POWRÓCIŁAM
―asd
Szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał, nadszedł 17 grudnia. Błonia Hogwartu pokryte były warstwą śniegu, a do dormitoriów gryfonów wpadały promienie porannego słońca.
Florence Hope Norrington siedziała na parapecie w swoim dormitorium i przyglądała się pięknym krajobrazie za oknem. Rozmyślała nad dzisiejszym dniem. Jaką niespodziankę jej przyjaciółka wymyśli tym razem? Jakie prezenty dostanie? A co najważniejsze, czy James przyjdzie? Czy wie o jej urodzinach? Czy jest dla niej przyjacielem?
Nie znała odpowiedzi na większość tych pytań, ale tamtego dnia nie miały dla niej dużej wartości. Florence wolała skupić się nad widokiem na błonia, ale wiedziała, że nadeszła już pora by ubrała na siebie grubą kurtkę i rękawiczki. Więc z zamiarem wyjścia na zewnątrz, założyła ciepłą zieloną kurtkę, czarne ciężkie buty i tego samego koloru rękawiczki.
Kilka minut później wychodziła z Pokoju Wspólnego przez przejście w obrazie Grubej Damy.
― Dzień dobry, Madam. ― przywitała się, na co Gruba Dama odmachała jej z uśmiechem.
Kobieta z obrazu musiała przyznać, że bardzo lubiła Florence i wiedziała, także że ona nie jest jedynym obrazem, który ją lubił. Albowiem panienka Norrington była bardzo rozchwytywana w Hogwarcie dlatego, że była niesamowicie miła i przyjazna dla każdego z osobna. Nawet, niektórzy ślizgoni, którzy byli nauczeni nienawidzić gryfonów, to złotowłosą wręcz uwielbiali.
A wracając do Florence ― dziewczyna zastanawiała się, dlaczego jej przyjaciółki nie było w ich dormitorium. Podejrzewała, że to przez przygotowania niespodzianki urodzinowej, ale nie mogła być w stu procentach tego pewna, bo ostatnimi czasy zaobserwowała, jak Fred coraz częściej spoglądał w stronę szatynki.
Norrington uważała, że niedługo Ruth zyska kolejną bratnią duszę, ale tym razem nie będzie ona przyjaciółką...
●
― Uważam, że jesteś idiotą Potter. ― powiedział Fred do przyjaciela, kiedy szli razem, wracając z Hogsmeade.
― A to niby, dlaczego Weasley?
― Po co pomagasz w zrobieniu imprezy niespodzianki dla Florence? ― zapytał, zrezygnowany już chłopak. Nie wiedział jakim sposobem ma udowodnić przyjacielowi to, że źle zrobił, proponując złotowłosej przyjaźń.
― Przecież odpowiedź jest prosta. Flo jest moją przyjaciółką i chcę jakoś wynagrodzić jej te wszystkie lata. ― James zmarszczył brwi, nie wiedząc, dlaczego rudowłosy zadał takie dziwne pytanie. Przecież odpowiedź była cholernie oczywista i był pewien, że Fred dobrze znał na nie odpowiedź.
― Nadal się oszukujesz, że jest tylko przyjaciółką? Przez tyle lat wmawiałeś sobie, że jej nienawidzisz, a tak naprawdę praktykowałeś jednostronne „Kto się czubi, ten się lubi" James. ― owy chłopak zatrzymał się, zdziwiony słowami rudowłosego. Że niby on przez ten cały czas był zakochany w Norrington? ― Każdy, kto cię lepiej zna, wie, że dawniej Norrington, a obecnie Flo, jest dla ciebie kimś więcej. „Nienawidzenie" jej ― i w tym momencie Fred zrobił cudzysłów palcami. ― jest dla ciebie zwykłym hobby, którym chcesz zatuszować swoje uczucia do Florence.
To była najdłuższa poważna wypowiedź Freda Weasleya II od czasów jego pierwszej miłości ― Daisy z Ravenclaw. I szczerze powiedziawszy, była ona jego najdziwniejszą i najbardziej niezrozumiałą wypowiedzią dla Jamesa Syriusza Pottera, który stał zszokowany na środku Hogwardzkich błoni ze zmarszczonymi brwiami i szeroko otwartymi ustami.
On ją kocha? Kocha ją? Nie, to przecież nie ma żadnego sensu. Przez te wszystkie lata w Hogwarcie nienawidził Florence z całego swojego serca, a teraz kiedy zaczął ją lubić, Fred próbuje mu wmówić, że po prostu był w niej zakochany?
W głowie Jamesa kłębiły się tysiące myśli. Nie był pewien, co przed chwilą się stało. A wszystko, czego był do tej pory pewien, stanęło pod znakiem zapytania. Przed jego oczami przelatywały wszystkie wspomnienia z ostatnich lat w Hogwarcie, a na każdym z tych wspomnień była ona.
Pierwszy rok ― Florence śmiała się razem ze starszym puchonem, uśmiechała się. A chwilę po tym wszystkie książki, które trzymała w rękach, zostały porozrzucane po korytarzu.
Drugi rok ― Florence przesiadywała z Ruth i byłym kapitanem drużyny gryfonów, Thomasem Danielsem, na trybunach. I sekundę później została zwyzywana od szlam.
Trzeci rok ― Florence pomagała Fredowi na Eliksirach, a cały eliksir wylądował na jej głowie.
Czwarty rok ― Florence została zaproszona na bal BożoNarodzeniowy przez Rowana, a po tym, jak dała mu odpowiedź, wylądowała w jeziorze.
Piąty rok ― Florence chichotała z Ruth i Oscarem na Zielarstwie, a po chwili na jej głowie wylądowała ziemia z doniczki.
Florence, Florence i jeszcze raz Florence...
Każdą z tych rzeczy zrobił James i dopiero w tamtym momencie, kiedy tak stał z Fredem na błoniach, zdał sobie sprawę z tego, że był w tamtych momentach najzwyczajniej w świecie zazdrosny.
― Byłem zazdrosny, Fred. Ja przez cały ten czas byłem po prostu zazdrosny.
Oczy Jamesa były rozszerzone prawie, tak bardzo, jak usta jego przyjaciela, kiedy się uśmiechał.
― Dokładnie tak stary, a teraz idź do niej kochasiu. ― rudowłosy poklepał Pottera po ramieniu i wskazał palcem na wychodzącą z zamku złotowłosą, a kiedy chłopak nie ruszył się z miejsca, po prostu popchnął go w stronę zamku...
●●●
Buenos dias! Tak, zmartwychwstałam. Po paru miesiącach udało mi się odzyskać to konto i nie mogę wręcz w to uwierzyć. Tęskniłam za wami i za tym opowiadaniem, dlatego też cieszę się niezmiernie, że znowu mogę tu publikować. Jak można zauważyć, zrobiłam delikatny remont i mój sposób pisania też troszkę się zmienił albo i nie, nie mi to oceniać. Mam nadzieję, że ktokolwiek z was miał nadzieję na kontynuację tego opowiadania i chociaż odrobinę się ucieszy.
Chcę wam też podziękować za 2.5k wyświetleń, to wydaje się takie niemożliwe, bo jestem tylko początkującym pisarzyną, a tyle osób zobaczyło to co piszę. Dziękuję też za gwiazdki, jesteście naprawdę niesamowici.
Kocham,
asd
CZYTASZ
I HATE YOU ⏭ 𝒋𝒂𝒎𝒆𝒔 𝒔𝒚𝒓𝒊𝒖𝒔𝒛
Fanfiction❝ czasami trudno jest kochać osobę, która cię nienawidzi ❞ Florence Hope Norrington lubiła życie, lecz życie nie lubiło jej. Kłody pod nogi rzucali jej wszyscy. Zaczynając od wypracowania na transmutację, kończąc na Jamesie Syriuszu Potterze, który...