Rozdział 2

252 30 150
                                    

Nad Husanem zapadał zmrok. Niebo zdążyły już osnuć czarne chmury, sprawiając, że ziemia spowiła się w nieprzeniknioną ciemność. Wiatr dziko hulał po opustoszałych drogach. W powietrzu zaś unosiło się coś niepokojącego, co w niewytłumaczalny sposób wzbudzało strach. Ci, którzy kiedykolwiek w swym życiu zetknęli się z magią, czuli teraz wyraźnie jej oddech nad sobą. Były to czary złe i tak stare, iż mało kto w nie wierzył. Większość mawiała, że to zwykłe bajki dla dzieci, lecz tylko nieliczni domyślali się, że ta magia to zapowiedź przyszłości - tajemniczej i trwożącej krew w żyłach.

Uliczki rozległej osady Navieri poczęły wypełniać się podejrzanymi istotami oraz typami spod ciemnej gwiazdy. Jak wiadomo to wszakże noc stanowiła osnowę dla najgorszych i plugawych uczynków. Jedną z osób przemierzających ścieżki była postać przyobleczona w ciemną jak sama noc pelerynę, skrywającą twarz. Instynktownie każdy zstępował jej z drogi. Kierowała się w stronę obskurnego budynku, w którym mieściła się karczma „U Huromina".

Niegdyś lokal ten rozbrzmiewał śmiechem oraz śpiewami. Jednak po przejęciu rodzinnego interesu przez ponurego krasnoluda Garina, wszystko się zmieniło. Porządni przestali przychodzić, a rzezimieszków odwiedzających to miejsce było coraz więcej. Szybko tawerna  stała się ulubioną siedzibą przestępców.

Budynek karczmy nie prezentował się najlepiej. Szyld wisiał przekrzywiony nad drzwiami, ze ścian odpadały cegły, a wiele okien powybijano. Wokół niego biegały szczury, a pająki snuły sobie sieci. Tajemnicza postać jednak bez wahania przekroczyła drzwi. Ukazało się jej spore pomieszczenie zapełnione okrągłymi stołami. Na tyłach znajdowały się schody prowadzące do pokoi, które można było wynająć. Ujrzała tu głównie mężczyzn, którzy obrócili się w jej stronę, krzywiąc się. Pracujące tu kobiety wdzięczyły się do nich, posyłając uśmiechy. Mimo to odrzuciła kaptur, odsłaniając twarz. Nikt nie mógł odmówić jej urody. Blade lico otaczały czarne, długie do pasa loki. Granatowe oczy okalał wachlarz rzęs.

Nie zwracając uwagi na spojrzenia, jakie jej rzucano, podeszła do blatu, przy którym stał Garin. Jak zwykle na twarzy jego widniało znudzenie. Brodę zaplecioną miał w warkocze. Czyścił akurat kielich, jednocześnie obserwując czujnie, czy klienci nie przekraczali dopuszczalnych granic. Kobieta przysiadła na drewnianym stołku. Krasnolud właściwie nie zwracał na nią uwagi. Nachyliła się w jego stronę.

– Czy wiadome, kiedy przybędzie? – zapytała, wiedząc, że prawdopodobnie jak zwykle to ona wykazała się punktualnością, a nie jej pracodawca. Od lat pracowała na zlecenia i zdołała się do tego przyzwyczaić, lecz za każdym razem frustrowało ją tak samo.

– Nie wiem. On zawsze własnymi ścieżkami chadza i nic jego myśli nie zaprząta – stwierdził burkliwie Garin. – Coś dla ciebie będzie, Laveno?

– Podaj mi miodu pitnego. – Świetnie wiedziała, że gdyby nic nie zamówiła, krasnolud byłby gotowy ją wyrzucić. Rozejrzała się wokół. – Czyżby klienteli ubyło? – spytała z drwiną. Panowała cisza zakłócana jedynie nielicznymi szeptami, co ją zaskoczyło. Nie uzyskała jednak odpowiedzi, więc zaniechała rozmowy i dokończyła miód.

Niedługo potem do oberży wszedł wysoki mężczyzna w płaszczu. Wzrokiem wyraźnie kogoś poszukiwał, więc kobieta wykonała w jego stronę ruch ręką, aby podszedł. Zaraz usiadł obok niej. Zlustrował ją od góry do dołu i prychnął.

– To ty jesteś Lavena? Łowczyni i półbogini, której nie umknęła żadna bestia i która rozkłada wrogów spojrzeniem? Mistrzyni Zakonu Czarnego Miecza? – W jego głosie słyszała niedowierzanie, co jej się nie spodobało.

– Owszem. I nie lubię ludzi oceniających po wyglądzie – rzekła cicho, lecz tonem zdolnym przeciąć powietrze. – Ale nie jestem tu dla pogaduszek. Przejdźmy do rzeczy. Czego oczekujesz? – Nie zamierzała bawić się w kurtuazję. To była branża, w której nie liczyło się nic poza konkretnymi informacjami oraz zyskiem.

Nuriel. Czas MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz