6

57 6 0
                                    

Wstałam rano, mocno się przeciągnęłam i zobaczyłam obok siebie leżącego Yato. Yukine, o dziwo, nie było. Czarnowłosy spał jak zabity. Z ogromnym trudem ostrożnie wstałam, byle go nie obudzić. Pewnie był zmęczony po wczorajszym. Niestety, zachowałam się strasznie głupio. Przetarłam twarz i szybko wzięłam ubrania, by pójść pod prysznic. Zauważyłam, że robiłam to codziennie rano. Może pozostało mi to po moim poprzednim życiu.

Gdy otwierałam drzwi, usłyszałam, że Yato wstaje z materaca. Coś jęknął i zobaczył mnie, gdy w tym samym czasie obrocilam się w jego stronę.

— Ohayo, Yato-sama — mruknęłam, a on uśmiechnął się sennie. Zachichotałam w myślach, gdy widziałam jego totalny nieogar w oczach.

— Ohayo, Reine. Jak się spało? — zapytał, gdy już był na nogach. Wciągnął szybko swój dres, a ja podrapałam się po głowie.

— Dobrze. A tobie? Chyba pierwszy raz cię widzę, że wstałeś po mnie — rzekłam, bo szczerze byłam zdziwiona, że nie był ani w pracy, ani chociaż na dole. Nawet Yukine wstał, co się z nimi stało. Pozamieniali się ciałami?

— Nie żartuj, zmęczony byłem. Idę na dół, pospieszysz się? Pójdziesz ze mną do pracy. Yukine dzisiaj zostaje tutaj — wyminął mnie w drzwiach, a ja stanęłam jak słup. Serio, mam z nim iść do pracy?

Wzruszyłam ramionami i po prysznicu schodziłam już po schodach w bluzie, żółtej koszulce, szarych dresach i białych skarpetkach. Buty oczywiście były przy drzwiach od domu.

Krótko się przywitałam ze wszystkimi i zaczęłam jeść ryż z łososiem. Wszyscy, oczywiście oprócz Hiyori z uśmiechem rozmawiali o tym, że dzisiaj będzie fantastyczny, słoneczny dzień. Od razu wiedziałam, że nie lubię gorąca.

— No dobra, najadłaś się? Idziemy do pracy! Będziesz dzisiaj ciężko pracować! — orzekł z wielkim uśmiechem mój Bóg, a ja cicho jęknęłam. Wspaniałe, akurat tego mi trzeba w tak gorący dzień.

— A ja mogę odpocząć — dodał Yukine, puszczając mi oczko. No tak, on ciągle wychodził gdzieś z Yato. Aż mu dopiero teraz zaczęłam zazdrościć. Lecz nie mogę się poddać!

— Do później! — pomachałam reszcie, gdy wychodziłam z niebieskookim i przeteleportowaliśmy się prz my ławce. Za nią był wielki napis Yato, informujący o wspaniałym Bogu, który za okrągłe 5 jenów wszystkim pomoże.

— Mamy dzisiaj cięższe zadanie. Będę musiał cię użyć jako broni — zaczął, siadając na ławce. — Zbliża się czas pierwszych egzaminów, znowu mamy problem w szkole Hiyori. Ogólnie, cały czas czuję kolejne burze. Zobacz — wskazał palcem w oddal, gdzie było wyjątkowo ciemno — tam jest Hiyori, musimy się pospieszyć.

Kolejny raz się przeteportowaliśmy i zobaczyłam budynek. Po chwili zobaczyliśmy ową szatynkę. Pomachała do nas, a my podeszliśmy. Staliśmy na środku korytarza.

— No dobra, co się dzieje? — zapytał dresiarz, a różowooka rozejrzała się. Nikt nawet by jej nie posądził, że gada do siebie.

— Wszędzie są ayakashi. Jeden z nich prawie chciał mnie zaatakować, boję się, że znowu się rozdzielę. One są dosłownie nawet wokół szkoły!

Pokiwaliśmy głową. Yato spojrzał na mnie przenikliwie. Wiedziałam, że teraz to ja muszę wkroczyć do akcji.

— Dobrze, Hiki! — zmieniłam się w katanę. Ku zdziwieniu Yato, nie wyglądałam tak samo jak wcześniej. Trzymał tylko rękojeść.

— Co jest? — zapytał, oglądając mnie z każdej strony. Po chwili mną potrząsnął i ostrze poprzedniej długości się wysunęło. Było podzielone na kilkanaście segmentów. — A więc tak! Mogłem tego wcześniej nie zauważyć. Ciekawe, nie powiem.

Tainted Love [Noragami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz