3. słonecznik i pocałunki

221 27 6
                                    

Z samego rana ubrałem się w golf i brązowy płaszcz, miałem na sobie również kozaki a na szyji jego szalik. Wyszedłem z domu i ruszyłem na bus, stałem spokojnie na przystanku nie zwracając uwagi na innych. Kiedy ten w końcu przyjechał od razu wlazłem zajmując miejsce nagle coś mnie podkusiło i spojrzałem na telefon...zero wiadomości...może jeszcze śpi zwłaszcza, że jest wolne i jest dopiero dziewiąta. Albo niema dla mnie czasu i już mu się znudziło pisanie ze mną... Zmarszyłem brwi i schowałem telefon do kieszeni, oparłem głowę o szybę i patrzyłem spokojnie za okno. Kiedy zaś zatrzymał się na miejscu szybko wyszedłem i zacząłem szukać domu Ushijimy, idąc w ciszy znalazłem ten dom i chyba dziesięć minut się zastanawiałem czy napewno dobrze robię... Wziąłem wdech i zapukałem nie pewnie do drzwi, które o dziwo szybko zostały otowrzone, stanął przedemną mężczyzna nawet bardzo podobny to Ushijimy...zapewe jego ojciec

- dzień dobry jest Ushijima?- zapytałem nie pewnie...no geniusz ze mnie jeśli to jego ojciec to kurwa też jest Ushijima...jestem debilem.

- dzień dobrzy jeśli chodzi ci o mojego syna jest ale jeszcze chyba śpi ale zapraszam- uśmiechnął się do mnie miło...zdziwiło mnie to trochę myślałem, że jego ojciec będzie jak on... Ale widać w nim wiele dobrych emocji...a w nim nie widać prawie nic ale podoba mi się to. Zdjąłem buty i dostałem od razu kapcie, wsadziłem w nie nogi i zdjąłem płaszcz chowając do jego kieszeni szalik. Zostałem zaprowadzony do jego pokoju, jego ojciec szybko zniknął mi z oczu a ja nie pewnie wszedłem do pokoju... Spał bez koszulki rozwalony na łóżku, zamknąłem za sobą drzwi i odwróciłem od niego wzrok. Zacząłem się rozglądać po jego pokoju, taki ładnie zadbany bez jakiś zbędnych dodatków. Na ścianie zauważyłem tablicę na której było tylko zdjęcie jego drużyn i kolejne pola słoneczników...teraz zawsze będą mi się z nim kojarzyć, zakryłem go kołdrą by nie było, że na niego patrzę.
Kucłem przy jego łóżku i szepnąłem mu do ucha

- pobudka Wakatoshi- ...pierwszy raz powiedziałem jego imię zobaczyłem na jego twarzy delikatny uśmiech. Chyba podoba mu się mój głos- no wstawaj bo będę się nudzić- znów szepnąłem a on zmarszył brwi, przewróciłem oczami i już zły strzeliłem mu z palców w nos i ten od razu otworzył oczy. Spojrzał na mnie i chyba myślał, że to sen i przetarł
oczy- no w końcu- zmarszyłem brwi i wstałem podeszłem do jego szafy , rzuciłem mu jakiś sweter a on usiadł na łóżku i przeciągnął się...okej jest na co popatrzeć

- jak się tu znalazłeś?- zapytał ubierając na siebie sweter a ja podeszłem do jego łóżka i poprawiłem mu włosy

- przyjechałem do ciebie bo nudziłem się- usiadłem obok niego nic nie mówiąc więcej a on jak nigdy nic oparł o mnie głowę a ja go pogłaskałem po włosach- kretyn z ciebie...- powiedziałem a on spojrzał na mnie- jak śmiałeś mnie pocałować ? Zezwoliłem ci na to?- zapytałem poważny a on patrzył mi w oczy i przybliżył się bardziej a ja już zalałem się czerwienią

- mogę?- zapytał kładąc mi rękę na policzku a ja przytaknąłem. Już miał mnie pocałować ale usłyszałem, że ktoś łapie za klamkę od jego drzwi. Od razu go odechnąłem a po chwili do pokoju weszła wysoka blada kobieta z podobnym wyrazem twarzy do Orzła...zapewne jego mama.

-d-dzień dobry- powiedziałem trochę panikując a ona spojrzała na mnie i jej syna...no musiało to wyglądać, źle! Kurwa!

- Wakatoshi nie przedstawisz mi swojego...przyjaciela?- skrzyżowała ręce patrząc na niego a on poprawił się i spojrzał na mnie i później na nią...

- to jest Tsukishima Kei z Karasuno- powiedział spokojnie pokazując na mnie ręką

- ten o którym mówiłeś po męczu... - podeszła jak nigdy nic i złapała mnie za ręce...- mam nadzieję, że Mój syn przeprosił Cię za to- zawstydzony odezwałem się

-przeprosił ale naprawdę to było nie potrzebne przecież nie wiedział, że mi coś będzie- powiedziałem już trochę pewniej a On odezwał się po chwili

- mamo daj spokój...chcemy posiedzieć sami- powiedział patrząc na mnie a ja wstałem z jego łóżka

- nawet nie zjadłeś śniadania Wakatoshi, dziś też twoja kolej zrobić rano napoje- powiedziała patrząc na niego

- ty się ogarnij a ja pójdę z twoją mama do kuchni- zwiałem z jego pokoju idąc z jego mamą do kuchni, zrobiłem za niego kawę dla jego rodziców... Czułem wzrok jego mamy na sobie...chyba mnie nie lubi.

- Tsukishima co łączy Cię z moim synem? Wiem, że raz nawet uciekł z domu by do ciebie pójść- ten idiota wtedy uciekł z domu?! Zabije go jak jeszcze kiedyś będzie chciał do mnie przyjść. Nie wiedziałem co powiedzieć uratował mnie na szczęście Wakatoshi wchodzący do kuchni...

- mamo daj mu proszę spokój- powiedział a ja dałem jej kubek z kawą, którą zrobiłem. Usiadłem obok Jej syna w ciszy i jedną ręką złapałem go za rękę pod stołem...panikuje i to za bardzo. Na moje szczęście jego mama wypiła dość szybko Kawe i pojechała z jego tatą na zakupy a ja oparłem czoło o bark chłopaka- nie stresuj się tak widać, że Cię polubiła- powiedział spokojnie a ja złapałem bardziej jego rękę, zjadł śniadanie i poszedł ze mną do swojego pokoju. Usiadłem na jego łóżku grzecznie a on usiadł obok i głaskał mnie po policzku...znów się zawstydziłem ale wziąłem wdech i usiadłem na jego klanach. Głaskałem jego policzek a on pocałował mnie w usta. Mój pierwszy pocałunek!
Nie pewnie starałem się odwzajemnić jego pocałunek, po chwili robiłem to już pewniej i oddawałem każdy kolejny pocałunek.
Odsunąłem się po czasie by z przyjemności nie oszaleć

-Głupek- oparłem czoło i jego bark a on mnie głaskał po włosach. Spojrzałem na niego po chwili i zmarszczyłem brwi- mam nadzieję, że z nikim innym się nie całujesz- powiedziałem poważny

- nie robię tego. I Tsukishima czy my jesteśmy teraz razem? - zapytał a ja zacząłem bawić się nerwowo palcami

- chyba tak...- odwróciłem wzrok a on mnie przytulił, pogłaskałem zawstydzony jego włosy- powiesz mi czemu lubisz tak słoneczniki?-zapytałem patrząc na niego

- jak byłem młodszy mieliśmy w ogrodzie wiele słoneczników i niedaleko mieszkał młodszy odemnie chłopak z którym zawsze się bawiłem...miał śliczne blond włosy i trochę ciemniejsze oczy. No był takim słonecznikiem. Tym samym moją pierwszą miłością i zawsze się z nim w nich bawiłem- zamilkł a ja zmarszyłem brwi i uświadomiłem sobie, że ja jako maluch zanim poszedłem do podstawówki mieszkałem w okolicy, za bardzo nie pamiętam ludzi ale bawiłem się z wieloma dzieciakami. Wyjąłem telefon z kieszeni i przeszukałem moje foldery z " projektami naukowymi" zapisałem je tak gdyby Hinata i Yamaguchi znów ukradli mi telefon. Znałem moje zdjęcie jak byłem małym smrodem, miałem nawet długie włoski i byłem nawet pulchny w dodatku miałem grube okrągłe okulary i zielony sweterek taki jak spodnie. Pokazałem mu je a on aż dostał iskierek w oczach- znasz mojego słonecznika...

- Kretynie to ja jestem twoim słonecznikiem. - pacłem go w tył głowy. No jak zacząłem szybko rosnąć schudło mi się i nadal jestem jak patyk, nie potrafię przytyć a nawet dużo jem.

On mocno mnie przytulił szczęśliwy a ja bawiłem się jego włosami, spojrzał na mnie a po chwili pocałował mnie. Tym razem oddałem już bardziej pewnie, całowaliśmy się więc zadowoleni ale nagle do pokoju weszła jego mama...KURWA NO, ugryzłem jego język i szybko z niego zeszłem

- no wiedziałam, że nie będę mieć wnuków...- powiedziała i po porostu wyszła a ja spanikowany zakryłem twarz.

Po tym uspokajał mnie jakieś trzydzieści minut...Później odprowadził mnie na bus, a jak tylko byłem w domu znów pisaliśmy i gadaliśmy przez pół nocy... Czułem się naprawdę wspaniale

SłonecznikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz