Te kilka tygodni minęło dość szybko i wreszcie nadszedł grudzień. Florence Hope Norrington czekała tylko i wyłącznie na dzień swoich szesnastych urodzin, które miały odbyć się już za tydzień, a dokładnie 17 grudnia.
Nie mogła doczekać się tego co wymyśli jej Ruth, która co roku obchodzi urodziny swojej przyjaciółki huczniej niż jubilatka. Złotowłosa najlepiej wspominała imprezę niespodziankę na trzecim roku, kiedy to po raz pierwszy posmakowała alkoholu. Omijała w tym wspomnieniu okropnego kaca, którego miała w dzień po urodzinach.
Dlatego właśnie całymi dniami marzyła o tej niespodziance.
Ale oczywiste było też to, że w jej głowie przesiadywał James Syriusz Potter, który ze nienawidzącego ją ukochanego awansował na przyjaciela, z którym utkwiła w friendzone. Florence spędzała od czasu do czasu z nim kilka chwil, w których rozmawiali ze sobą na wszelkie tematy i poznawali się nawzajem. Nie mogła uwierzyć w to, jak chętnie chłopak słuchał o jej życiu.
Pokochała patrzeć na to, jak śmieje się kiedy opowiada mu jedną ze swoich żenujących historii. Jego źrenice stawały się większe, a błysk w oku i dołeczki w policzkach jedyne w swoim rodzaju i niezastąpione. Z jednej strony cieszyła się z tego, że przestał ją nienawidzić, ale z drugiej nie mogła przeboleć tego, że stał się dla niej tylko przyjacielem. Ale chociaż stało się nie do końca tak, jak chciała wreszcie miała szansę być blisko niego.
Nie chodzi w tym nawet o fizyczne bycie, ale o to, że mogła go poznać od środka. Jego uczucia i historie jakie przeżył. Nie mogła chcieć więcej, ale to i tak było dla niej mało. Bo James Potter był jej własną odmianą heroiny i największą słabością.
●
Florence siedziała razem z Ruth na lekcji Eliksirów i co chwila notowała słowa Profesora. Przyjaciółki były znowu razem. Odkąd złotowłosa przeprosiła Nixon za ostatni incydent w Wielkiej Sali dziewczęta stały się tak samo nierozłączne, jak przez resztę ich nauki w Hogwarcie.
Szatynka bawiła się piórem olewając swojego znienawidzonego nauczyciela, w odróżnieniu do Norrington, która wsłuchiwała się w każde słowo Horacego Slughorna.
Za to James Syriusz Potter szeptał razem ze swoim kuzynem – Fredem Weasley o nadchodzących świętach. Albowiem w rodzinie Potter–Weasley były one obchodzone hucznie i z wielką ilością uczestników. To był czas kiedy cała rodzina zjeżdżała się do Nory i zapominając o tym co dzieje się na zewnątrz świętowali czas Świąt Bożego Narodzenia.
James, Albus, Lily, Fred, Louis, Hugo i Rose zawsze wracali na przerwę świąteczną do domu, gdzie mogli nacieszyć się brakiem nauki. W tym roku Louis miał przyprowadzić do Nory swoją dziewczynę. Ginny także miała nadzieję, że jej pierworodny syn przywiezie ze sobą swoją ukochaną. Ale James nadal pozostawał wolnym strzelcem, przez co jej plan zdawał się ponieść porażkę.
Rozmowy przyjaciół przerwał głos Profesora.
― Dobrze moi drodzy! Mam tutaj karteczki z waszymi imionami, podejdźcie i wylosujcie swojego partnera do projektu. Zapraszam! ― jako pierwszy podszedł Walter Grey z Ravenclawu i wylosował karteczkę ze swoim partnerem, którym okazała się Alice Stone ze Slytherinu. Następny był Louis Weasley, który wylosował swojego najlepszego przyjaciel.
Pośród losujących znalazło się również kilkoro takich szczęściarzy, jak Louis. Niestety, a może i stety Ruth została przydzielona do Freda, a Florence do Jamesa.
― Wszyscy już mają pary? ― uczniowie potwierdzili chórem. ― W takim razie wasza praca na ten semestr ma polegać na sporządzeniu, oczywiście nie do własnych celów, eliksiru miłosnego. Czy ktoś wie jaka jest jego poprawna nazwa?
Profesor natychmiast zobaczył las rąk, zaskoczeniem dla niego było to, że jedną z rąk była ta należąca do panny Nixon – najgorszej uczennicy rocznika '04' jakiej przyszło mu uczyć.
― Panna Nixon.
― Amortencja. ― powiedziała pewnie szatynka, a Florence uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
― Brawo, 10 punktów dla Gryffindoru. ― uczniowie spojrzeli zdziwieni na Horacego. Jak można dać tyle punktów za tak proste pytanie? ― Na wykonanie pracy semestralnej macie czas do końca przerwy świątecznej. Miłego dnia dzieciaki!
Wychodząc z sali James razem z Fredem podbiegli w stronę swoich partnerek. Fred będąc obok Ruth objął jej barki ramieniem, a Potter kulturalnie zrobił to samo.
― To u mnie czy u ciebie Nixon? ― zapytał z flirciarskim uśmieszkiem rudowłosy.
― Fred chciał powiedzieć - eliksir robimy u was czy u nas? ― poprawił przyjaciela Potter.
Florence nie czuła się dziwnie z ramieniem chłopaka na sobie. Można powiedzieć, że przyzwyczaiła się do jego przyjacielskich gestów, które nie miały żadnego romantycznego podłoża. Ale jej serce nadal przyspieszało kiedy był tak blisko niej, to też mogła uznać za przyzwyczajenie.
Dziewczyna podniosła dłoń i założyła kosmyk włosów za prawe ucho.
― Może u was? W naszym pokoju jest za duży tłok i tak czy tak nie moglibyście tam wejść.
― Racja, Flo dobrze mówi. ― przyznała jej rację Nixon.
― To widzimy się w naszym dormitorium jutro o piątej? ― dziewczyny przytaknęły na słowa Weasleya.
― Pokój numer 120. ― i po chwili rudowłosy zniknął im z pola widzenia. Florence zastanawiała się, jak to możliwe, że chłopak rusza się z taką prędkością. Może porusza się na niewidzialnej miotle? Chociaż ta opcja wydawała się niedorzeczna, mogła być prawdziwa.
James patrzył na zamyśloną twarz złotowłosej. Widocznie po raz kolejny bujała w obłokach, ale choć brunet chciał nadal jej się przyglądać musiał dogonić swojego przyjaciela. Więc zabrał rękę z ramion Norrington, tym samym przywracając ją do rzeczywistości.
― Muszę spadać. Do zobaczenia Florence i do jutra.
― Do jutra James. ― odpowiedziała zauroczona tym, jak pięknie jej imię brzmi w jego ustach. A chłopak w czasie jej otępienia zmył się z uśmiechem na ustach.
Ruth spojrzała na rozanieloną przyjaciółkę. Nie trudno było zauważyć, jak Florence tęsknym wzrokiem patrzyła na miejsce, w którym zniknął jej ukochany.
A szatynka nie wiedziała, jak to możliwe, że dziewczyna z tak dużymi pokładami miłości w sercu postanowiła oddać to uczucie właśnie jemu...
●●●
Buenos dias! Pomyślałam, że przyda się kolejny rozdział i jest. To rozdział przejściowy, więc nie oczekujcie od niego zbyt wiele, ale po prostu nie mogę się doczekać aż zacznie się tutaj coś dziać z naszym głównym shipem.
To opowiadanie nie będzie zawierać wielu rozdziałów - maksymalnie 30, jeśli będę mieć dużo pomysłów.
A, jak na razie cieszcie się tym co jest.
Kocham,
asd
CZYTASZ
I HATE YOU ⏭ 𝒋𝒂𝒎𝒆𝒔 𝒔𝒚𝒓𝒊𝒖𝒔𝒛
أدب الهواة❝ czasami trudno jest kochać osobę, która cię nienawidzi ❞ Florence Hope Norrington lubiła życie, lecz życie nie lubiło jej. Kłody pod nogi rzucali jej wszyscy. Zaczynając od wypracowania na transmutację, kończąc na Jamesie Syriuszu Potterze, który...