Chwile radości cz. 1

13 0 0
                                    

*Miesiąc później*

Z samego rana zbudziło mnie pukanie do drzwi. Odwróciłam głowę w stronę miejsca, gdzie powinien leżeć mój narzeczony, ale go tam nie było. Leniwie podniosłam się z łóżka. Kątem oka zauważyłam światło palące się w łazience. Domyśliłam się, że Hiro bierze prysznic. Założyłam na siebie szlafrok, po czym udałam się w stronę drzwi. Po otwarciu ich ujrzałam pracownika hotelu i wózek. Zaprosiłam mężczyznę do środka. Kelner rozstawił wszystko na stoliku znajdującym się na tarasie, a następnie życzył mi smacznego. Po jego wyjściu usiadłam przy stole. Nie chciało mi się czekać z śniadaniem na mego ukochanego, gdyż strasznie burczało mi w brzuchu, więc zaczęłam jeść bez niego. Nadziałam na widelec trochę jajecznicy, a następnie to zjadłam. Nie wiedząc czemu, poczułam dziwny smak w ustach. Moja ukochana jajecznica mi nie smakowała. Stwierdziłam, iż najwidoczniej się nią przejadłam. Wtedy mój narzeczony wyszedł na taras. Udając, że się obraził, zapytał mnie, czemu zaczęłam bez niego. Uśmiechnęłam się do niego i miałam zamiar mu coś odpowiedzieć, ale poczułam się źle, toteż pobiegłam szybko do łazienki. Wisząc nad toaletą zaczęłam zwracać ten kęs jajecznicy. Zaraz potem usiadłam na podłodze. Hiro po kilku sekundach znalazł się przy mnie. Stwierdziłam, iż z jajecznicą jest coś nie tak. Mój ukochany postanowił jej nawet nie próbować. Zaproponował mi, że możemy zjeść coś w centrum. Zgodziłam się. Następnie przebrałam się i uczesałam. Postanowiłam też w razie czego umyć zęby. Po wyjściu z łazienki podeszłam do mojego narzeczonego i się do niego przytuliłam. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, po czym czule mnie objął. Postanowiliśmy jeszcze kilka minut poleżeć w łóżku i pocieszyć się swoim towarzystwem. Hiro chciał w ten sposób dać mi trochę czasu, abym lepiej się poczuła. Widać było, że się o mnie martwi. Dodatkowo obojgu nam zależało na tym, aby ten dzień był udany. Miał być to nasz ostatni dzień w hotelu. Przez ostatni miesiąc wiele myśleliśmy o naszym życiu i postanowiliśmy pomieszkać trochę w domu moich dziadków, aby zacząć wprowadzać stopniowo mój plan na życie i odciążyć wujka z jego obowiązków. Chciałam pokazać mojemu ukochanemu, jak wygląda prowadzenie stajni i życie na wsi. Nie mogłam się tego doczekać. Miałam wielką nadzieję, że mu się tam spodoba i nie będzie miał wątpliwości, co do swojej decyzji. Wciąż gdzieś z tyłu głowy słyszałam głosik, który przypominał mi o tym, iż mam jeszcze miesiąc, żeby przekonać Dylana do odrzucenia propozycji menagera. Oczywiście miałam zamiar uszanować jego decyzję, gdyby postanowił przyjąć tą ofertę pracy i poczekać na niego te kilka sezonów żyjąc w związku na odległość. Mój narzeczony wyrwał mnie z stanu zamyślenia i zapytał się mnie, czy czuję się już lepiej. Twierdząco skinęłam głową, po czym oboje opuściliśmy hotel i udaliśmy się do restauracji w centrum miasta. Zamówiliśmy tam dosyć skromne śniadania. Po zjedzeniu posiłku postanowiliśmy wybrać się na mały spacer i porobić sobie trochę wspólnych zdjęć. W naszych galeriach na telefonach mieliśmy ich niewiele, ponieważ mój ukochany nie przepadał za fotografowaniem się, ale stwierdził, iż dla mnie może się poświęcić. Trochę mnie rozbawił sposób, w jaki mi to powiedział. Podczas naszej wycieczki odwiedziliśmy wiele zakątków i zrobiliśmy masę zdjęć. Nasza wyprawa zakończyła się przed porą obiadową. Obiad postanowiliśmy zjeść w czterogwiazdkowej restauracji. Od recepcjonistki wiedzieliśmy, że serwują tam najlepszego homara w mieście. Nie mogłam się doczekać, aby go spróbować. Oczywiście braliśmy pod uwagę fakt, iż mogą nas tam nie wpuścić, ponieważ często bywało w takich miejscach, że trzeba było co najmniej tydzień wcześniej zrobić rezerwację. Często nawet konieczne było rezerwowanie z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Po wejściu do lokalu podszedł do nas kelner i zapytał się, czy mamy rezerwację. Odpowiedzieliśmy mu zgodnie z prawdą, iż owej nie posiadamy, wtedy pracownik lokalu odparł, iż nie może nas wpuścić do środka, gdyż mają zarezerwowaną całą salę i nie mają wolnego stolika. Trochę nas to zasmuciło. Kiedy wychodziliśmy, zaczepił nas kierownik sali. Mężczyzna poprosił nas, abyśmy się zatrzymali i poczekali chwilę. Odwróciliśmy się w jego stronę i wróciliśmy do lokalu. Kierownik podszedł do komputera znajdującego się w restauracyjnym lobby, a następnie poklikał coś w nim. Po krótkiej chwili podszedł do nas i zaproponował nam układ. Powiedział, że jeżeli wyrobimy się w godzinę i mój ukochany zrobi zdjęcie w ich lokalu, oznaczy ich i opublikuje to na swoich social mediach, to nie dość, że będziemy mogli zjeść w ich lokalu bez rezerwacji, to jeszcze dodatkowo dostaniemy wybrany przez nas posiłek na koszt firmy. Taka okazja nie zdarzała się zbyt często, więc postanowiliśmy z niej skorzystać. Hiro zgodził się na układ z kierownikiem sali. Następnie mężczyzna osobiście zaprosił nas do stolika znajdującego się najbliżej okna i zapytał się nas o nasze zamówienie. Zgodnie powiedzieliśmy mu, iż pragniemy spróbować ich słynnego homara w masełku czosnkowym z sałatką i pieczywem z bazylią. Kierownik zapisał nasze zamówienie, po czym udał się w stronę kuchni. Po jego odejściu zrobiliśmy sobie kilka zdjęć w lokalu. Jednak żadne z nich nam się nie spodobało. Kilkanaście minut później kelner przyniósł nam nasze zamówienie. Uzgodniliśmy, iż zrobimy sobie zdjęcie z tym daniem i opublikujemy je zgodnie z umową. O dziwo w kilka minut fotografia zdobyła kilka tysięcy polubień. W sumie nie powinniśmy być tym aż tak zaskoczeni, gdyż mój narzeczony miał wciąż oddaną rzeszę fanów, którzy obserwowali go w sieci i oczekiwali jego wielkiego powrotu. Po zjedzeniu posiłku podziękowaliśmy kierownikowi za wpuszczenie nas i pokazaliśmy mu wstawione przez nas zdjęcie. Mężczyzna odparł, że już je widział i nawet je polubił. Powiedział także, iż był wielkim fanem mojego ukochanego i ma nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczy go w grze. Hiro powiedział mu, iż nie ma rzeczy niemożliwych i być może w niedalekiej przyszłości będzie można zobaczyć go w telewizji. Zachwycony tą wiadomością kierownik pisnął niczym podekscytowana czymś nastolatka, po czym wyjął z kieszeni swój notes i poprosił swojego idola o autograf. Japończyk z wielką przyjemnością wymalowaną na jego twarzy podpisał się na notesiku mężczyzny. Potem pożegnaliśmy się z nim i opuściliśmy lokal. Chwilę później wróciliśmy do hotelu. 

Ostatnie wakacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz