Rozdział III

299 33 15
                                    

Skoczył na mnie średniej wielkości pies. Był mieszańcem, miał szarą sierść i tak słodko merdał ogonkiem! Po tym jak mnie przewrócił powiedział do mnie:

- przepraszam Karol, nie chciałem cię przewrócić. Jestem Cyryl - powiedział pies po czym polizał mnie po twarzy.

- Cześć Cyryl, nic się nie stało - wstałem, po czym pogłaskałem psiaka.

- Czy ty gadasz z psem? - zapytał Hubert. Kurde całkowicie zapomniałem, że tutaj jest!

- No tak, przecież muszę się przywitać z psiakiem prawda? - wypaliłem. Na szczęście moja mama postanowiła mnie uratować.

- Cześć synku nie wiedziałam, że przyprowadzisz tu dzisiaj gościa - powiedziała patrząc na Huberta.

- A tak zapomniałem Ci powiedzieć. Mamo, to jest Hubert - powiedziałem po czym podali sobie ręce. Blondyn powiedział "dzień dobry", a mama odparła tym samym i się uśmiechnęła. Postanowiłem, że pójdziemy do mojego pokoju.

Per Hubert:

Po rozmowie z mamą Karola poszliśmy do jego pokoju. Ile tam było instrumentów! Gitary, keyboard (chyba tak to się pisze), flet, perkusja i wiele innych. W pokoju oczywiście stało też biurko, dwuosobowe łóżko, fotel, szafa i inne podstawowe meble. Podszedłem do jego "kącika muzycznego" i zapytałem:

- Ty na tym wszystkim potrafisz grać?

- Tak, ale najbardziej to lubię na tej podstawowej gitarze, flecie i keyboardzie - powiedział

- Ja to jedynie na nerwach umiem grać - powiedziałem po czym obydwoje się zaśmialiśmy. Niestety, ale taka była prawda. Nie ważne co robiłem zawsze kogoś wkurzałem. Czy to Ernesta, czy to mojego ojca. To mnie smuciło, ale przy Karolu czułem się dużo lepiej.

- Robimy lekcje? - zapytał chłopak na co ja tylko kiwnąłem głową na "tak". Już wyjęliśmy rzeczy z plecaków, podczas gdy mama szatyna zawołała nas na jedzenie.

Time skip - po obiedzie i po odrobieniu lekcji

Właśnie skończyliśmy robić lekcje. Jezu, jak oni mogą tyle zadawać! Ja i Karol byliśmy już zmęczeni. Spojrzałem na godzinę - 20:43. No, trochę późno. Na szczęście, albo i nieszczęście mam blisko do domu. Postanowiłem jeszcze poprosić chłopaka o zagranie na gitarze, co też uczyniłem:
- Karol mógłbym posłuchać jak grasz na gitarze? - spytałem
- No dobrze, ale ostrzegam, że to nie będzie coś spektakularnego. Nigdy jeszcze nie grałem tak przy kimś - powiedział po czym nastroił instrument.
Zaczął grać, a ja już po chwili wsłuchałem się w ton głosu okularnika i dźwięki gitary. Tak samo z resztą Cyryl, który usiadł koło mnie i także słuchał. To było coś tak pięknego... chociaż na chwilę mogłem zapomnieć o całym moim życiu i tylko słuchać pięknej piosenki mojego kolegi. Kiedy skończył nie powiem, byłem smutny. Powiedziałem do niego:

- To było cudowne!

- Dzięki, myślałem, że Ci się nie będzie podobało - powiedział i odłożył instrument.

- No co ty, czemu miałoby mi się nie podobać? Z resztą, chyba nie tylko mi się podobało - odparłem pokazując Karolowi Cyryla, który smacznie spał na jego łóżku.

- Po prostu był zmęczony i nie miał gdzie się położyć. Choć, odprowadzę cię do domu - powiedział po czym wyszliśmy z jego pokoju.

- Dzięki, że się o mnie martwisz i dziękuję za gościnę ale ja już pójdę sam. Do jutra! - powiedziałem po czym wyszedłem z domu (podczas rozmowy zdążył się ubrać jakby co( ͡° ͜ʖ ͡°)). Po drodze rozmyślałem o tym, dniu. Karol wydawał się naprawdę fajny, ale boję się, że będzie jak zawsze. Spróbuje się ze mną zaprzyjaźnić po czym odejdzie. Nie wiecie o tym, ale w podstawówce i w gimnazjum miałem przyjaciół, ale każdy z nich się ode mnie odwracał, po czym zaczynał mnie gnębić. Rodzice postanowili przenieść się tutaj, do Warszawy, żebym mógł rozpocząć nowe życie w liceum. Niestety tutaj było tak samo, dlatego Ernest mnie bije i wyśmiewa. Też kiedyś byliśmy przyjaciółmi ale zaczął mnie gnębić po tym, jak dowiedział się, co ojciec ze mną robi. Ale wracając do tego o czym myślałem, to jakim cudem Karol tak dogadywał się ze swoim psem jakby go rozumiał? I czemu wydawało mi się, jakby rozmawiał z nim przed drzwiami? Skąd wiedział, że Cyrylowi jest przykro? Ale dobra, dotarłem do domu. Włożyłem klucz do zamka i na początku zawahałem się, czy aby na pewno chce tam wejść ale nie mam wyboru. Przekręciłem klucz i już wszedłem do domu. Zdjąłem okrycia wierzchnie i już miałem iść na górę, kiedy mój ojciec mnie złapał:

- Cześć Hubisiu! Zamknęli cię w tej szkole, że tak długo tam byłeś? - zapytał mój pijany ojciec. Już wiedziałem jak to się skończy. Szara rzeczywistość powróciła. Oh Karol pomóż mi! Niestety, jego nie było. Tata już po chwili uderzył mnie z całej siły w brzuch, a po chwili dostałem 3 razy w plecy. Następnie kopnął mnie najmocniej jak umiał w klatkę piersiową, na co syknąłem z bólu. Po tym jakby nigdy nic podszedł do mnie i zaczął robić mi malinki na szyi. Potem zaczął jeździć ręką pod moją bluzką i już po chwili ją zdjął. Przeniósł się z malinkami na mój tors, a w międzycie zdjął mi spodnie i bokserki. Potem już się pewnie domyślacie co było dalej. Oczywiście gwałt. Po jakiś 2 godzinach skończył i powiedział:

- jutro dokończymy - po czym odszedł. Ja zacząłem płakać. Chciałem, aby ktoś mnie przytulił, ale mama już spała. Ubrałem się i poszedłem do pokoju. Pod drzwiami stała moja kotka Nala, która zaczęła się o mnie ocierać jednocześnie mnie uspokajając. Poszedłem po piżamę, ale z mojej szafy wypadła żyletka. Podniosłem ostrze, poprzyglądałem mu się dokładnie i przyłożyłem do ręki. Zrobiłem swoją pierwszą kreskę. Potem drugą, trzecią, czwartą... skończyło się na 6-u kreskach. Po 3 na każdej ręce. Poszedłem do łazienki po apteczkę i opatrzyłem rany. Krew spływała mi po rękach kapiąc na podłogę. Po kilku minutach już opatrzyłem wszystkie rany. Ubrałem się w piżamę i poszedłem spać. Przed snem cały czas myślałem o Karolu.

Per Karol: (cofnięcie się w czasie do momentu, w którym Hubert wyszedł z jego domu)

Hubert wyszedł już z mojego domu i poszedł do siebie. Kurde, ale było dzisiaj blisko! Mogłem siebie zdradzić! Przecież na jego oczach rozmawiałem z Cyrylem! Ale dobra, nic nie wie. Udało się jakoś wymigać. Kiedy już miałem się ogarniać do spania, pies podszedł do mnie i powiedział, żebym poleciał za nim. Wyjaśnił mi, że moja mama powiedziała mu o mnie wszystko. Kiedy tą sprawę sobie wyjaśniliśmy postanowiłem, że rzeczywiście lepiej, żebym przypilnował Huberta. Wyszedłem na balkon i rozwinąłem skrzydła. Nie muszę na szczęście zdejmować koszulki, żeby je rozkładać a sąsiedzi wiem, że mnie nie zauważą. Zacząłem machać skrzydłami jednocześnie odbijając się nogami od ziemi i już po chwili leciałem na miastem. Podczas mojego lotu udało mi się zlokalizować Huberta. Zwolniłem trochę tępa, żebym go nie zgubił. Po jakiś 10 minutach byliśmy pod jego domem. Włożył klucz, ale zawahał się. Po chwili jednak wszedł do domu, ale ja postanowiłem jeszcze chwile postać i popatrzeć. To co zobaczyłem było potworne. Jego ojciec podszedł do niego i zaczął go bić. Po chwili jednak mu się to znudziło i przeszedł do jednej z najgorszych rzeczy. Zaczął robić mu malinki w tym samym czasie pozbawiając go ubrań. Już wiedziałem, co tam się wydarzy. Tak moi drodzy, ojciec zgwałcił syna. Po jakiś 2 godzinach skończył a chłopak się rozpłakał. Pewnie zapytanie "dlaczego nie wszedłem go uratować?". Musiałbym zejść z dachu, a ktoś na pewno by mnie zobaczył. Dodatkowo, ojciec Huberta zamknął za nim drzwi na klucz i na zamek. Nie miałem co zrobić. Mogłem tylko patrzeć. Chłopak płakał po czym wszedł do swojego pokoju. Postanowiłem dać mu spokój i poleciałem do domu. Nie mogłem wyrzucić tego obrazu z pamięci. To było takie okropne! Po 5 minutach byłem już w domu. Wziąłem piżamę pod pachę i poszedłem się wykąpać. Nie zwinąłem skrzydeł, bo mama i tak o nich wie i muszę je umyć. Po 15 minutach byłem już gotowy do spania. Po chwili przyszedł do mnie Cyryl.
- Co tam się stało? - zapytał
- Hubert ma potworną sytuację rodzinną. Jego ojciec go pobił i zgwałcił, a ja nie mogłem nic zrobić. Tak strasznie mu współczuję - powiedziałem ze łzami w oczach. Cyryl położył się obok mnie i powiedział:
- A ma jakiegoś zwierzaka? - zapytał
- Tak, ma kotkę Nalę - odpowiedziałem
-To może wejdź do jego domu i porozmawiaj z Nalą. Ona na pewno podpowie ci, jak możesz mu pomóc. A jak drzwi będą zamknięte, to wejdziesz przez okno. Jestem pewny, że kiedy powiesz kotce po co tu jesteś ona ci otworzy. Nie martw się, dacie sobie radę - poradził i się ułożył.
- Dziękuję Cyrylku. Jesteś kochany - powiedziałem do psiaka i ułożyłem się na łóżku po chwili odpływając.

Siema doniczki. Trochę mnie z tym rozdziałem poniosło ale mam nadzieję, że się podoba. Dzisiaj mam taki przypływ weny jak nigdy i to jeszcze sporo wolnego czasu. Na dziś to pewnie już ostatni rozdział, bo muszę mieć jeszcze rozdziały na zapas. W końcu coś się zaczęło trochę bardziej dziać, ale wszystko się rozkręca. Miłego dnia/nocy (whatever) kochani! Kurde znowu o słowach zapomniałam - 1425

Moje małe sekretyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz