Tajemnica Leny

19 2 0
                                        

Usłyszeliśmy skrzypienie drzwi i oczy nas obojga skierowały się w ich stronę. Były otwarte na całą szerokość, choć je zamknęłam. Po chwili mała istota wdrapała się nam na łóżko, po czym wepchnęła się między nas i przytuliła się do mnie. Spojrzałam się na wpół śpiącą dziewczynkę i okryłam ją kocem. Hiro spojrzał się na mnie pytająco, a ja mu gestem zaleciłam iść spać. Mężczyzna wstał, aby zamknąć drzwi. Potem położył się do łózka i oboje poszliśmy spać. Obudziłam się jakoś godzinę później przez huk. Zapaliłam lampkę i rozejrzałam się po pokoju. Nie widziałam w nim nic podejrzanego. W pewnym momencie spojrzałam się w stronę mojego ukochanego, nie było go. Wstałam z łóżka i po chwili znalazłam Hiro leżącego na podłodze. Domyśliłam się, co się wydarzyło. Zapewne Lilka przez sen zepchnęła go z łóżka. Kiedy się na mnie spojrzał, poprosiłam go, aby tej nocy przespał się na kanapie. Dobrze znałam moją córkę chrzestną i wiedziałam, iż taka sytuacja może powtórzyć się w nocy jeszcze kilka razy. Z miną zbesztanego szczeniaka Japończyk opuścił pokój, a ja wróciłam do spania.

Kiedy się obudziłam, zastałam Lilkę wtuloną w moje ramię. Delikatnie odsunęłam od siebie dziewczynkę, po czym wstałam z łóżka. Następnie wzięłam ubrania na przebranie z walizki, a potem udałam się do łazienki. Po przebraniu się i swojej porannej rutynie poszłam do kuchni. Postanowiłam przygotować wszystkim śniadanie, lecz ktoś mnie wyprzedził. Hiro smażył coś na patelni w fartuchu mojej przyjaciółki. Wyglądał w nim dosyć komicznie. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu. Byłam pewna, iż mężczyzna w tamtym momencie się uśmiechnął. Hiro swoją dłonią chwycił jedną z moich, a zaraz potem ją pocałował. Zarumieniłam się przez jego gest.

-Usiądź do stołu. Śniadanie zaraz będzie gotowe.

Słysząc jego słowa dostosowałam się do nich. Siedząc przy stole cierpliwie czekałam na posiłek. Niedługo później Lilka wstała i przyszła do jadalni. Dziewczynka wyglądała na pół przytomną. Bez żadnego słowa usiadła na krześle. W jednej dłoni trzymała swojego misia, którego musiała wziąć ze swojego pokoju w drodze do jadalni. Po krótkiej chwili posadziła swoją zabawkę na pustym krześle i się do mnie uśmiechnęła. Zaraz potem Hiro postawił przed nami talerze z przygotowanym przez niego śniadaniem. Na końcu nakrył dla siebie. Przed rozpoczęciem posiłku nalał nam do szklanek świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Byłam zadowolona z takiego posiłku. Na moim talerzu znajdowała się jajecznica z warzywami oraz tosty. Z drugiej strony stołu zaobserwowałam na talerzu Lilki naleśniki z kremem czekoladowym. Dziewczynka popatrzyła się na swoje śniadanie, po czym odsunęła od siebie swój talerz. Byłam ciekawa, o co jej chodzi. Dobrze pamiętałam, że moja córka chrzestna uwielbiała naleśniki.

-Czemu nie jesz, kochanie?

Dziewczynka odpowiedziała nie używając słów. Palcem wskazała na swojego misia siedzącego obok. Domyśliłam się dosyć szybko, o co może jej chodzić. Wstałam i udałam się do kuchni po dodatkowe nakrycie i nóż. Następnie po powrocie do jadalni, odkroiłam kawałek jej naleśnika i nałożyłam go na dodatkowy talerz, który po chwili wraz ze sztućcami i szklanką postawiłam przed misiem. Zadowolona Lilka przysunęła do siebie z powrotem talerz z jej daniem i wzięła się za jedzenie. Na twarzy mojego ukochanego zobaczyłam wtedy ulgę. Musiał w pierwszej chwili pomyśleć, iż moja córka chrzestna nie lubi naleśników lub po prosto nie chce zjeść czegoś, co on przygotował. Zaraz po posiłku postanowiliśmy wybrać się na spacer. Pomogłam Lilce się wyszykować, po czym spotkaliśmy się wszyscy przed drzwiami. Wychodząc złapałam małą za rękę, a drugą podałam mojemu narzeczonemu. Wydawał się być zadowolony. Przechodząc się w ten sposób wzdłuż chodnika stwierdziłam, że z boku musimy wyglądać na szczęśliwą rodzinę. Zawsze o takiej marzyłam. Miałam nadzieję, iż szybko uda nam się postarać o własne dziecko. Oczywiście na samym początku mieliśmy zaplanować ślub i całą resztę. Nie chciałam się z niczym śpieszyć. W pewnym momencie Lika się zatrzymała. Aby dowiedzieć się dlaczego to zrobiła, podążyłam za jej wzrokiem, który był utkwiony w pobliskim placu zabaw. Chcąc sprawić jej przyjemność zaproponowałam jej, żebyśmy się tam wybrali. Dziewczynka przystała na moją propozycję z wielką ochotą. Zaprowadziliśmy ją na plac zabaw, a sami usiedliśmy na ławce tuż obok. Obserwując jak moja córka chrzestna siedzi na bujanym koniku przypomniałam sobie o stadninie moich dziadków. Nie wiedziałam, czy to odpowiedni moment na rozmowę o tym z moim ukochanym, ale obawiałam się, iż dogodna chwila może nigdy nie nadejść, więc postanowiłam zacząć o tym rozmowę.

Ostatnie wakacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz