9.

613 19 23
                                    

- No i co teraz zrobimy - powiedziałam zrezygnowana.
- Ty Wygi czy my nie zostawiliśmy otwartego okna w pokoju - powiedział Szczepan.
- Nie wiem chodźmy zobaczyć.
Udaliśmy się na tył domu gdzie znajdował się balkon i okno chłopaków.
- Jest - Michał się uradował.
- Jak tam chcesz niby wejść - okno było dostać wysoko.
- Franek cię podsadzi i wejdziesz.
- Dlaczego zawsze ja - przewróciłam oczami.
- Jesteś najlżejsza - powiedział Matczak.
- Dobra Wyguś poddać ją - Szczepan się odezwał.
Franek mnie podsadził. Złapałam się rękami szczebelek od balkonu i chciałam dostać się na górę jednak nie było to takie proste.
- Ja nie dam rady tam wejść - krzyknęłam z góry.
- Dasz radę - powiedział Michał.
Wyguś chyba nie miał już siły i zaczął mnie puszczać przez co upadłam na trawę. Całe moje ciało wpadło prosto na moją rękę co spowodowało okropny ból.
- Aułć - syknęłam.
- Nic ci nie jest - Michał szybko do mnie podbiegł.
- Chyba nie, tylko trochę ręka mnie boli.

- Zabije cię kiedyś Franek - powiedziałam wchodząc do domu.
- Sorki klucze były bardzo głęboko ukryte w mojej kieszeni, nie miałem pojęcia że tam są.
- Chodź przyłożymy lód - powiedział Matczak kierując się do kuchni.
- Nie trzeba aż tak mnie nie boli.
- Trzeba trzeba, widać że jest trochę stłuczona - chłopak wyjął lód z lodówki zawinął go w ściereczkę i przyłożył mi do ręki.
- Dziękuję, że się tak mną zająłeś - spojrzałam chłopakowi w oczy.
- Nie ma za co promyku - uśmiechnął się.
- Ej ej tak podobno mówi Jan Rapowanie.
- Ale ty jesteś takim promykiem który rozświetla dzień.
- Michaś słodziak z ciebie - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Koniec już tego słodziaki, zamawiamy jakąś szame - powiedział Szczepan stając przed nami.
- Przecież jest już prawie północ - powiedziałam patrząc na zegarek.
- Ale mi się w chuj jeść chce.
- No dobra to może pizza?
- Spoczko już dzwonię - Szczepan wyciągnął telefon.

„Ding gong" W domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Szczepan poszedł otworzyć a wrócił z trzema kartonami pizzy.
- Tutaj jest peperoni, tu hawajska a tam 4 sery - postawił na stole jedzenie. Wszyscy zaczęliśmy jeść.
- Hahhaha - zaczęłam się śmiać.
- Z czego się śmiejesz Tosia - spytał Matczak.
- Nic nic - nie mogłam przestać się śmiać.
- Ej powiedz o co ci chodzi.
- Jesteś trochę brudny - Michał miał na twarzy sos czosnkowy.
- Ha ha bardzo śmieszne - wziął do ręki chusteczkę i zaczął wycierać twarz.
- Z drugiej strony.
- Tutaj?
- Nie trochę w lewo.
- Teraz ok?
- Nie, daj ja ci to zrobię - przybliżyłam się do Michała i wytarłam mu twarz. On się tylko słodko uśmiechnął.
- Dobra przestańcie już romansować my tu też jesteśmy - powiedział Wyguś.
- Chyba ci się coś pomyliło, my nie romansujemy. We are only best friends - oznajmiłam.
- No właśnie, po za tym Tośce się podoba ktoś inny - dodał Michał.
- Co? Nie mi się nikt nie podoba - zaprzeczyłam.
- Jan Rapowanie ci się podoba - powiedział Mata.
- Nie, nie podoba mi się żaden Jan. Lubie jego muzykę ale nie żeby mi się podobał. I tak wole twoją muzykę.
- Tak tak lajkujesz mu wszystkie posty na instagramie i wszystko i nim wiesz.
- Nie prawda. A tak w ogóle to mówiłeś, że kiedyś mnie z nim poznasz.
- No kiedyś cię poznam jak będzie okazja.
- Dobra idę spać bo jestem zmęczona.
- Dobranoc - powiedział Wyguś.
- Dobranoc - odpowiedziałam.

Poszłam na górę, wyjęłam z walizki piżamę i kosmetyczkę a następnie udałam się do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż i ubrałam piżamę która składała się z jakiejś dużej koszulki chyba mojego brata i krótkich spodenek. Położyłam się na łóżku i przeglądałam jeszcze chwilkę instagrama.
- Witam fankę Jana Rapowanie - Michał wszedł do pokoju.
- Przestań nie jestem jego fanką.
- Jesteś promyku.
- NIE JESTEM.
- To czyją fanką jesteś?
- Hmmm muszę pomyśleć.
- O wiem jestem fanką 14,5 centymetrowa. Kojarzysz chyba co nie?
- No coś kojarzę - uśmiechnął się bardzo szeroko.
- Dobra idę spać - powiedziałam a następnie położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy.
- Dobranoc - szepnął Michał.
- Dobranoc.

Obudził mnie jakiś huk.
- Co to było - otworzyłam oczy i zobaczyłam Matczaka siedzącego na fotelu.
- Śpij to tylko coś mi spadło - powiedział Mata piszący coś w notesie.
- Michał co ty do chuja robisz?
- Piszę piosenkę.
- O tej porze - spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 03:12.
- Tak - powiedział nie przerywając pisania.
- Dobra nie wnikam - zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.
Nagle poczułam jakiś ciężar na moim ciele. Otworzyłam oczy, a Michał leżał na mnie i szeroko się uśmiechał.
- Co ty do chuja robisz - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Chciałem popatrzeć z bliska na najpiękniejsza istotę na ziemi - chyba się zarumieniłam więc szybko odwróciłam wzrok żeby nie zauważył.
- Dobra a czy możesz ze mnie zejść bo trochę mi ciężko.
- Pewnie Tosiu, ale śpimy dzisiaj razem - kąciki ust chłopaka znowu się podniosły.
- Oj Michaś Michaś.
- Inaczej nie zejdę z ciebie.
- Niech ci będzie - odrzekłam udając, że mi się to nie podoba, ale tak naprawdę bardzo tego chciałam.
Michał położył się obok mnie.
___________________
Tak tak żyje jeszcze. Przepraszam, że nie odzywałam się pół roku 😅 no ale tak wyszło przeczytałam właśnie całą tą książkę i znalałam ten szkic więc postanowiłam że opublikuje. No i wracam tutaj więc wyczekujcie nowych rozdziałów Hahah ❤️

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 11, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hannah Montana | MATAWhere stories live. Discover now