Day 14

619 22 23
                                    

Anna

Budzę się z uczuciem ciężaru na brzuchu. Włosy i ręka, która sunie w górę mojego ciała.

Spięta otwieram szybko oczy i bez nawet najmniejszej delikatności zrzucam z siebie chłopaka.

Wstaję szybko i zakładam na siebie bieliznę.

Nienawidzę go. Nienawidzę siebie. Jak mogłam...

- Dzień dobry.

- Wykorzystałeś mnie. Znowu to zro...

- Nigdy nie dotknąłem, ani nie dotknął bym jakiejkolwiek kobiety wbrew jej woli.

- Zrobiłeś to.

- Nie - sam wstaje, a następnie wciąga na siebie wczorajsze bokserki - To ty zaczęłaś mnie całować.

- Byłam pijana! Ale przecież najlepiej zwalić całą winę na mnie! Zresztą tak jak ostatnio.

- O nie. Nie zwalam na ciebie winy. Ja tylko stwierdzam fakty.

- Jak ja to uwielbiam. To ona zaczęła. Jestem tylko facetem. Jak miałem się temu oprzeć.

- Nic takiego nie powiedziałem - podchodzi do walizki i wyciąga z niej dresy.

- Zachowujesz się jak pieprzony hipokryta!

- Koniec rozmowy - widzę jak mocno zaciska szczękę.

- Chciałeś, żeby było między nami lepiej, a odpierdalasz takie rzeczy! Wiedziałeś, że skończy się to w taki sposób! - podnoszę z podłogi moją sukienkę i zakładam ją.

- Wyjdź proszę.

- Nienawidzę cię - czuję łzy w oczach, ale robię wszystko, żeby tylko się przed nim nie rozpłakać.

- Wyjdź! - teraz to on podnosi głos.

- Spierdalaj - mówię na odchodne.

Kiedy wracam do pokoju Jane już nie śpi.

- Nienawidzę go - mówię zwracając na siebie jej uwagę.

- Słyszałam jak krzyczałaś. Czy wy znowu ze sobą spaliście?

- Tak kurwa. Wykorzystał mnie wiedząc jak to się skończy zamiast kazać mi wrócić do pokoju - mówię wściekła.

- Mam ochotę go walnąć - wstaje ze swojego łóżka.

- Proszę bardzo. Masz moje pozwolenie. Mówiłaś, żebym nie piła $ przecieram twarz dłonią.

- W żaden sposób go nie usprawiedliwiam, ale oboje byliście dość mocno pijani. Chcesz jakąś tabletkę?

- Nie mam kaca.

Straciłam do tego człowieka resztki szacunku i empatii. Resztki wszystkiego.

- Stwierdził, że to moja wina - marszczę brwi.

- Jak twoja wina?

- Podobno to ja zaczęłam.

- Ale co to ma do rzeczy do jasnej cholery? To nie usprawiedliwia jego zachowania w żaden sposób.

- Jestem tylko facetem.

- Nie powiedział tego - dziewczyna widocznie nie dowierza moim słowom.

- Nie dosłownie, ale to miał na myśli.

- Pieprzyć tego gnoja - prycha siadając z powrotem na swoim wcześniejszym miejscu.

- Która godzina? - zmieniam temat.

Obóz | One Direction✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz