3

71 7 0
                                    

— Jesteśmy. Kofuku!

Jak na zawołanie drwi otworzyły się i wypadła wręcz zza nich różowowłosa dziewczyna i za nią wysoki, dosyć straszny, postawny mężczyzna. Przełknęłam ślinę. Czy to bardzo zgrane małżeństwo? Chociaż bogowie i shinki nie powinni się pobierać. Może się mylę?

— Ohayo, minna! O, masz nową shinki?! Jaka śliczna! — wypiszczała wręcz, rzucając się na mnie. Stanęłam jak słup, nie wiedząc, czy ziemia sama mnie pochłonie pod swoją powierzchnię. — Jeju, pasujesz idealnie do Yatusia!

Mój Bóg ostrzegawczo głośno odchrząknął i ten wysoki facet zabrał ze mnie tę dziewczynę.

— No dobrze, poznajcie się. To jest Reine, moja nowa shinki. To jest Kofuku, Bogini nędzy. I Daikoku, jej shinki— uśmiechnął się grzecznie, klepiąc mnie po plecach. Ścisnęłam ręce tak, że wybielały mi knykcie.

— Miło mi ciebie poznać~! Chodźcie do środka, nie będziemy tak stać!

Usiedliśmy przy niskim stoliku, który jak dla mnie nie powinien mieć racji bytu. Nie wiem czemu, ale styl japoński w ogóle mi nie pasował. Może w poprzednim życiu byłam przyzwyczajona do innego?

— Chcecie obiad? Akurat zrobiliśmy, częstujcie się — wyrzekł Daikoku, chociaż nie widziałam na jego twarzy czystego zadowolenia. Chyba nie podobało mu się, że Yato przyszedł na nich żerować... my również, niestety...

Zjedliśmy pyszne sushi i Yato dostał czarkę alkoholu, czyli sake. Jakoś głupio mi było, gdy widziałam, jak ten powoli się upijał. Bardzo niezręczny widok. Najwidoczniej nie powinnam go pić, jeżeli dla mnie nie wygląda to za dobrze.

Posłałam mu wściekłe spojrzenie, ale tego nie zauważył. Dlaczego ten kretyn nie widział, że alkohol to najczystsze zło?

Nagle Yato złapał się za kark i spojrzał w moją stronę bardzo poważny. Momentalnie spanikowałam, będąc gotowa zwiać w każdej sekundzie.

— Możesz to powtórzyć, Reine? — wycedził przez zęby, na co wszyscy zwrócili uwagę na mnie. Kofuku zachichotała, a Yukine posłał mi równie zabawne spojrzenie. Zacisnęłam ręce na moich udach, czując ogromne zażenowanie. Dokładnie to co słyszałeś, Yato.

— Co się stało? — zapytał Daikoku, siadając między Yukine a Yato. Uśmiechał się, tak jak reszta. Domyślali się, co zrobiłam? Ten Bóg serio mógł czytać w myślach?

— Wyzwała mnie od kretynów — mruknął, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zrobiło mi się przykro. Nie chciałam, by to tak wyszło, ale cóż, przynajmniej wiedziałam, że nie powinnam o nim tak myśleć. Ale ten dalej pił, mimo mojego ostrzeżenia.

Gdy zrobiło się już bardzo późno, każdy poszedł w swoją stronę. Nie chciałam iść spać z nimi, zdecydowałam, że wpierw się umyję. Po wysuszeniu włosów, każdy już drzemał w najlepsze. Nie chciałam ich budzić, także wyszłam na zewnątrz.

Usiadłam w ogródku, na trawie. Przyglądałam się kwiatom, które radośnie powiewały przez delikatny wiatr. Ujęłam jedną niezapominajkę i obróciłam ją z każdej strony, tak delikatnie, by jej nie wyrwać.

— Niezapominajka oznacza pamięć.

Chwyciłam ją i wyrwałam, patrząc wgłąb kwiata. Byłam kimś przedtem, może ona pomoże mi rozwiązać tą niepewność co do mnie?

— Możesz mi w tym pomóc? — zwróciłam się do niej, a ona spokojnie dryfowała wraz z wiatrem. Po co gadać do kwiatów? Przecież ten symbol był wyssany z palca...

Siedziałam tak całą noc, rozmyślając nad tym wszystkim. Przez mgłę pamiętałam jakąś drogę. Chciałam tam pójść, póki nie wstanie słońce. Sądziłam, że to mi wskaże drogę. Nie żyłam, ale w środku czułam, że nadal coś pamiętałam. Tak bardzo chciałam to odnaleźć. Wiedziałabym, kim wtedy byłam. Może kimś ważnym? Albo zwykłą nastolatką? Cholera wie. Ale tak mnie to korciło...

Tainted Love [Noragami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz