Szykowałem się na to...

328 15 3
                                    

Mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Miałam nadzieję, że to tylko sen, zaraz się obudzę w łóżku i ten dzień zacznie się od nowa. 

Uniewinniony Draco Malfoy...W prasie także nie wspomnieli słowem o rozprawie. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, to nie mogła być prawda, ale... Widziałam dzisiaj Blondyna i to nie było złudzenie. 

— Nie, to nie dzieje się na prawdę. To nie prawda... — Nerwowy śmiech wymsknął się z moich ust. 

Przepraszam Hermiono, że nie powiedziałam Tobie tego wcześniej... —Wstała pod pretekstem znalezienia wózka z łakociami. Odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi i tyle widziałam swoją przyjaciółkę. 

Siedziałam przez resztę podróży sama, wpatrując się w mijające mnie krajobrazy łąk i polan. Ufałam im, a oni zataili przede mną uniewinnienie Śmierciożercy. Uwierzyłam im, tak po prostu, że sprawa została załatwiona. Przełknęłam złość, gorycz i smutek. Nie musieli wiedzieć jak bardzo zabolał brak zaufania. 

Po kilku godzinach w końcu wyszłam z Pociągu, a i tak nigdzie nie byłam w stanie dostrzec rudej czupryny Ginny. Uniosłam dumnie głowę, nikt nie musiał wiedzieć. Przyłapałam się na tym, że wracam myślami do nieuniewinnienia, które tak bardzo chodziło mi teraz po głowie, szukając blond czupryny. Musiałam się dowiedzieć jak to się stało, że chodził po tej samej trawie co ja. 

— Kogo tak szukasz Granger? Twoja ruda przyjaciółeczka uciekła od ciebie do Pomyluny?—  Chłód głosu był nie do zniesienia, ale odwróciłam się do niego najspokojniej jak umiałam. Malfoy stał nade mną, jak Kat nad ofiarą. Stal oczu był w stanie ochłodzić nawet najcieplejszy dzień. Widziałam po nim, że spędził kilka dni pod okiem Dementorów, zbyt krótko za to co zrobił... 

— A ty nie powinieneś być z resztą Śmierciożerców Voldemorta w Celi? Czy uznali Ciebie nie godnego tego zaszczytu? —  Prychnęłam prosto w jego twarz, zarzuciłam swoje włosy do tyłu i odeszłam od niego. Zero przedstawień. 

Miesiące w Hogwarcie minęły szybko, nim się spojrzałam był Grudzień. Bal nie był urządzany ze względu na trwającą żałobę. Ginny jak wygadała się o sprawie, nie odzywała się do mnie od tamtej pory. Nie wiem sama czego się spodziewałam po niej.

Kłótnie moje i Dracona Malfoy'a przechodziły w codzienność, aż jednego dnia pełnia nienawiści przerodziła się we współczucie. 

Szłam do pokoju prefektów zupełnie nieświadoma, że mam gościa. Raczej to Malfoy miał. Portret uchylił się na tyle, że zauważyłam uchylony pokój Dracona, po przeciwnej stronie. 

— Panie Malfoy, Pana Matka zmarła dziś rano ze względu powikłań i przerzutów chorobowych w szpitalu. Jeżeli chcesz chłopcze jechać na jej pogrzeb, to mogę zrobić tobie wolne od obowiązków i lekcji, a na spokojnie się przyszykujesz. —  Głos Minerwy odbijał się po całym pomieszczeniu.

—  Byłbym wdzięczny Pani Dyrektor. — Cisza odbijała się po komnatach, jakby reagowała na wiadomości wypowiedziane w pokoju chłopaka, chłód przebił się przez moją najgrubszą  bluzę przesiąkając moje kości. —Wiedziałem, że umrze, szykowałem się na to od bardzo dawna, ale nie chciałem tak szybko. Chociaż wiem, że strasznie cierpiała. 

Kolejne słowa obijały się po mojej głowie: "Szykowałem się na to...". Teraz łączyło nas nie tylko dormitorium, ale oboje straciliśmy kogoś bardzo ważnego. Cicho przeszłam przez salon do swojego pokoju, czując coraz bardziej wściekły chłód o kręgosłupie. W połowie drogi Pani Dyrektor wyszła z pomieszczenia chłopaka. Niczego nie powiedziała w moją stronę, ale wiedziałam co chciała przekazać.

Dramione- Niemoralna PropozycjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz