23

935 42 3
                                    

Klaus stanął za mną i usztywnił moją rękę, po czym wbił igłe, a ja głośno syknęłam z bólu.

-Spokojnie to tylko igła. - powiedział mieszaniec, a ja go zignorowałam.

Po chwili moja krew była przeprowadzana do woreczków.

-Po co ci moja krew? - spytałam, bo i tak nie miałam nic innego do robienia.

-Dzięki twojej krwi mogę stworzyć armię poddanych mi hybryd. - odpowiedział dumny z tego co robi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mieszaniec pobrał już ode mnie 2,5 l krwi, a ja byłam ledwo obecna. Słabo się czułam i praktycznie nie kontaktowałam nagle usłyszałam jak kilka osób weszło z hukiem do pomieszczenia, a Klaus zaczął łapać się za głowę i upadł na kolana. Widziałam jedynie mulatke która coś mówiła pod nosem i mężczyznę który do mnie podszedł. Szybkim ruchem wyjął igłe z mojej żyły, na co znowu syknęłam, zdjął kajdanki, po czym uniosłam się w powietrze.

-Damon? - spytałam niepewnie.

-Tak, już dobrze. Odpocznij. - powiedział, a ja wtuliłam się w jego tors, później była tylko ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się w swoim pokoju, wstałam i zakręciło mi się w głowie. Byłam pewna, że zaliczę bliskie spotkanie z podłogą ale poczułam, że ktoś mnie trzyma w pasie.

-Uważaj, jesteś jeszcze słaba. - spojrzałam na czarnowłosego.

-Dzięki za uratowanie mnie przed tem przed Klausem i teraz przed upadkiem. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.

-Nie pozwoliłbym cię skrzywdzić. - odpowiedział oraz odwzajemnił uśmiech. - Masz, twój telefon. - dodał wyjmując urządzenie.

-Dzięki. Jeszcze raz przepraszam, wiem powinnam wam powiedzieć, ale bałam się, nie chciałam źl.. - niedokończyłam, ponieważ czarnowłosy połączył nasze usta w pocałunku. Byłam zaskoczona, ale go oddałam. Nie chciałam tego przerywać, było mi bardzo dobrze. Po chwili nasze języki walczyły o dominację, byłam na przegranej pozycji, ale nie przeszkadzało mi to. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie. - Już dawno chciałem to zrobić, a sytuacja z Klausem pokazała mi, że nie warto zwlekać. - oznajmił uśmiechając się, a ja go jeszcze delikatnie pocałowałam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ze względu na wcześniejsze wydarzenia byłam bardzo osłabiona, więc gdy leżeliśmy do siebie wtuleni, ja szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się i poczułam czyjąś rękę na talii. Przypomniałam sobie o wczorajszej sytuacji i z uśmiechem na twarzy wtuliłam się w Damona. On prawdopodobnie wstał wcześniej, bo gdy poczuł mój ruch od razu wzmocnił uścisk na mojej talii.

-Hej. - szepnęłam.

-Cześć blondi. - odpowiedział, a po chwili dodał. - mógłbym mieć tak codziennie. - na co się zaśmiałam.

-Ja też. Długo już nie śpisz? - spytałam czarnowłosego.

-Z godzinkę, ale tak słodko spałaś, że nie chciałem Cię obudzić. - na te słowa zarumieniłam się.

-Jezu nawet nie można się nacieszyć chwilą. - warknęłam, gdy na dole usłyszeliśmy kłótnie.

-Najwyraźniej, chodź zobaczymy co się stało. - mówiąc to wstał.

-Nie, zignorujmy to. - powiedziałam chowając się pod kołdrą.

-Śpiochu! - po tych słowach starszy Salvatore zabrał mi kołdrę.

-Ejj! To cios poniżej pasa. - mimo tego, że nie miałam czym się przykryć dalej leżałam na łóżku.

-Sama tego chciałaś. - podszedł do mnie i podniósł w stylu panny młodej oraz zaczął iść w stronę drzwi.

-Dobra, dobra wygrałeś! Zejdę sama. - powiedziałam, a on mnie odłożył ze zwycięskim uśmieszkiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przeprowadzka - Mystic FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz