Day 1

1.4K 37 53
                                    

Anna    16:30

Za chwilę mam poznać nową współlokatorkę, która tak jak ja wygrała konkurs.

Siedząc na łóżku czekam na jej przyjście. Po jakiś pięciu minutach słyszę, że ktoś otwiera drzwi. Do pokoju wchodzi wysoka dziewczyna z rudymi włosami i wielkim uśmiechem na twarzy. Wstaję i podchodzę do niej.

- Cześć jestem Anna.

- Cześć ja jestem Jane - uśmiech nie schodzi z jej ust.

Po rozpakowaniu i krótkim zapoznaniu stwierdzamy, że nie ma sensu siedzieć w pokoju przez następne półtorej godziny, bo za tyle mają przybyć chłopaki, więc wychodzimy.

Schodzimy na dół i wychodzimy na zewnątrz. Wielki basen z leżakami dookoła, altana na jeziorku do której prowadzi mostek. Drzewa i krzewy przystrzyżone wszelaki sposób.

- Ładnie tu - mówię cicho.

- No. Podobno wszystko zostało wynajęte tylko dla nas - dodaje Jane.

Chodzimy ścieżkami oglądając wszystko i rozmawiając na różne tematy. Nim zdążę się obejrzeć już czas zbiórki w hotelowej jadalni.

Jeszcze nie widziałam żadnego z czwórki.

Z nami jest dwadzieścia osób. Nie za mało, nie za dużo.

Stajemy obok wszystkich dziewczyn i czekamy na chłopaków. Kiedy wchodzą, wszyscy z szerokimi uśmiechami, każda z dziewczyn zaczyna krzyczeć, jedna czy dwie nawet płakać.

- Witajcie - zaczyna Louis z wielkim uśmiechem.

- Cieszymy się, że jesteście - dodaje Liam.

- Za chwilę przejdziemy do ogrodu, ale... - Harry zaczyna, ale Niall mu przerywa.

- Tak, tak za chwilę się poznamy z czego się naprawdę bardzo cieszę, ale najpierw coś zjemy.

- Jak widzicie stoły są sześcioosobowe. Siadajcie w piątkach. Zaraz któryś z nas się do was dosiądzie. Będziemy tak siedzieli do końca - tłumaczy Liam.

Z Jane siadamy w pierwszym stoliku, gdzie wolne są trzy miejsca.

- Nie chce ci nic mówić, ale Harry się na ciebie patrzy - szepcze tak abym tylko ja to usłyszała.

- Tak na pewno. Jane nie ma takiej opcji - mówię trochę głośniej niż ona.

- Jak nie wierzysz to sama zobacz.

Odwracam się. Smith po części miała rację. Harry patrzy w naszą stronę, ale to nie muszę być ja. Szybko odwraca głowę kiedy uświadamia sobie, że ktoś go nakrył.

- Mówiłam - uśmiecha się do mnie.

- No mówiłaś - też się do niej uśmiecham.

- Cześć dziewczyny. Będę w wami siedział. Mam nadzieję, że się cieszycie? - pyta Harry od razu po zajęciu miejsca.

- Tak.

- Tak - mówi każda po kolei, włącznie ze mną.

Szczęście w nieszczęściu los chciał aby wolne miejsce było akurat obok mnie.

- To może powiecie mi jak się nazywacie? - proponuje po chwili ciszy.

W ten oto sposób dowiaduje się, że ze mną i Jane siedzi jeszcze Judy, Stella i Emily.

- Dobra to niech każda teraz coś o sobie opowie - zaczyna Niall.

Siedzimy na leżakach w kole, przy basenie. Siedzę między Jane i Harry'm. Znowu. Jakie ja mam szczęście.

Nadchodzi moja kolej. Jestem ostatnia.

- Więc tak. Mam na imię Anna. Jestem w połowie Polką, lubię śpiewać i ......

- polski sklep - przerywa mi Niall mówiąc po polsku.

- Wiesz co to znaczy? - pytam ze śmiechem.

- Chyba tak. Polski sklep - mówi niepewnie patrząc na mnie.

Kiwam tylko głową, potwierdzając.

- Wiem, że i Harry, i Louis potrafią powiedzieć coś po polsku, więc i mnie będziesz musiała czegoś nauczyć - odzywa się Liam.

- Jestem do twojej dyspozycji.

- W takim razie jesteśmy umówieni - mówi że śmiechem - Więc jak nazywają się twoi rodzice?

- Mama ma na imię Magdalena, a tata miał na imię Duke - mówię ciszej.

Rozmowa zaczyna zbaczać na zły tor.

- Miał? - mówi cicho Niall.

- Miał. Od pół roku nie żyje bo jakiś pijany mężczyzna go potrącił - mówię jeszcze ciszej.

Wszystkie szept ucichły. Cisza jak makiem zasiał.

- Jak na razie to tyle, możecie iść do pokojów - mówi szybko Styles i wstaje.

Wszystkie dziewczyny wchodzą do środka. Po policzkach zaczynają płynąć mi łzy. Dlaczego ja płaczę? Właśnie tego obawiałam się przyjeżdżając tu.

Znowu zrobiłam z siebie idiotkę.

- Nie płacz mała - Tomlinson mnie przytula.

- Przepraszam - mówię po chwili.

- Nie przepraszaj, przecież nie masz za co - ociera mi łzy kciukami i uśmiecha się.

Kiwam lekko głową.

- Pamiętaj, że jeżeli coś się stanie, albo będziesz chciała pogadać to napisz, zadzwoń, a nawet przyjdź do mojego pokoju, o której by to nie było. Okej? - mówi z tym swoim uśmiechem.

- Okej - też się uśmiecham.

- A teraz idź się wyśpij, bo jutro zaczynamy już tak na poważnie - odwraca się do chłopaków - Harry odprowadzisz Annę do pokoju?

- Jasne.

- Do jutra - mówi i odchodzi.

Podchodzi do mnie i idziemy. Drogę odbywamy w ciszy.

- Jak ci się podoba?

- Poza tym, że zrobiłam z siebie kretynkę, to wszystko okej - patrzę przed siebie.

- To normalne, że płaczesz. Rana po jego śmierci nadal jest świeża. To nie była jego wina, ale jestem pewien, że patrzy na ciebie z góry i jest dumny, że ma taką mądrą, uzdolnioną i piękną córkę - mówi z uśmiechem, który odwzajemniam.

- Żeby choć jedna osoba z mojej szkoły tak myślała - mruczę pod nosem po polsku.

Harry chyba nie usłyszał, bo nic nie mówi.

- Dziękuję i dobranoc - mówię ze słabym uśmiechem i wchodzę do pokoju.

Jane jest w łazience. Pewnie się kąpie.
Padam na łóżko i wyciągam telefon z kieszeni spodni cały czas myśląc, że zrobiłam z siebie idiotkę już pierwszego dnia.


Jeżeli ci się spodobało możesz zostawić komentarz oraz gwiazdkę. Dzięki temu więcej osób będzie mogło dotrzecie do tego ff. Z góry dziękuję💛

Obóz | One Direction✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz