Day 5

865 29 1
                                    

Anna

Wczorajszy dzień zakończył się rozmową z chłopakami i pakowanie. Na szczęście dało się przebukować mój lot na dzisiaj.

Mamy godzinę do odlotu. No właśnie... my. Harry uparł się, że chce lecieć ze mną. Z jednej strony to dobrze, bo nie muszę lecieć tam sama, a z drugiej fatalnie, bo no przecież powinien być tutaj, na swoim obozie, a nie ze mną w Manchesterze. Tak czy siak to jego decyzja.

- I pamiętaj, żeby do mnie dzwonić i pisać, i odbierać telefony, gdy to ja będę dzwoniła - mówi szybko Jane.

Bardzo chciała pojechać z nami na lotnisko, żeby się pożegnać.

W jej oczach pojawiają się łzy.

- Jane proszę cię tylko nie płacz, bo ja też zacznę - mówię cicho.

Spędziłyśmy ze sobą trzy dni z hakiem, ale i tak bardzo się ze sobą zżyłyśmy.

- Za jakiś czas cię odwiedzę, okej?

- Jane wpadaj, kiedy tylko zechcesz - odpowiadam odsuwając się - Niall - podchodzę do chłopaka.

- Anno - uśmiecha się do mnie.

- Co mogę powiedzieć. Do zobaczenia na koncercie w Manchesterze - odwzajemniam uśmiech - Pracuję tam, więc na pewno się spotkamy, a jakby co to macie mój numer - dodaję.

Mimo, że tak naprawdę to nie poznałam ich, to i tak będę tęskniła. Tylko pięć miesięcy i zobaczę ich znowu.

- Do zobaczenia - przytula mnie - Do jutra - chłopaki podają sobie dłoń.

Macham Jane po czym odwracam się i odchodzę, ciągnąc za sobą walizkę. Muszę to zrobić. Muszę wrócić do domu, do mamy. Mam tylko ją i nie chcę stracić.

Na pokład wchodzimy punktualnie, ale lot opóźnia się o godzinę. Nie mam pojęcia o co chodzi. Harry w tym czasie próbuje zająć mnie czymkolwiek, żebym tylko nie myślała o wypadku i o starcie.

Co jakiś czas ktoś podchodzi do nas i pyta czy może autograf i zdjęcie. Ja w tym czasie bawię się w fotografa. Harry zawsze zgadza się na to z szerokim uśmiechem na twarzy. Nawet nie chcę wiedzieć jak się czuje, gdy tak się jest codziennie i to po kilkadziesiąt razy.

A co gdy bardzo się śpieszysz? Ja czułabym się bardzo źle, gdybym musiała, komuś odmówić.

Widzę jak ludzie przyglądają mi się zastanawiając kim jestem i czemu rozmawiam z kimś takim jak Harry Styles. Po prostu mam farta, a raczej najlepszą mamę na świecie.

Budzę się słysząc jakieś powiadomienie z głośników nad uchem. Otwieram oczy... głowę mam opartą na ramieniu Stylesa. Nie bardzo mam jak się poruszać. Głowa Harry'ego spoczywa na mojej. Wsłuchuję się komunikaty oddychając spokojnie. Lądujemy za półgodziny.

Harry pachnie wodą kolońską. Jego włosy łaskoczą mnie w twarz. Zgarniam je delikatnie, budząc go przy tym.

Prostuję się na swoim fotelu.

- Lądujemy za pół godziny - informuję patrząc przed siebie.

- Wiem - odwracam głowę w jego stronę.

- Skąd?

- Bo nie spałem - stwierdza z lekkim uśmiechem.

Przekręcam głowę i wracam wzrokiem przed siebie. Znowu czuję się niezręcznie. Fajnie.

- Wiem, że to głupie pytanie, zważywszy na to co się właśnie dzieje, ale wszystko w porządku? - znowu wracam wzrokiem do Harry'ego.

- Tak. Po prostu się o nią martwię - marszczę brwi spuszczając wzrok na swoje dłonie.

Obóz | One Direction✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz