4.Słonecznik i kłamstwo(+18)

239 22 26
                                    

Od kiedy spotykam się Wakatoshi'm minął już miesiąc, nie wyobrażam sobie teraz dnia bez rozmów, wspólnej herbaty po treningu...albo naszych samotnych słoneczników w wiadomościach.
Szedłem spokojnie przez miasto mając jego szalik na sobie, no już w sumie jest mój. Nagle obok mnie zauważyłem Czerwone włosy, Tendou... Zmarszyłem brwi i spojrzałem na przyjaciela mojego ...mojego chłopaka...to nadal zawstydzające, Ale teraz nie o tym!
W sumie nawet nie wiem co on mógł chcieć...nie gadałem ani z nim ani innymi znajomymi Wakatoshi'ego.

- nadal się w to bawi?- zapytał a ja nie wiedziałem o co mu chodzi, skrzyżowałem poważny ręce i spojrzałem na niego marszcząc brwi.

- czego chcesz? nie mam na Ciebie czasu- warkłem poprawiając okulary

- Wakatoshi nadal bawi się w ten zakład?- uniósł brwi i złapał mój szalik... Uderzyłem go w dłoń

- jaki zakład? O czym ty gadasz- zapytałem patrząc na niego z góry...naprawdę nie rozumiałem o co mu chodzi...jaki kurwa zakład?!

- no ten zakład o uwiedzeniu ciebie kruczku... Wakatoshi na jednym z naszych spotkań mówił o swojej wielkiej dziecięcej miłości, więc z chłopakami kazaliśmy mu jako jeden z zakładów uwiedzenie twojej osóbki, bo bardzo przypominasz jego miłość... Miał Cię po krótkim czasie rzucić w publicznym miejscu by Cię dobić. A Twój numer dorwał od Terushimy...- mówiąc to miał wredny uśmiech na twarzy a ja czułem wielki ból ale nie chciałem tego pokazać...byłem tylko jakimś jebanym zakładem?

Ja właśnie miałem się spotkać z nim w naszej ulubionej Herbaciarni, zmarszyłem brwi i obróciłem się na pięcie, ruszyłem w stronę parku... Zaciskałem ręce w pięść wściekły, smutny...i załamny... Jak on tak mógł. Ja wiem jestem dupkiem ale nawet ja bym tak nie zrobił, usiadłem na ławce i zablokowałem jego numer. Spojrzałem na moją tapetę, ten idiota uśmiechał się przytulając mnie... Jebane kłamstwo, załamany zakryłem twarz i łzy same wylewały mi się z oczu. Jego przyjaciel przecież nie okłamałby mnie w takiej sprawie...

Zdjąłem z siebie szalik i pociągłem nosem, czułem się jak najgorsze gówno... Siedziałem tak z godzine kiedy usłyszałam kroki, odsłoniłem twarz i ujrzałem tego drania...no tak, często chodziliśmy tu na spacer więc szybko mnie znalazł...

Zanosząc się łzami uderzyłem go z otwartej dłoni w twarz, widziałem zaskoczenie na jego twarzy ale nic nie powiedział... Chciałem znów go uderzyć ale on złapał mój nadgarstek

- Kei co się stało?- przytulił mnie a ja starałem się go odsunąć. Nie przejmowałem się tym, że byliśmy przy ludziach... Nie mogłem się uspokoić

- b-byłem tylko-o zak-kładem? N-nigdy mnie nie ko-ochałeś?- spojrzałem na niego a on widocznie zdziwiony spojrzał mi w oczy, złapał mnie za policzki

- Kei jaki zakład ? O czym ty mówisz...-zmarszył brwi a ja wytarłem policzki

- no...no Tendou powiedział, że byłem tylko zakładem... To twój przyjaciel chyba by mnie nie kłamał - Wakatoshi oparł czoło o moje i pogłaskał mnie po policzku kciukiem

- Kei nigdy bym Cię nie wykorzystał...ostatnio Tendou chciał bym się z nim umówił ale odmówiłem- od razu zrobiło mi się lżej ale za razem gorzej, że podejrzewałem go o takie coś...

Odwróciłem wzrok
- przepraszam za tą scenę ja po prostu nie chciałem by to była prawda ...i na szczęście to nie prawda...- Wakatoshi uspokoił mnie do końca i poszedł ze mną do domu, leżałem z nim na łóżku i bawiłem się jego palcami. Uśmiechnąłem się pod nosem, wziąłem telefon . Uśmiechnąłem się wrednie i zrobiłem sobie zdjęcie z MOIM chłopakiem i wysłałem temu dupkowi z podpisem cytuję " nie uda ci się nas rozdzielić suko 😇"
Wakatoshi poprawił mi włosy i nic nie mówił...on chyba też był zły na Tendou za tą próbę zniszczenia naszego związku. No nie dziwię się!

SłonecznikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz