𝐏𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠

130 1 2
                                    

Hawkins było uważane za miasteczko z pozoru spokojne, lecz nikt nie wiedział co działo się naprawdę.

Miesiąc wcześniej w galerii Starcout zginęła nie jedna osoba. W centrum wybuchł pożar, jednak nikt prócz grupy nastolatków i ich rodziców nie wie dlaczego.

Dziś kończyli ostatnie poprawki w odbudowaniu budynku. Jutro miało być ponowne otwarcie. Wiele ludzi na to czekało.

Ponowne oglądanie filmów w kinie, robienie zakupów w sklepach czy pójście do lodziarni Ahoy.

Lecz paczka nastolatków nie czekała na ten moment. Nie mieli dobrych wspomnień z tym miejscem.

Will Byers razem ze swoją dziewczyną, Elizabeth Harris przechadzali się ulicami Hawkins.

-Napewno nie chcesz iść na to otwarcie ? - nalegała brunetka patrząc na swojego chłopaka maślanymi oczami.

-Przykro mi, ale nie. Mówiłem już, że nie chcę tam chodzić. Kiedyś ci wszystko opowiem, ale teraz jeszcze nie jestem gotowy - tłumaczył jej.

-Już nie będę naciskać, przepraszam - dziewczyna spuściła głowę w dół. Zawsze czuła się winna, gdy Will był zły lub smutny. Bardzo jej na nim zależało.

-Ej, nie smuć się mała - ta ksywka bardzo do niej pasowała, bo miałam zaledwie metr pięćdziesiąt cztery. - Rozumiem, że chcesz wiedzieć i powiem ci, napewno. Poczekaj jeszcze trochę, aż będę pewny swojej decyzji.

-Już nie będę naciskać, pamiętaj, że cie kocham - po tych słowach zatrzymała chłopaka i stanęła na palcach.

-Ja ciebie też słonko - po chwili połączył ich usta w krótkim, lecz pełnym miłości pocałunku.

Mike Wheeler i Eleven Jane Hopper byli na podwójnej randce z Max Mayfield i Lucasem Sinclarem.

W prawdzie znali dziewczynę Willa i polubili się, lecz oni woleli wychodzić sami, bez przyjaciół. Inni to rozumieli, więc nie namawiali ich.

Siedząc w knajpie rozmawiali i śmiali się. Dużo osób patrzyło na nich krzywo, lecz oni nie zwracali na to uwagi. Cieszyli się swoją obecnością.

-Mam super pomysł ! - zadeklarował Lucas popijając łyka zimnego napoju.

-Umieram z ciekawości - prychnęła zabawnie Max. Często drażniła się ze swoim chłopakiem, lecz mu to nie przeszkadzało.

-A gdyby tak spotkać się jutro wszyscy u ciebie, Mike? Chyba nikt z nas nie chce iść na otwarcie, a spotkania z wami to sama przyjemność - wszyscy uśmiechnęli się na słowa przyjaciela.

-Oczywiście, że się zgadzamy - powiedziała El a inni przytaknęli. - Wreszcie spotkamy się wszyscy włącznie z Dustinem, Willem i Elizabeth.

-To jesteśmy umówieni - podkreślił Mike, po czym wrócili do swoich rozmów na inne tematy.

Dustin był dalej z Suzie, lecz te kilometry przeszkadzały im. Oprócz poznania na obozie spotkali się raz tutaj, w Hawkins.

Często rozmawiał z Suzie, lecz to nie zapełniało mu całego czasu. Dalej przyjaźnił się ze Stevem i właśnie z nim spędzał swój czas wolny.

Codziennie spotkania i rozmowy zajmowały jego wolny czas. Najczęściej spotykali się w pracy Steve'a.
Na zapleczu często robili sobie lunch.

-I co dziś masz ? - spytał Steve wpuszczając drugiego do środka.

-Nie za wiele. Kanapki z kurczakiem i batony - wytłumaczył wyjmując z plecaka jedzenie.

-Tak mało ? Nie pomyślałeś, że jestem zmęczony po pracy ? - odparł brunet z dużą powagą, na co młodszy wybuchł śmiechem. - Z czego się śmiejesz?

-Ty i praca ? - spytał siadając przy małym stoliku. - Najwięcej tu robi Robin.

-O mnie mowa ? -zza drzwi wyłoniła się dziewczyna.

Po chwili wszyscy razem siedzieli i jedli plotkując i rozmawiając na każdy temat.

Nancy i Jonathan wciąż byli razem. Mimo, iż byli od siebie całkiem różni, ich związek był naprawdę wytrzymały.

Kłótnie były u nich normą. Zazwyczaj spory były o jakieś pierdoły, lecz czasem zdarzały się poważniejsze sprawy.

Jutro mieli mieć przesłuchanie w sprawie pracy przy gazecie „What's hidden in Hawkins?". Oboje cię cieszyli, ponieważ była bardziej znana niż „The Hawkins Post".

-Myślisz, że się dostaniemy ? - spytała dziewczyna robiąc tosty.

-Mam wielką nadzieję - odparł chłopak podchodząc do niej i przytulając od tyłu.

-Jonathan ! - krzyknęła odskakując do tyłu. - Oparzyłam się.

-Przepraszam... - wymamrotał odsuwając się od niej.

Ona po prostu go przytuliła.

Hopper i Joyce spotykają się, lecz narazie nikt o tym nie wie. W związku układa im się bardzo dobrze,

-Gdzie dziś idziemy ? - spytał mężczyzna przerzucając strony gazety.

-Napewno nie na miasto, możemy spotkać dzieci - wytłumaczyła kobieta dosiadając się.

-El w każdej chwili może wrócić do domu - zmartwił się. - Nie wiem jak zareaguję.

-Rodzeństwo to super rzecz ! Powiemy im dzisiaj - pocieszyła go. - Zadzwonię do Willa by dziś przyszedł tutaj.

W tym samym czasie gdy wszyscy byli szczęśliwi na klifie była siedziała dziewczyna.

Rozmyślała o wszystkim i o niczym. Tak to miała w zwyczaju. Ze spuszczoną głową obserwowała swoje nogi zwisające nad przepaścią. Rozważała opcje skoczenia, gdyż było bardzo gorąco. W każdej chwili mogłaby się przeteleportować przez swój tatuaż na nadgarstku.

Znalazła się w laboratorium odrazu po narodzinach. Tam dostała numer 004. Wykorzystywali ją, by teleportować się do innych miejsc. Uciekła w wieku 12 lat, gdy przez nieuwagę innych została sama.

Od tamtego czasu zamieszkała ze starszym panem i jego córką, Florą. Jednak nie spędzała dużo czasu w domu. Do szkoły nie chodziła i żadnych zajęć nie miała, więc przychodziła na klif.

Dzień w dzień siedziała i oglądała przepaść. Była to jej codzienność.

hi
oto pierwszy rozdział tej książki
wiem, że jest trochę cringe ale starałam się
do kolejnego
buziaki !
💜🖤

Zło Powróciło | Stranger Things 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz