20

6K 297 596
                                    

Epilog

Usiadłam na kanapę i nareszcie odetchnęłam.
W domu panował względny porządek i miałam nadzieje, że pozostanie tak na conajmniej kilka godzin. Obiad czekał gotowy w kuchni na moich chłopaków, którzy wyszli już jakiś czas temu. Właściwie to ponad pół godziny temu powinni wrócić. Chwyciłam pilota i włączyłam pierwszy, lepszy film. Po chwili usłyszałam dźwięk kucza przekręcanego w zamku.

- Jesteśmy - oznajmił mój mąż.

- Mamo! Wiesz co? - rozentuzjazmowany ośmiolatek wbiegł do salonu i rzucił się na kanapę.

- Co synku? - spytałam.

- Jakieś panie podeszły do taty, jak szliśmy parkiem - powiedział szybko - Ale powiedział, że teraz nie może i mają podejść po koncercie.

- Od kiedy odmawiasz zdjęć? - zaśmiałam się cicho i odwróciłam się.

Janek zdejmował właśnie lewego buta.

- Odkąd płyta mi nie wyszła - zaśmiał się.

- Wyszła, nie gadaj głupot - przewróciłam oczami - Idź umyj ręce, obiad czeka - dodałam, tym razem zwracając się do Eryka.

Chłopczyk objął mnie w pasie i przyłożył głowę do brzucha, nasłuchując chwile.

- Nic nie słyszę - mruknął.

- Twoja siostra pewnie poszła spać - powiedział Jan, wychodząc z łazienki.

Nasz syn pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym poszedł zdjąć buty do przedpokoju.

- Masz zupę w garnku - powiedziałam.

Janek jednak nie poszedł do kuchni, lecz usiadł tuż koło mnie. Położył dłoń na moim całkiem już sporym brzuszku.

- Wiesz, że to, że nie masz złotej płyty w tydzień nie oznacza, że twoja nowa płyta jest słaba, prawda? - spytałam.

- Kiedyś miałem...

- Właśnie, kiedyś - przerwałam mu.

Janek odgarnął pasmo moich włosów za ucho i złączył nasze usta.

- Fuj - skomentował nasz pierworodny.

- A ty nie miałeś przypadkiem ostatnio dziewczyny? - spytał mężczyzna, śmiejąc się pod nosem.

- Miałem, ale wy jesteście rodzicami.

- A rodzice nie mogą... - zaczął, jednak upomniałam go gestem ręki.

- Tata mi mówił, że następna płyta mu pyknie - Eryk wrócił do poprzedniego tematu.

- I tego się trzymajmy - Pasula uśmiechnął się szeroko i zatopił dłoń we włosach syna.

- Mi się podoba, jak nie jesteś w trasie - kontynuował - Możesz wtedy wychodzić ze mną na rower.

- Sam nie możesz? Albo z kolegami?

- Może, jak założy kask - powiedziałam.

- No tato, weź coś powiedz - chłopak wyrzucił ręce do góry.

- Idź zjeść zupę - odparłam, nim Jan zdążył odpowiedzieć - Daj, naleje ci...

- Nie jestem głodny, tata mi kupił gofra - zaśmiał się.

- Mówiłam ci coś na ten temat...

- Oj Nastka, raz może - Janek pocałował mnie w czoło.

Niby jeszcze jest wesoło | Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz