6.

102 12 25
                                    

Obudził mnie straszliwy ból głowy. Rozejrzałem się dookoła. Leżałem na macie z bambusa, a dookoła mnie paliły się malutkie kadzidełka. "Czy ja jestem już po drugiej stronie", pomyślałem.

- Nie, nie jesteś.- powiedział Yoongi.- Co najwyżej byłbyś w czyśćcu, a tam takich rzeczy nie posiadają.

-Yoongi?- niedowierzyłem że naprawdę on tu jest.- Przecież byłem w windzie.

- Jasne.- prychnął.- Wiem doskonale kogo spotkałeś i gdzie byłeś.

- Właśnie! Gdzie byłem, bo ja sam nie wiem.- wstałem ale musiałem znów usiąść, ponieważ kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa.

- Byłeś nad rzeką Sanzu*. - westchnął zrezygnowany szaman.- Nawet jej nie przekroczyłeś, twoje szczęście.

- Mi to nie wyglądało na rzekę. - stwierdziłem chcąc podroczyć się z szamanem.

- Wiesz, nosisz na sobie odór śmierci. - Yoongi odbiegł ode mnie na około metr, przystawiając kadzidło bliżej mnie. - Czy ty wiesz ile razy musiałem przywracać ludzi do życia? Śmierdzisz na kilometr.

- Masz tutaj łazienkę?- spytałem, na co zielarz zmierzył mnie kpiącym spojrzeniem. - No co? Nie jestem szamanem.

- Jesteś idiotą Kang. - wyszedł do sąsiedniego pomieszczenia i krzyknął. - Ani waż się ruszyć z miejsca.

- Ale dlaczego?! - zacisnąłem ręce w pięści.

- Twoja dusza z pewnością byłaby pożywieniem dla takich bardzo milutkich demonów. - wrócił do pomieszczenia, odparł sarkastycznie i dodał. - A tego raczej nie chcemy.

- Ale oboje wiemy, że ty mi pomożesz. - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Tylko co mam zrobić w zamian?

- No cóż niech pomyślę... Hmm. - zamyślił się zielarz, po dłuższej chwili dodał. - Musi ci się udać misja pieczonego kurczaka, tylko o tyle proszę.

- Postaram się, ale nie jestem pewny. - zawachałem się. - Nie wiem czy to się uda.

Zaburczało mi w brzuchu, wtedy Yoongi natychmiast pobiegł do kuchni by zrobić moje ulubione bulgogi. W duchu podziękowałem swojemu organizmowi za przerwanie krępującego dla nas obu tematu. Oparłem się plecami o ścianę i przymknąłem oczy. Ogarnęła mnie senność. Objąłem rękami swoje kolana i zasnąłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudził mnie słodki zapach, którego nie znałem. Otworzyłem leniwie oczy. Przede mną klęczał Yoongi z kadzidłem w dłoni.

- Połóż się na plecach. - powiedział stanowczo szaman. - Wykonam teraz rytuał Barrida.**

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rytuał się zakończył. Yoongi podał mi miseczkę bulgogów, wraz z pałeczkami i szklanką wody. Zjedliśmy wszystko w milczeniu. Po skończonym posiłku starszy zaprowadził mnie do łazienki.

W środku na pralce czekały na mnie moje ubrania. Umyłem się i przebrałem. Pożegnałem się z Yoongim i wyszedłem z jego mieszkania.

Z racji tego że mieszkanie było na szóstym piętrze, to musiałem jechać windą. Szybko wyrzuciłem ten pomysł ze swojej głowy i wybrałem schody.

Schodząc na następne piętro, stwierdziłem że to nie był dobry pomysł. Moja kondycja była w gruzach od kilkuletniego ciągłego siedzenia przy biurku z grubym plikiem papierkowej roboty.

- Dasz radę. - pomyślałem pokonując kolejny ciąg schodów.

Na czwartym piętrze zaczęły mnie boleć wszystkie kończyny. Wiedziałem że muszę iść dalej. Zacisnąłem mocniej palce na niewygodnej poręczy. Po kilku minutach byłem już na piętrze trzecim. Już nie czułem stóp. Muszę iść na akupunkturę.

Can't you see me ~ TXTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz