【 Draco Malfoy x Reader 】

2.6K 142 17
                                    

W skrócie : Reader i Draco są parą, ale ukrywają się ze względu na przynależność do konkurencyjnych domów. Przez mały wypadek ich sekret wychodzi na jaw.
Pairing : Draco Malfoy x Gryffindor!Reader
Ostrzeżenia : fluff, trochę podtekstów
Ilość słów : 1,168

____________________________________

Będąc na swoim pierwszym roku w Hogwarcie, prędzej spodziewałabyś się zjedzenia przez bazyliszka, niż tego, że Draco Malfoy w przyszłości zostanie twoim chłopakiem. Wasze początki absolutnie nie wskazywały na to, że między wami narodzi się jakieś uczucie. Już na peronie trzymałaś się bliżej grupki Weasley'ów, a kiedy tiara przydzieliła cię do Gryffindoru, Draco wiedział, że się nie zaprzyjaźnicie. Kojarzył cię już wcześniej, bo byłaś córką wpływowych ludzi w Ministerstwie Magii, dodatkowo czystej krwi. Jego ojciec wspominał mu przed pierwszym dniem, że warto by było mieć cię za swojego sojusznika, ze względu na wysoką pozycję twojej rodziny. Jednak zanim zdążył powiedzieć do ciebie słowo, ty już przyjaźniłaś się z rudzielcami, mądralińską szlamą i świętym Potterem, a tego nie mógł znieść, nawet za największy prestiż w świecie czarodziejów.

Przez kolejne lata nie wchodziliście sobie w drogę. Zazwyczaj kiedy dokuczał twoim przyjaciołom, albo nie było cię w pobliżu, albo nie reagowałaś, bo jego docinki bardzo cię bawiły. No bo proszę was, kogo nie rozbawiłoby przezwisko „Głupotter"? Twoi przyjaciele nie mieli ci za złe tego, że chichotałaś przez jego teksty. Oni sami dzięki temu nabrali większego dystansu i również zdarzało im się z tego nabijać.

Właśnie to było światełkiem ostrzegawczym dla Malfoy'a. Ktoś śmiał podważyć jego wiarygodność i śmiał mu się prosto w twarz. Jego duma wtedy po raz pierwszy została zszargana. Zaczął się tobą bardziej interesować, pod pretekstem znalezienia twojego „słabego punktu". Skoro nie ruszały cię obelgi, to co mogło? Draco chciał się tego dowiedzieć za wszelką cenę. Nie spostrzegł nawet, kiedy to jego słabym punktem stałaś się ty. Lubił ci się przyglądać, lubił cię słuchać, lubił widzieć twój uśmiech, lubił w tobie wszystko.

Kiedy on w głowie układał plan waszego ślubu i wyobrażał sobie wygląd waszych dzieci, ty wciąż nie do końca zdawałaś sobie sprawę z jego cichej admiracji. Zauważyłaś ją w dość niekomfortowym dla Draco momencie, ponieważ było to gdy próbował obserwować cię podczas twojej nauki w bibliotece. Często to robił, bo uczyłaś się sama, bez towarzystwa głośnych Gryfonów. Draco mógł niepostrzeżenie siedzieć przy innym regale i przyglądać ci się godzinami. Tamtego dnia usiadłaś w trochę innym miejscu niż zawsze, a przez sporą ilość uczniów, nie miał zbyt dobrego miejsca na podziwianie cię. Wpadł wtedy na samobójczy pomysł. Przez prawie dwie godziny stał na drabinie, służącej do sięgania na wyższe półki i z takiej perspektywy patrzył, jak się uczysz. Stanie przez tyle czasu na wysokości było nieziemsko niewygodne i kiedy chciał tylko lekko poprawić swoją pozycje na wygodniejszą, poślizgnął się i spadł z drabiny. Ale nie spadł na podłogę, tylko w twoje ramiona. Widząc jak leci z ponad czterometrowego regału, byłaś pewna, że się połamie. A połamany Malfoy jest trzy razy bardziej irytujący od zwykłego Malfoy'a. Niewiele myśląc podbiegłaś i złapałaś go, jak rycerz swoją księżniczkę. Tylko w tej konfiguracji to ty byłaś rycerzem na białym koniu, a Draco piękną i niewinną księżniczką.

To był jednocześnie najlepszy i najbardziej niekomfortowy moment w życiu Ślizgona. Został damą w opałach, uratowaną przez jego największą miłość. Po tej sytuacji oczywiście upewnił się, że nikt oprócz was nie był świadkiem tego kompromitującego zdarzenia i pogroził ci, że jeśli komuś wygadasz to „jego ojciec się o tym dowie". Wybuchłaś wtedy niekontrolowanym śmiechem i postanowiłaś, że nie dasz mu zapomnieć tej sytuacji.

Zaczęłaś chodzić za Malfoy'em krok w krok, a gdy warczał w twoją stronę coś w stylu „po co za mną łazisz?!" odpowiadałaś jedynie, że musisz być blisko niego, na wypadek jak upadnie, aby go złapać. Rumienił się wtedy wściekle i już nic więcej nie mówił. Twoja obecność była dla niego bardzo przyjemna, w końcu mógł cię teraz obserwować tak blisko siebie. Ale oczywiście nie przyznałby się do tego nawet pod wpływem zaklęcia Cruciatus.

Po jakimś czasie twoi przyjaciele zauważyli twoje zainteresowanie Ślizgonem, ale zbywałaś ich mówiąc, że to tylko takie żarty. Bo faktycznie nimi były. Ale później Draco stał się czymś, co sprawiało ci radość. Śmiałaś się za każdym razem, gdy go widziałaś. I to nie koniecznie z niego, ale z nim. Zaczęliście się najzwyczajniej w świecie lubić. I to przypieczętowało wasz związek, który ukrywaliście przed resztą świata.

— Masz tutaj trochę szminki — powiedziałaś ścierając czerwony ślad z ust twojego chłopaka. Wychodziliście właśnie ze schowka na miotły. Cóż, ukryty związek miał takie minusy, że czułość mogliście sobie okazywać jedynie za zamkniętymi drzwiami. A Draco domagał się tyle uwagi, że za te zamknięte drzwi ciągnął cię w każdej wolnej chwili.

— Trzeba było mnie tak nie obcałowywać, teraz będą gadać, że w wolnych chwilach się maluję

— A nie malujesz się, księżniczko? — zaśmiałaś się przez co dostałaś z łokcia w bok.

— Cholera, patrz jak późno! Obiad już prawie minął! — zauważył próbując zapiąć równo swoją szatę.

Przeczesałaś ręką swoje całkowicie zmierzwione włosy i również zaczęłaś zapinać swoje ubranie. Ręce ci się niemiłosiernie trzęsły, więc chwyciłaś krawat leżący na podłodze, szybko go zawiązując i dając ostatecznego buziaka Draco, wybiegłaś ze schowka.

Kiedy ty już poszłaś, Ślizgon zwolnił trochę z oporządzaniem się. W końcu i tak nie mogliście wejść do Wielkiej Sali w tym samym czasie, byłoby to zbyt podejrzane. Twoją ogromną pomyłkę zauważył w momencie, kiedy zawiązywał swój krawat, a raczej nie swój, bo ten który mu został był innego domu. Czyli ty wzięłaś jego ślizgoński i pobiegłaś w takim stanie do swoich przyjaciół. Malfoy niekontrolowanie parsknął głośnym śmiechem i zdjął z siebie twój krawat. Teraz będzie musiał ci go oddać.

Podczas gdy usiadłaś ze swoimi przyjaciółmi przy stole i zaczęłaś po kolei wymieniać wszystkie wymówki, czemu przyszłaś tak późno, oni nic nie mówili wpatrując się w ciebie z całkowitym szokiem wymalowanym na twarzach. Myślałaś, że to przez twoją niewiarygodnie dobrą zmyłkę. Już w myślach gratulowałaś sobie zdolności aktorskich, kiedy twój wywód przerwał Harry.

— [T/I], nie wiem jak ci to powiedzieć ale... — zaczął niepewnie, ale w połowie przerwała mu Hermiona, która już nie wytrzymała.

— Masz na sobie cholerny krawat Slytherinu! — w tym momencie chciałaś się zapaść pod ziemię. Twoja przyjaciółka powiedziała to na tyle głośno, że większość uczniów, a szczególnie Gryfoni spojrzeli w twoim kierunku.

— Hah, wiecie, to taka śmieszna sprawa, bo...

— To chyba twoje, o ile się nie mylę — odwróciłaś gwałtownie głowę, a oczy o mało nie wypadły ci z oczodołów, gdy zobaczyłaś Draco z niecnym uśmieszkiem, trzymającego twój krawat. A w dodatku, nie miał własnego. Już po tobie.

Drżącymi dłońmi wzięłaś od niego swoją własność, a następnie zdjęłaś z szyi jego część ubioru. W tym momencie twój kołnierzyk odsunął się na tyle, że było widać wyraźne malinki, przez które Ron zakrztusił się sokiem dyniowym. Najwyraźniej sama nie zauważyłaś, że twoja szyja pokazała za dużo, więc Draco postanowił cię teraz o tym nie informować. Za bardzo bawiła go ta sytuacja.

Kiedy wymieniliście się krawatami, a Malfoy szedł w stronę swojego stołu, całkiem spaliłaś się ze wstydu. Jedyne co docierało do twoich uszu to przeraźliwy krzyk Rona „Dlaczego Malfoy do cholery?!" i głośny śmiech twojego chłopaka.

☁︎ One Shots [x Reader] ☁︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz