chciałabym złożyć życzenia, cudownej osobie, matce naszej sekty i osobie która zawsze, mimo wszystko z nami była, była kiedy się kłóciliśmy, kiedy mieliśmy gorsze dni, zawsze starała się rozwiązać nasze problemy. Jest kochaną osobą i zawsze można znaleźć w niej oparcie. Wszystkiego Najlepszego -sasagiri-!!!

Can't you see me ~ TXTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz