4 lipca, 09:04 Nowy Jork
Gdy Aaron wszedł do kawiarni Take a break, od razu zaczął szukać wzrokiem Alexandra. Nie zauważył go przy kasie ani nigdzie indziej. Podszedł do chłopaka przy kasie i zamówił swoją ulubioną karmelową latte. Zapłacił i usiadł przy wskazanym stoliku. - Szkoda, że to nie Alex był przy kasie, pewnie zacząłby o czymś opowiadać... on chyba nigdy nie przestaje mówić. To bardzo sympatyczna osoba, ciekawe jakich ma znajomych i co lubi robić. W sumie to nic o nim nie wiem i rozmawiałem z nim dwa razy, ale jest bardzo interesującą osobą... - jego rozmyślania przerwało chrząknięcie. Podniósł głowę i...
- Twoja latte, Aaron - powiedział Ham uśmiechając się do Burra, który zdziwnony, ale z uśmiechem przyjął napój.
- Cześć, Alex! Myślałem, że cię nie ma - powiedział Aaron
- Zmieniamy się tutaj, zawsze jestem od szóstej rano do piętnastej - Karaib mrugnął porozumiewawczo do Burra, który starał się zanotować to w głowie. - A tak wogóle to prawie nic o tobie nie wiem, nie żebym był jakimś stalkerem, ale wydajesz się miłą osobą...
- ALEXANDER, MASZ ZANIEŚĆ ZAMÓWIENIE - wszyscy usłyszeli krzyk Laurensa, a Hamilton szybko nabazgrał coś na kartce i podał ją Aaronowi.
- Obowiązki wzywają - uśmiechnął się łobuzersko i zasalutował, po czym pobiegł do wkurzonego po raz kolejny dziś Johna.
Burr obserwował jak jego nowy kolega roznosi zamówienia i sączył swoją latte na kartce były wypisane cyfry i podpis „napisz". Gdy Aaron przeczytał krótką treść karteczki, uśmiechnął się jeszcze szerzej i schował ją do kieszeni.
4 lipca, 15:03 Nowy Jork
Do : Szynka z kawiarni
Cześć, Alex
Od : Szynka z kawiarni
Hej, Burr, prawda?
Do : Szynka z kawiarni
Tak, dzięki za numer. Nie będę się już nudził, bo moi współlokatorzy to istny horror, a rozmowy z tobą są przyjemne...
- Nie. Nie pasuje. - Aaron wykasował wiadomość
Do : Szynka z kawiarni
Tak, to ja. Dzięki za numer. Moi współlokatorzy są nie do zniesienia. Teraz będę miał z kim pogadać ;)
Od : Szynka z kawiarni
Spoko. Chciałeśm się o tobie czegoś dowiedzieć, ale ty nie wiesz nic o mnie a tak nie wypada..to tak. Wiesz już jak się nazywam, wiesz, że chcę być prawnikiem...nie mam znajomych oprócz ciebie. Tylko inni pracownicy kawiarni, ale nie gadamy ze sobą poza pracą. Jeśli chodzi o moje pasje to lubię pisać. Nie wiem czy coś jeszcze... A teraz powiesz coś o sobie?
Do : Szynka z kawiarni
Jeśli chodzi o mnie to także raczej nie mam znajomych. Jestem uważany za kujona. Nie wiem czy czytanie można nazwać hobby, ale robię to dosyć często. Większość wolnego czasu...
Dziwi mnie, że nie masz wielu znajomych, jesteś bardzo pozytywną osobą, moim skromnym zdaniem
Od : Szynka z kawiarni
Dzięki :))
4 lipca, 23:12 Nowy Jork
Tej nocy Aaron poszedł spać w dobrym humorze. Bardzo polubił Alexa z kawiarni, z wzajemnością. Nie przeszkadzałymu nawet krzyki Lee, a wcześniej miał ochotę go zamordować.
5 lipca, 05:46 Nowy Jork
Alexander z uśmiechem przeglądał wczorajszą krótką rozmowę z Aaronem, którego zapisał w kontaktach jako Karmelove latte. Szybko go polubił. Prawdę mówiąc, Burr był jego pierwszym znajomym w Nowym Jorku.
Przez kilka tygodni Alex i Aaron pisali ze sobą większość swojego wolnego czasu, a Burr przychodził rano do kawiarni Take a break, bo dzięki wiadomościom od Alexa wiedział, że nawet jeśli nie będzie go przy kasie, ani nie będzie kelnerem to jego kawa najprawdopodobniej będzie robiona przez niego.
7 sierpnia, 14:56 Nowy Jork
Do : Szynka z kawiarni
Hej, Alex. Nie chciałbyś się spotkać? Bo gadamy ze sobą na żywo tylko w kawiarni. Moglibyśmy gdzieś iść. Na przykład do parku, ale możesz wybrać, oczywiście jeśli masz ochotę gdzieś ze mną wyjść
Od : Szynka z kawiarni
Jasne, może być o 16 w tym parku obok „naszej" kawiarni?
Do : Szynka z kawiarni
Mi pasuje, do zobaczenia w parku!
7 sierpnia, 16:00 Nowy Jork
Aaron siedział na ławce w parku blisko wejścia by mógł zauważyć wchodzącego Alexandra. Po kilku minutach dostał wiadomość
Od : Szynka z kawiarni
Będę za minutę
Od : Szynka z kawiarni
Jak będę się spóźniać przeczytaj wiadomość wyżej jeszcze raz.
Gdy Burr to przeczytał o mało nie wybuchł śmiechem
- Ten chłopak to istny geniusz!
7 sierpnia, 16:12 Nowy Jork
- Wybacz, mam tendencję do spóźnień - powiedział Alex i nerwowo podrapał się po karku
- Nic się nie stało, geniuszu - gdy Hamilton spojrzał na niego pytająco wyjaśnił - Te wiadomości o spóźnieniu to prawdziwe arcydzieło. Jeśli kiedyś się spóźnię, na pewno to wykorzystam. - powiedział ze śmiechem. - Będziemy chodzić i gadać czy idziemy na jakieś lody?
- Chodź na loooody - Alex gdy usłyszał słowo „lody" od razu chwycił go za rękę i pobiegł do najbliższej budki. Ponieważ nie było kolejki od razu poprosił o dwie gałki, potem przeszedł obok i bez zastanowienia wybrał smaki : latte i czekolada. Aaron nie potrafił wybrać w jakim smaku ma być jego lód
- Alex, wybierz za mnie, bo nie mogę zdecydować
- Weź sorbet cytrynowy
- Poproszę sorbet cytrynowy - Powiedział sprzedawczyni Aaron i po chwili obydwoje siedzieli na ławce i jedli lody. Pomimo tego, że Alex miał dwie gałki, a Burr jedną, to Hamilton był niepokonany w szybkości jedzenia lodów.
Gdy Aaron był w połowie deseru, Hamilton poszedł po jeszcze jedną gałkę „Nie zdążyłem się nacieszyć". Obydwoje potem się z tego śmiali.
- Wiesz co, wydaje mi się, że w październiku pójdę już na studia. Dostałem się i prawdopodobnie starczy mi na zakwaterowanie w akademiku - Hamilton zaczął temat i uśmiechnął się
- To świetnie! Gratuluję, Alex. Mam nadzieję, że nie będziesz tak zajęty nauką, że o mnie zapomnisz - powiedział Burr półżartem.
- Coś ty, na pewno nie będzie tak źle
Resztę dnia spędzili na rozmowach, a wieczorem rozeszli się w swoje strony, do rozpoczęcia roku jeszcze kilka razy powtarzali takie spotkania, we wrześniu obydwoje mogli uznać, że znaleźli prawdziwego przyjaciela.
~~~~~~~~~~~~~
Nie ma to jak zmieścić trzy miesiące w jednym rozdziale😂
Tak to tylko ja potrafię
CZYTASZ
The world is wide enough [Hamburr Modern au]
FanfictionPójście na studia dla karaibskiej sieroty nie jest takie łatwe. Skąd niby wziąć pieniądze na to wszystko? Po przeprowadzce do cudownego miasta zwanego New York, Alex zaczyna pracować w kawiarni by zarobić na życie i studia. Któregoś dnia klient zam...