4

56 7 0
                                    

Gdy otworzyłam oczy, Yukine nie było. A ja... spałam wtulona w Yato. On obejmował mnie. Było mi tak głupio, że dopiero, gdy sam uchylił powieki, odsunęłam się. Spalił raka, ja zresztą też.

— D-dzień dobry Reine — mruknął, uśmiechając się nerwowo. Również to uczyniłam i podniosłam się. — Przynajmniej nigdzie mi nie uciekłaś. Pamiętaj, że cały czas się o ciebie martwię.

— Wiem, już nie będę.

Gdy Yato wyszedł się przebrać, spojrzałam na ręce. Przypomniałam sobie tę skazę, która mnie objęła. Było mi wtedy tak słabo... aż dziwne, że można to było zmyć wodą. Wiele rzeczy jeszcze mnie zadziwi.

Wzięłam czyste ubranie i przebrałam się w moje codzienne ciuchy. Na szczęście, nikt wtedy nie zdążył wejść. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach, do salonu, gdzie zjadłam śniadanie ze wszystkimi. Po tym Yato poinformował mnie, że wraz z Yukine idą popracować, a ja w zadośćuczynieniu pomogę Daikoku zająć się domem. Oczywiście się zgodziłam.

Wyplewiłam ogródek, pomogłam zrobić obiad, wysprzątałam dom na błysk... byłam z tego dumna, zadowolona poprawiłam białą chustę na głowie, która przytrzymywała mi włosy.

— Jesteś wspaniała, Rei-chan! — wykrzyczała szczęśliwa Kofuku, gdy zobaczyła efekty mojej długiej i ciężkiej pracy. Westchnęłam ciężko, siadając przy stole.

— Chciałam się jakoś odwdzięczyć — przyznałam, ściągając rękawiczki i chustę. Umyłam szybko ręce i znowu usiadłam, przyglądając się obiadowi. Po chwili pojawiła się Hiyori, wraz z wycieńczonym Yato i niezadowolonym Yukine.

— Coś się stało, Yatuś? — zapytała różowowłosa, gdy zobaczyła jego leżące po chwili zwłoki pod drzwiami. Blondyn wzruszył ramionami, a szatynka machnęła ręka, żartobliwie przyglądając się biednemu dresiarzowi.

— Miał do wyczyszczenia sporo brudu między kafelkami — mruknął bursztynooki i przysiadł przy stole. Szatynka usiadła obok mnie i posłała mi wielki uśmiech.

— Widzę, że ty też się napracowałaś, Rei-chan — rzekła Hiyori. Zobaczyłam, że Yato podniósł się i wszyscy zaczęliśmy jeść.

— Daikoku, od kiedy ty tak wspaniale gotujesz? — zapytała Kofuku, przyglądając się daniom. Właściwie nie pochodziły one w stu procentach z Japonii, naszła mnie myśl, żeby zrobić coś, co ja mam w głowie. Wyszło całkiem ciekawie, gdy mieszałam różne smaki, czytając książkę kucharską.

— Tym razem Reine gotowała. Dałem jej wolną rękę, bo była bardzo chętna — odparł z uśmiechem mężczyzna, na co mój Bóg się bardzo zachwycił.

— Reichi jest wspaniała! — wykrzyczał, a wszyscy zaczęli ponownie jeść.

Ty tak wspaniałe gotujesz ****.

Otworzyłam szeroko oczy, mając nawinięty makaron na pałeczkach. Poczułam okropny chłód na plecach, niewiele zimniejszy od tej święconej wody. Zastygłam w miejscu. Dlaczego ja to usłyszałam?

Nie powinnaś iść do szkoły kucharsk***? Wszyscy bylibyśmy dum**.

Chwyciłam kolejny kęs jedzenia. Czułam się dziwnie. Słyszałam jakieś dziwne głosy, których nigdy nie... czy może jednak gdzieś już musiałam to wysłuchać? Nie byłam pewna.

Po obiedzie postanowiłam się położyć. Yukine dostał od Hiyori zadania i razem odrabiali je przy stoliku. Nie mogłam się skupić na myślach, więc znów wyszłam na dwór. Usiadłam przy kwiatach, które jeszcze chwilę temu plewiłam.

Miałaś nie zapomnieć ****.

— Czego miałam nie zapomnieć? — spytałam cicho samą siebie, patrząc na ziemię. Czego znowu? Nie wiedziałam, co myśleć...

Tainted Love [Noragami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz