fever

768 38 5
                                    

♤Rozdział VII♤

Następnego dnia pierwszy obudził się Yoongi. Spojrzał na spokojną twarz młodszego. Opadająca grzywka i smoczek w ustach. Teraz wiedział że nie będzie z nim żadnych problemów, w takim stanie. Pocałował nastolatka w czoło, po czym wstał z łóżka. Zszedł do kuchni żeby przygotować śniadanie.

-- Jimin! -- zawołał go starszy, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. -- Jimin chodź, śniadanie! -- rozłożył talerze i szklanki. -- Są gofry! Wiem że je lubisz! -- jeszcze chwilę czekał na jaki kolwiek znak od chłopaka. Po dłuższym zastanowieniu, zabrał talerz z jedzeniem i skierował się do sypialni. Otworzył drzwi, położył jedzenie na stoliku, aby po chwili odezwać się do podopiecznego. -- Jimin'ie wolałem cię, a ty- -- przerwał w połowie gdy zauważył twarz młodszego. -- Boże, co ci.

-- Głowa mnie boli i słabo mi jest. -- odpowiedział cichutko. Starszy przyłożył swoją dłoń do jego czoła.

-- No nie za ciekawie. Poczekaj tu. -- zmartwiony stanem czarnowłosego, skierował się do kuchni. Szybko znalazł jakieś leki na zbicie gorączki. Po czym szybko pobiegł do Jimin'a. -- Masz zjedz. -- podał mu leki. -- Zobaczymy czy zadziała, jeśli nie, pójdziemy do lekarza.

-- A musimy do lekarza? -- połknął tabletkę, po chwili pytając szeptem.

-- A czemu nie chcesz?

-- Nie fajna sytuacja z dzieciństwa. Nieważne. -- odpowiedział i odwrócił się na drugi bok.

-- Jak coś to mnie wołaj. -- kiedy miał już wstawać, zatrzymała go malutka rączka.

-- Podał byś mi... no wiesz...

-- Smoczka? -- nastolatek lekko się zarumienił, kiwając głową. Starszy uśmiechnął się podając mu rzecz.

-- Dzięki. -- szybko zabrał przedmiot, który po chwili znalazł się w jego ustach. Przymknął oczy rozkoszując się ciszą. Mężczyzna zanim opuścił pomieszczenie, przygladał się chłopcu. Teraz wiedział że to był dobry pomysł. Adopcja była bardzo dobrym pomysłem.

Około godziny piętnastej, młody czuł się coraz gorzej. Kaszel przerodził się w okropne duszności. Po paru sekundach obok niego znalazł sie opiekun.

-- Co jest? -- spytał wpadając głośno do pokoju.

-- Boli. -- odpowiedział trzymając się lekko za gardło.

-- Czekaj sprawdzę temperaturę. -- chwycił za termometr. -- Kurwa... -- szpnął. -- Jedziemy do lekarza, ubieraj się.

-- Co, nie! -- krzyknął przestraszony. -- Proszę tylko nie lekarz... -- w jego oczach zebrały się łzy. Yoongi momentalnie znalazł się przy nim.

-- Ej, cśśś. -- bujał nim lekko na boki. -- Spokojnie maluchu. Bede tam przy tobie i nic ci nie będzie grozić. Tak? -- spojrzał w mokre oczka Jimin'a.

-- No dobrze... Ale masz być ze mną cały czas!

-- Oczywście. -- uśmiechnął się. -- Ale szybko, ubieraj się.

-- Już się lepiej czuje wracajmy. -- powiedział cicho czarnowłosy, czekając z biznesmenem w poczekalni na swoją kolej. -- Proszę. Hyung...

-- Mały, wejdę tam z tobą. Nie bój się. -- chwilę później przyszła ich kolej. Jimin niechętnie wszedł do gabinetu, siadając na krześle obok starszego. -- Dzień dobry.

-- D-Dzień dobry... -- lekarz uśmiechnął się do młodszego po czym zadał pytanie.

-- Witam. Co dolega.

-- Skarży się na duszności i bóle w klatce piersiowej. Od rana ma temperaturę. Dałem mu lek na zbicie gorączki. -- mężczyzna zapisywał coś na kartce.

-- Dobrze, w taki razie co. -- spojrzał w stronę czarnowłosego. -- Ściagnij bluzkę, muszę cię przebadać. -- lekko spięty, posłuchał i wykonał polecenie. Spogladając na hyung'a.

-- I co było aż tak źle? -- spytał Yoongi przkeraczając próg domu. -- Kladź się w salonie. Zamówię coś. -- młodszy skierował się do pomieszczenia. Polożył się na kanapie przykrywając kocem. Włączył jakiś serial, czekając na mężczyznę. -- Co oglądamy?

-- Nie wiem. Cokolwiek. -- mruknął nakrywając się bardziej materiałem. -- Wybierz coś, hyung.

•■•

pporappippam Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz