19. część I.

409 25 5
                                    

Siedziałem z Angie i małym w salonie. Minął tydzień od wyjścia moich skarbów ze szpitala. We wszystkim pomaga nam mama bo uznała że nie jesteśmy dojrzali do tego by zostać rodzicami. Wiem że bardzo sie cieszy z tego że została babcią ale wiem także że sie o nas martwi.  Nie dziwi mnie jej zdanie. Dla mnie jest to strasznie trudne. Najbardziej męczące jest wstawanie po nocach, przeważnie robi to Angie ale od teraz zamierzam to ja wstawać.  Widze że moja księżniczka juz sobie z tym nie radzi. Musze ją teraz mocno wspierać.

-Luke mały usnął mógłbyś zanieść go do łóżeczka?

-jasne skarbie- ucałowałem ją w czoło i zabrałem od niej Tobiego.

*****

-co zjesz?

-obojętnie,  nie mam siły. .

-kochanie brałaś leki?

-tak, po prostu  jestem zmęczona. To wszystko mnie przerasta..- powiedziała po czym wtuliła się we mnie. Przytuliłem ją do siebie mocniej.

-damy rade skarbie, mamy przyjaciół i mamę oni nam pomogą.

****

Jest trzecia nad ranem a ja siedzę przy kubku kawy i zastanawiam się nad tym co mam. Życie z Angie jest idealne. Kocham ją bardzo mocno i nigdy nie przestanę.  Pamietam dzień w którym miałem ten dziwny sen. Pierwszy raz ją wtedy spotkałem w jakimś parku w środku nocy. Siedziała na ławce i płakała:

-przepraszam,  wszystko w porządku? - położyłem rękę na jeh ramieniu. Na moj ruch momentalnie przestała płakać wstała i spojrzała mi głęboko w oczy- Luke nic nie jest w porządku...-skąd ona zna moje imię? -... wszystko sie wali musisz mi pomóc,  tylko Ty mnie możesz uratować...-nagle jej postac znikła zostałem sam pośrodku ciemnego parku...

Obudziłem sie zmęczony i spocony. Myślałem że to nic takiego. Przecież każdemu może sie przyśnic jakas obca osoba. Po dwóch dniach znowu to samo. Śni mi sie ta sama akcja.  To samo spojrzenie,  te same słowa.  Kiedy uznałem że coś jest nie tak ze mną udałem sie do lekarza. Dostałem środki nasenne miało mi to pomóc.  Brałem je ale mój organizm sie przemęczał i musiałem je odstawić.  Miesiąc przed ostatnim koncertem wszystko wróciło do normy. Sny ustały.  Ale w dzień koncertu znowu to się stalo zobaczyłem ją.  Stała i sie uśmiechała. Po koncercie kiedy na chwile zasnąłem wszystko wróciło.  Postanowiłem ją poszukać i prosze znalazłem. Śpi teraz spokojnie w naszej sypialni. Jest tylko moja. Pomagam jej jak tylko mogę. 

Z rozmyślań wyrwał mnie płacz Tobiego, natychmiast podniosłem sie z krzesła i udałem po malego aby go nakarmić.

***
ANGIE

Usłyszałam że mały płacze więc postanowiłam wstac i go nakarmić.  Zdziwił mnie fakt że Luka nie ma obok mnie.

Kiedy chciałam wejść do pokoju Tobiego wyszedł akurat od niego Luke:

-niepotrzebnie wstawałaś młody nakarmiony i juz smacznie śpi

-cudowny tatuś, ale moge wejść i go ucałować-Luke sie zaśmiał-no wiesz żeby mu sie lepiej spało

-jak go obudzisz to cie zabije- dał mi buziaka a ja szybko udałam się do Tobiego. Kiedy wróciłam juz do pokoju Luke leżał w łóżku-dlaczego mi się tak przygladasz?

-wyglądasz tak seksownie w mojej koszulce-przygryzł warge. Położyłam sie obok niego i wtuliłam sie w niego po czym szybko zasnęłam.

_________________________
Jest cześć pierwsza przepraszam nie mam weny jutro druga część ; ( może bedzie lepsza od tej wybaczcie ;*

Without you I'm a lost boy..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz