【 Jean x Reader x Marco 】

1.7K 38 4
                                    

W skrócie : Reader jest współlokatorką Jeana i Marco. Oboje są nią zauroczeni, jednak Reader interpretuje ich zachowanie w nieco inny sposób, przez co dochodzi do pomyłki.
Pairing : Jean Kirschtein x Reader x Marco Bodt, Marco Bodt x Jean Kirschtein(platonic)
Ostrzeżenia : lekki angst
Ilość słów : 1,064

____________________________________

Ty, Jean i Marco byliście najlepszymi przyjaciółmi od wczesnego dzieciństwa. Wasi rodzice dobrze się znali, co poskutkowało tym, że spędzaliście ze sobą mnóstwo czasu jako dzieci. Poszliście do tego samego przedszkola, do tej samej podstawówki, do tego samego liceum, a aktualnie uczęszczacie na te same studia. Niektórych dziwiła wasza relacja, ale to nie tak, że oprócz nich nie miałaś przyjaciół. Miałaś i to całkiem sporo! Po prostu traktowałaś chłopaków jak rodzinę, czułaś się przy nich tak swobodnie, że to właśnie z nimi postanowiłaś wynająć swoje pierwsze mieszkanie. Opłacała się wam ta opcja, ze względu na wasze studenckie życie, które nie ukrywajmy, nie było przepełnione pieniędzmi. W waszym lokum każdy posiadał własny pokój, więc nie narzekaliście.

Wszystko wydawało ci się wręcz idealne, ale nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że przyjaźń między Jeanem a Marco już dawno przerodziła się w coś na kształt rywalizacji. I to o twoje względy. Chłopcy krótko przed rozpoczęciem studiów zdali sobie sprawę, że uczucia którymi cię darzyli nie były czysto przyjacielskie. Przez około 3 miesiące nie wiedzieli nawzajem o tym, że mają w planach wyznać ci miłość. Dowiedzieli się dopiero w momencie, kiedy Marco, który mimo wszystko był nieco mniej doświadczony w temacie kobiet, przyszedł do Jeana prosić o radę. Od tamtego momentu chłopcy udają przyjaciół tylko przy tobie, byś niczego się nie domyśliła. Jednak zaczęłaś zauważać ich nietypowe zachowanie. W twojej głowie pojawiło się wiele teorii co zaszło między nimi i nawet nie zdawałaś sobie sprawy jak twoja ostateczna teza bardzo różniła się od tej rzeczywistej. Chciałaś porozmawiać z chłopakami o tym, czego się domyślałaś jak najszybciej, ale nie wiedziałaś jak podejść do tej rozmowy.

Pewnego dnia przy śniadaniu stwierdziłaś, że skoro są obecni obydwoje i w miarę dobrych humorach zaczniesz temat, który ostatnio tak cię męczył.

— Chłopaki... — zaczęłaś mówić zwracając na siebie ich uwagę. — Bo ja o wszystkim wiem — Jean i Marco popatrzyli na siebie w lekkiej panice po czym znowu spojrzeli na ciebie. Na twojej twarzy był widoczny jedynie niewielki pokrzepiający uśmiech, który miał zachęcić ich do rozmowy.

— Nie wiem o czym mówisz — powiedział Jean drapiąc się po karku i unikając namiętnie twojego wzroku.

— Oh przestań Jean, ona już i tak wszystko wie, nie ma sensu tego ukrywać — westchnął Marco z rumieńcami na policzkach. — W jaki sposób się dowiedziałaś?

— Domyśliłam się. Kiedy zaczęliście zachowywać się jakoś inaczej zaczynałam zastanawiać się o co może chodzić, aż wreszcie na to wpadłam — powiedziałaś spokojnie próbując złapać kontakt wzrokowy z Jeanem, który cały czas patrzył wszędzie, tylko nie na ciebie.

— Ale szczerze, myślałam, że macie do mnie większe zaufanie. Jesteśmy przecież jak rodzina. Nie sądziłam, że będziecie przede mną ukrywać wasz związek. — w tym momencie oboje spojrzeli na ciebie z szokiem wymalowanym na twarzach.

— ŻE CO?! — krzyknęli równocześnie odsuwając się od siebie gwałtownie i patrząc na ciebie w zupełnym oszołomieniu.

— Oj chłopcy, wydało się. Nie musicie już ukrywać przede mną waszych uczuć do siebie! Bardzo cieszę się, że zostaliście parą! Jeśli mam być szczera, od dawna was shipowałam — uśmiechnęłaś się bardzo szeroko. Absolutnie nie miałaś nic przeciwko takim związkom. A jeśli chodziło o twoich najlepszych przyjaciół chciałaś ich wspierać całym sercem.

— A-A-Ale [T/I] to zupełnie nie tak! — krzyknął Marco cały czerwony na twarzy.
— M-My nie jesteśmy w związku i nigdy nie byliśmy! — nadal się uśmiechałaś myśląc, że po prostu nie chcą się przyznać, jednak gdy dostrzegłaś całkowite zdziwienie na ich twarzach zrozumiałaś, że popełniłaś błąd.

— Jak to? Ale to wasze dziwne zachowanie ostatnio i unikanie mnie... — również lekko się zarumieniłaś zdając sobie powoli sprawę o co oskarżyłaś przyjaciół.

— [T/I]... — odezwał się cicho Jean
— Musiałaś źle nas zrozumieć, nie jesteśmy zakochani w sobie nawzajem, tylko w tobie — powiedział na jednym wdechu. Marco spojrzał na niego z lekkim wyrzutem, że powiedział ci to w taki bezpośredni sposób bez żadnego uprzedzenia go. Ale później pomyślał o tym, że ten sekret i tak trwa już stanowczo za długo.

— A-Ale co? Że we mnie? Oboje? — nie wiedziałaś czy jesteś bardziej zawstydzona, czy zdziwiona tym co tu zaszło. Kochałaś ich obu... ale jak starszych braci. Nikogo więcej. Nie chciałaś ranić ich uczuć, ale wiedziałaś, że nie możesz zaakceptować miłości żadnego z nich.

— Tak jakoś wyszło — powiedział cicho Marco. — O-Oczywiście nie musisz odpowiadać już dziś, możesz dostać tyle czasu ile potrzebujesz...

— Czasu? Ale na co? — patrzyłaś w coraz większym szoku to na jednego, to na drugiego chłopaka próbując wyczytać cokolwiek z ich twarzy.

— Na określenie, którego z nas wolisz... — chrząknął Jean — No chyba, że już teraz jesteś w stanie stwierdzić, że wolisz mnie — powiedział odzyskując nagle całą swoją pewność siebie i uśmiechając się do ciebie szelmowsko.

— Skąd ta pewność, że [T/I] woli akurat ciebie koniomordy!? — powiedział zirytowany Marco.

— Ha!? Koniomordy!? — widać było, że Jean już idzie w kierunku Marco, by najpewniej zrobić mu jakąś krzywdę. Postanowiłaś jak najszybciej przerwać ten cyrk na kółkach.

— Chłopcy! — krzyknęłaś na tyle głośno, że oboje lekko się wzdrygnęli. — Przykro mi, że muszę wam to mówić w tak dosadny sposób, ale nie jestem zainteresowana żadnym z was! — powiedziałaś szybko czekając na reakcje swoich przyjaciół. Ich miny wyrażały mieszankę zdziwienia i rozczarowania.

— Naprawdę was kocham... ale jak braci. Poza tym nie mogłabym być z jednym z was wiedząc, że ten drugi będzie cierpiał — westchnęłaś strzelając sobie ręką w czoło.
W najśmielszych snach nie spodziewałaś się takiej sytuacji.

— O-Oh jasne, więc może... po prostu o tym zapomnijmy? — zaproponował Marco wymieniając spojrzenie z tobą i Jeanem.

— Jestem za — powiedziałaś szybko chcąc jak najszybciej zakończyć temat, który przez przypadek rozpoczęłaś.

— Zjedzmy wreszcie śniadanie, bo umieram z głodu! — jęknął Jean kierując się w stronę lodówki. Kiedy rozpoczęliście jedzenie nie mogłaś powstrzymać się od jeszcze jednego komentarza.

— Wiecie co? Może przemyślcie koncepcje waszego związku. Uważam, że naprawdę słodko byście razem wyglądali — powiedziałaś gryząc swoją kanapkę patrząc jak twarze chłopaków robią się coraz bardziej czerwone.

☁︎ One Shots [x Reader] ☁︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz