07

4.8K 259 513
                                    

Ostatniego dnia roku obudziło mnie pukanie. Niechętnie podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi.

- Czego? - mruknęłam.

Mrugnęłam kilka razy oczami, jednak korytarz nadal pozostawał pusty, a pukanie nie ustawało. Wręcz przeciwnie. Obróciłam się w drugą stronę i zauważyłam kamyczek uderzający w szybę. Cholera.

- Jesteś normalny? - spytałam, wychodząc na balkon.

- Też miło cię widzieć - Janek uśmiechnął się szeroko.

- Wiesz która jest godzina?

- Dokładnie ósma - oznajmił - Wiem, bo czekałem chwile.

- Co tu robisz? - skrzyżowałam ręce pod piersiami.

- Mogę wejść? - wskazał palcem balkon.

- Po balustradzie? - zaśmiałam się, nie wierząc, że to zrobi.

Jednak Janek kiwnął twierdząco głową i już po chwili wpakował mi się do pokoju. Zdjął kurtkę i rzucił ją na podłogę, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Po co przyszedłeś? - zamknęłam okno balkonowe, z którego cały czas powiewał chłód - Wiesz, że moi rodzice są w domu...

- Ładnie tu masz - powiedział, przyglądając się zdjęciom powieszonym nad toaletką.

- Janek - usiadłam na łóżku - No czego chcesz?

- Pakuj się młoda - rzucił.

- Po co? - zmarszczyłam brwi - Coś ty znowu wymyślił...

- Serio myślałaś, że nie zorganizuje nic na sylwestra? Wyjeżdżamy, mamy pociąg za godzinę.

- Kurwa mać! - wrzasnęłam.

To był błąd, ponieważ chwile później usłyszałam na korytarzu stukot obcasów.

- Anastazja, pilnuj się ze słowami - powiedziała mama, wchodząc do pokoju.

Stanęła jak wryta, kiedy ujrzała roześmianego blondyna.

- Dzień dobry proszę pani - powiedział grzecznie, wyciągając w jej kierunku dłoń - Jan Pasula.

- Urszula Lewandowska - odpowiedziała - Jak pan tutaj wszedł? - spytała głupio.

Wykręciłam oczami.

- Mamo daj spokój... Jaki pan, przecież to Janek - powiedziałam - A wszedł normalnie, ale jak zwykle nie zauważyłaś - skłamałam.

- I co robicie? - dociekała.

- Próbuje zmotywować pani córkę do wyjazdu - wzruszył ramionami, posyłając mojej mamie jeden ze swoich najszerszych uśmiechów.

Wiedziałam, że już tą tym kupił. Nawet mnie to rozczuliło.

- Jakiego wyjazdu? Anastazja jak zawsze nic mi nie powiedziała...

- Dowiedziałam się przed chwilą - wyrzuciłam ręce do góry - Jestem jeszcze w piżamie, nie widzisz?

- To prawda - odparł Janek - Jestem niepoprawnym romantykiem i zrobiłem niespodziankę - rzucił.

Zareagowałam głośnym parsknięciem, a mama spojrzała na mnie z widocznym oburzeniem.

- To pakuj się dziecko - powiedziała nagle - I jedź z... - zawiesiła głos.

- Z przyjacielem - odpowiedziałam nie chcąc, aby Pasula palnął coś durnego.

Niby jeszcze jest wesoło | Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz