Aaron Burr, sir | 1

88 10 24
                                    

3 lipca, niedziela 14:47 Nowy Jork

Alexander był wyczerpany, bo pracował od 6 rano bez przerwy, a klientów było sporo. Na szczęście o piętnastej miał go zmienić inny pracownik. W pewnej chwili odwrócił się w stronę drzwi, ponieważ usłyszał dzwonek oznajmiający, że ktoś wszedł do kawiarni. Zauważył ciemnoskórego chłopaka, który wyglądał na mniej więcej 18 lat i z uśmiechem na twarzy wchodził do chłodnego pomieszczenia. Od razu podszedł do Alexandra.

- Dzień dobry, co pan zamawia? Większość klientów dzisiaj zamawiała espresso, chociaż około jedna czwarta z nich nie wypiła do końca swojego napoju, a kelnerzy muszą to sprzątać - zaczął użalać się Hamilton - Ludzie mają chyba za dużo pieniędzy - prychnął - Zamawiają coś i tego nie kończą, to jest po prostu oburzają- W tym momencie przerwał mu nieco speszony klient, który chciał tylko złożyć zamówienie

- Mów mniej...

- Co?

- ...uśmiechaj się więcej - Burr pokazał swoje bialutkie ząbki, a Ham zaśmiał się zawstydzony

- Przepraszam, często zbyt się ekscytuję, nie potrafię zamknąć ust. Co pan zamawia?

- Karmelową latte, poproszę, Alexandrze - Aaron dowiedział się jak ma na imię po plakietce na jego koszulce. Gdy Alex podał cenę, Burr wyciągnął z kieszeni odliczoną kwotę i poszedł do stolika, który pokazał mu karaib. 

Po kilku minutach otrzymał swoje zamówienie. Gdy dopił kawę do końca, przypominając sobie oburzenie Alexandra gdy mówił o klientach nie kończących zamówień, była już piętnasta, więc Hama zmienił inny pracownik, a tamten zdjął plakietkę i wyszedł z kawiarni drzwiami dla pracowników. 

Po wyjściu z pomieszczenia obydwoje nieświadomie poszli dwoma różnymi drogami na ten sam przystanek autobusowy, po czym wsiedli do tego samego autobusu. Gdy Alexander zauważył klienta, którego chwilę temu obsługiwał, usiadł na miejscu obok niego. Ten spojrzał na niego

- Alexander, dobrze pamiętam?

- Tak, a ty jesteś...

- Aaron Burr 

- Jestem Hamilton - podał rękę Aaronowi, a ten potrząsnął nią. 

- Jeśli mogę spytać, jesteś studentem? - Spytał, bo studenci często dorabiali w kawiarniach czy restauracjach gdy były wakacje, lub po zajęciach na popołudniową zmianę. 

- Jeszcze zbieram na studia. Nie stać mnie na to wszystko... - karaib podrapał się po karku

- To dlatego pracujesz w kawiarni? - Alexander pokiwał głową 

- Chciałbym zostać prawnikiem...

- Ja jestem po drugim roku na studiach prawniczych.

- Naprawdę? Super, ja nie wiem czy uda mi się zarobić na tyle żeby pójść na studia w tym roku...

- W takim razie życzę powodzenia, Alex - Burr uśmiechnął się miło i wstał - Zaraz wysiadam - wyjaśnił - Do zobaczenia

- Pa, Aaron - Alex także się uśmiechnął i zobaczył jak ciemnoskóry wychodzi z autobusu. 

3 lipca, niedziela 15:29 Nowy Jork

Karaib wysiadł kilka przystanków dalej i poszedł do wynajętego tymczasowo mieszkanka w obskurnej kamiennicy. Wszedł po schodach i przekręcił klucz w zamku. Odruchowo cofnął dłoń gdy poczuł chłodny metal na swojej skórze (nie przyzwyczaił się do zimna) lecz po chwili znów chwycił za klamkę i wszedł do środka. Zdjął buty i spojrzał na ściany, które kiedyś pewnie były białe, ale teraz mało z tej bieli zostało. Wszedł do środka i zrobił sobie kawę, po czym usiadł na stuletnim fotelu. 

Całe mieszkanie było trzema pomieszczeniami. Łazienką, sypialnią, oraz salono-kuchnią. Było malutkie, ale Hamilton i tak nie miał zbyt wielu rzeczy. Wystarczało mu.

W tym samym czasie w pokoju Burra

Aaron starał się szybko przemknąć do swojej sypialni tak żeby nie zauważyli go współlokatorzy, którzy prowadzili zaciekłą walkę na poduszki z kanapy. (Samuel okładał Charlesa różową poduszką w kształcie serca, a tamten skulił się na kanapie i krzyczał, że się poddaje.) Udało mu się i zamknął się w pokoju. Usiadł na łóżku i odetchnął z ulgą. Starał się odtworzyć w głowie obraz Alexandra. 

Był średniego wzrostu, ale jednak znacznie niższy od niego, był także szczupły, jeśli nie powiedzieć chudy. Miał brązowe włosy do ramion, ogólnie delikatną urodę, a to wszystko nadawało mu niemalże kobiecego wyglądu. I te jego oczy, tak piękne i ciemne, że można by się w nich utopić...

- Cholera, Aaron. Stop. Nie myśl tak. Co się z tobą dzieje? - Burra przeraziły jego własne myśli, więc postanowił poczytać, żeby czymś się zająć. Chwycił książkę z góry stosu tych do przeczytania. Nie zwrócił nawet uwagi na tytuł i zaczął czytać. 

3 lipca, niedziela 19:03 Nowy Jork

Czytał do wieczora i dopiero wtedy zorientował się, że to romans

- Skąd to się tu wzięło? Przecież nie czytam takich książek? Pewnie Samuela... - Aaron wzruszył ramionami i powrócił do czytania. 

4 lipca, poniedziałek 01:14 Nowy Jork

Burr spojrzał na ekran telefonu. Gdy zobaczył która jest godzina, odłożył książkę, wziął piżamę i po cichu wyjrzał za drzwi. W pokoju panowała cisza. Ostrożnie wyszedł i zapalił światło, po czym skierował się do łazienki w celu umycia się.

4 lipca, poniedziałek 05:40 Nowy Jork

Alexander gwałtownie podniósł się do siadu słysząc dzwoniący po raz trzeci budzik. Spojrzał na tarczę zegara i zerwał się z łóżka.

- AAAAAAA! SPÓŹNIĘ SIEEEEE! Cholerny budzik. - wyjął pierwsze lepsze ciuchy z szafy i pobiegł do łazienki. W ekspresowym tempie ubrał się i umył zęby. Nie pomyślał nawet żeby się uczesać. Spojrzał przelotnie w pęknięte lustro i ze złością zdjął koszulkę, po czym założył ją na dobrą stronę. Chwycił telefon i wybiegł z mieszkania. Po chwili wrócił się i zamknął drzwi. Pobiegł na przystanek autobusowy modląc się w duchu żeby zdążył chociaż na autobus o 5:56. Laurens go zabije za spóźnienie, ale cóż. Takie życie.

W tym samym czasie w pokoju Aarona

*ciche chrapanie*

4 lipca, poniedziałek 06:13 Nowy Jork

Hamilton zdyszany wbiegł drzwiami dla personelu do kawiarni o uroczej nazwie „Take a break" i podbiegł do wkurzonego Johna 

- Wybacz! Autobus mi się spóźnił... - Laurens spojrzał na chaos na głowie Alexa i sceptycznie powiedział

- Aha, oczywiście. Ubieraj fartuch, dzisiaj będziesz kelnerem. Na razie był jeden klient i obsłużyłem go razem z Lafayettem, ale to był już ostatni raz. Wiedziałeś, że Kościuszko (wypowiedział to Kosztiuke, ale to nieistotne) poszedł do lekarza.

- Jasne - Alex chwycił fartuch i niedbale zawiązał go w pasie - W kawiarni na jedną zmianę pracowały zazwyczaj cztery osoby. Jedna na kasie, jedna jako kelner i jedna do wykonywania zamówień. Ostatnia osoba robiła to co akurat było do zrobienia. Cóż, nie była to specjalnie duża kawiarnia.

4 lipca, poniedziałek 08:22 Nowy Jork

Aaron wstał i jego pierwszą myślą było, że jest zdecydowanie za cicho. Ubrał się i wyszedł z pokoju. Jego współlokatorzy siedzieli odwróceni do siebie plecami na dwóch końcach kanapy. Burr to zignorował i poszedł do łazienki. Gdy wyszedł, bez słowa chwycił telefon i portfel i poszedł na przystanek autobusowy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czyżby to kolejne opowiadanie? 

Tak

Alex w tym opowiadaniu to 100% ja

Tylko ja nie jestem facetem, nie jestem chuda i ogólnie nie wyglądam jak on

Ale charakter jest absolutnie taki sam

The world is wide enough [Hamburr Modern au]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz