ROZDZIAŁ 7

473 30 5
                                        

James biegł ile sił w nogach, byle by ją dogonić. Słyszał, jak buty Florence uderzały o podłogę. Przyspieszył jeszcze bardziej aż przed jego oczami pojawiły się złote włosy.

Nagle Norrington zatrzymała się, a na ścianie przed nią wyrosły drzwi. Potter nie chcąc by ta go zauważyła stanął za rogiem i kiedy dziewczyna zniknęła mu z oczu, sam nie postrzeżenie wślizgnął się do Pokoju Życzeń.

Florence Hope Norrington płakała. Od razu po wejściu do Pokoju Życzeń z jej oczu wyleciały strumienie łez. To było dla niej za dużo. Ostatnie wydarzenia za bardzo przytłoczyły tą delikatną dziewczynę.

Nie mogła uwierzyć w to, że złamała serce Oscarowi, a jej serce złamał James. Choć to drugie nie zdarzyło się po raz pierwszy, to jeszcze nigdy nie uderzyło z tak ogromną siłą.

Usiadła na kanapie przy wyczarowanym przez Hogwart kominku. Schowała twarz w dłoniach szlochając i wylewając kolejne litry łez.

Nagle poczuła, jak czyjaś dłoń zaciska się na jej ramieniu w dodającym otuchy uścisku. Nie miała bladego pojęcia kto to może być. Na starcie pomyślała o Ruth. Cholera, co ona zrobiła.

‒ Zostaw mnie Oscar, chcę być teraz sama. ‒• powiedziała myśląc, że to jej przyjaciel, bo wiedziała, że dłoń na jej ramieniu należy do mężczyzny. Tylko nie wiedziała do jakiego.

‒ Przepraszam... ‒ odwróciła się szybko i zobaczyła tam osobę, której nigdy by się nie spodziewała.

James Syriusz Potter stał za nią, ściskał jej bark i ją przepraszał. Czy to sen? Zapewne zaraz zza ściany wyskoczy Dyrektor McGonagall z Profesorem Slughornem tańczącym kankana w różowych rajtuzach.

Ale, jak na razie nic takiego się nie działo, a Florence szczypiąc się w dłoń nie obudziła się w swoim dormitorium. Nadal czuła dotyk jego dłoni i widziała te piękne oczy przeszywające ją na wskroś. Przyszedł tu za nią, a on nie mogła tego do siebie dopuścić ‒ wydawało się to zbyt piękne by było prawdziwe.

‒ Możemy porozmawiać? ‒ zapytał niepewny swoich poczynań brunet.

‒ Spadaj stąd Potter, nie chcę cię aktualnie widzieć. ‒ powiedziała to nawet nie wierząc, że to zrobiła. Przeciwstawiła mu się już po raz drugi, a to jak na razie dobry początek.

Małe piąstki zielonookiej zacisnęły się, a delikatne rysy twarzy zaostrzyły. Będzie walczyć ze swoją słabością tak długo, jak się da, bo to James jest tym, któremu zawsze ulega.

Abstrahując od Norrington, James Syriusz Potter był przerażony, zdezorientowany i smutny. Dość rzadko spotykana mieszanka w jego przypadku. Albowiem pierworodny syn Wybrańca patrzył, jak zaczarowany na ciało Florence. Oczywiście nie w tym niegrzecznym sensie. Chłopak zwrócił uwagę na szczegóły, na które nigdy wcześniej nie patrzył.

Małe, zaciśnięte dłonie; drgająca, dolna warga; zaciśnięta szczęka; zapłakane, czerwone i pełne emocji oczy.

Te oczy pokazywały mi zdecydowanie więcej niż by kiedykolwiek chciał. Zabolało go to, zabolało go to, że zrobił tej dziewczynie krzywdę. To, że ona go odtrąciła i przeciwstawiła się temu co do niego czuje. Mocno ją zranił, a ona zraniła jego wielkie ego.

James nie był przyzwyczajony do tego, że przedstawicielki płci żeńskiej opierają się jego urokowi. Oczywiście zdarzały się tak rzadkie przypadki, jak Ruth Nixon, która była solidarna wobec swojej przyjaciółki. A Florence przez te wszystkie lata nie sprzeciwiała się jego wyzwiskom, pełnym pogardy traktowaniu i nienawistnym spojrzeniom. Dlaczego? Bo go kochała, a miłość to największa ludzka słabość.

James przełknął ślinę i odważył się wreszcie coś powiedzieć.

‒ Florence, ale ja chcę przeprosić. Za wszystko co zrobiłem ci przez te wszystkie lata. I za tą akcję z tłuczkiem. Byłem totalnym idiotą dlatego, że wymyśliłem coś tak głupiego i niebezpiecznego Przepraszam Florence i mam nadzieję, że mi wybaczysz. Obiecuję, że to już nigdy nie będzie mieć miejsca, bo zdecydowanie nie zasługujesz na takie traktowanie z mojej strony. Przepraszam. – Florence zatkało, tak po prostu nie wiedziała co ma powiedzieć. Jeszcze nigdy przez całe swoje życie nie usłyszała tego typu przeprosin, bo to zazwyczaj ona przepraszała.

A James był strasznie zawstydzony kiedy patrzył na to, jak oczy Norrington były w niego wgapione. Ale był też dumny z tego co zrobił. Przeprosił ją i nawet się przy tym nie zająknął. Po raz pierwszy zrobił coś takiego w jej kierunku i był pewien, że nie jest to ostatni taki gest.

­­­­­‒ Wybaczam ci James, ale robię to po raz ostatni. ‒ i tylko tego było mu potrzeba, wybaczenia. Natychmiastowo spadł mu kamień z serca, a silne ramiona objęły talię złotowłosej.

Florence spięła się, ale po chwili odwzajemniła uścisk. Do tej pory tylko raz mogła poczuć ciało Pottera, ale była wtedy w zbyt wielkim szoku by móc się tym rozkoszować, ale tym razem było inaczej. Byli sami w wielkim i magicznym Pokoju Życzeń, poza wścibskimi spojrzeniami uczniów Hogwartu. Mogli pozwolić sobie na rozkoszowanie się sobą nawzajem w tej cudownej ciszy.

Zielonooka czuła, jak szybko bije serce Jamesa i miała cichą nadzieję, że to ona tak na niego działa.

Za to brunet nie mógł uwierzyć w to, że odważył się na tak śmiały gest w stronę dziewczyny, którą nienawidził przez tak wiele lat. Czuł się odrobinę zestresowany, przytłoczony i co najważniejsze szczęśliwy. Wreszcie mógł śmiało stwierdzić, że uwolnił się od wyrzutów sumienia, które ściskały go od środka i nie pozwalały chociaż przez chwilę przestać myśleć o bólu Norrington.

Ten niepewny dotyk, jak i pewne słowa były kluczowym momentem w ich relacji, która powoli będzie stawała się jeszcze bardziej skomplikowana. A jak na razie James Syriusz Potter postanowił po raz kolejny wszystko pomieszać.

Chłopak puścił Florence i odsunął się od niej dwa kroki. Następnie odchrząknął i spojrzał ze spokojem w zielone oczy dziewczyny.

‒ Co powiesz na to żebyśmy zostali przyjaciółmi? ‒ cóż miała odpowiedzieć złotowłosa na tak niespodziewaną propozycję? Oczywiste jest to, że jedyną dla niej dobrą opcją było zgodzenie się.

‒ Jasne, w takim razie od teraz przyjaciele?

‒ Tak, przyjaciółko... ‒ któż by pomyślał, że w tym momencie Norrington poczuła bolesne uczucie w klatce piersiowej.

Ale to ona była sama sobie winna. Jawnie zgodziła się na to by została zamknięta w bolesnej, przyjacielskiej relacji zwanej friendzone.


‒‒‒  

Witam, witam właśnie powróciłam z kolejnym, dość ważnym rozdziałem i mam nadzieję, że podoba wam się on chociaż trochę. Jestem także ciekawa czy waszym zdaniem akcja nie toczy się zbyt szybko, jeśli tak to postaram się zwolnić. 

Dziękuję za te wszystkie gwiazdki i nowe follow. Coś czuję, że powinniście już wybrać dwie osoby do one shotów - jeśli nie wiecie o co chodzi to zapraszam do poprzedniego rozdziału.

Kocham,
asd


I HATE YOU ⏭ 𝒋𝒂𝒎𝒆𝒔 𝒔𝒚𝒓𝒊𝒖𝒔𝒛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz