Popadasz w alkoholizm.

88 3 2
                                    

Pamiętasz? Mówiłam że mój były mąż mnie zabijał. Z mojej strony było to niedomówienie, nie wiedziałam nawet jak reagować na jego czynności.

Czasem jednak słowa ranią bardziej niż gdyby ktoś fizycznie uderzył w twarz. Problem polegał na tym, że wszędzie są jakieś kruczki. Tak też było i w tym przypadku. Próby ratowania związku były ważniejsze niż pogarszający się stan psychiczny nas obojga. Nigdy się nie przyznaliśmy, ale sprawa zaczęła nas przerastać. Nasz związek przerósł nas i nie mieliśmy szansy go ratować.

 - To się nie uda, lepiej wróćmy do Londynu.- Stwierdziłam kolejny raz, wchodząc do pokoju w Hotelu ulokowanym na dziesiątym piętrze. Zdenerwowanie aż kipiało z jego twarzy. Wiedząc, że nie będę w stanie go przekonać, zaczęłam rozpakowywać jego rzeczy z walizek. 

-Przestań tak mówić, zastanawiam się po co ciebie wziąłem ze sobą, pesymistko. - Zatrzasnął się w łazience, nie zważając na nic. Nie sądziłam, że jego usta kiedykolwiek wypowiedzą takie słowa. Ubrana w turkusową krótką sukienkę z dekoltem "v", wzięłam swoją torebkę i wyszłam. Nie płakałam już praktycznie wcale, więc częściej decydowałam się na zakładanie makijażu i dbanie o siebie i swój wizerunek. Podnosiło mi to samopoczucie i czułam się psychicznie lepiej. 

Przeszłam korytarz, w kierunku windy, by słyszeć za sobą jedynie krzyk Rona, który widocznie wołał mnie bym coś zrobiła dla niego, bądź coś znalazła. Nacisnęłam guzik na parter, oparłam się o jedna ze ścian. Wtedy usłyszałam głos, którego nie pomyliłabym z nikim innym. Odruchowo widocznie stanęłam w wejściu, żeby jak najszybciej zwiać

-Chris, nie możemy pomyśleć o tym jutro? Mam wolne pierwszy raz od kilku lat, a muszę udobruchać Vanessę, żeby pojechała do Anglii i nadzorowała wszystkie moje sprawy. - Chrząknął, rozmawiając prawdopodobnie przez telefon. Ciężko było w tych czasach rozpoznawać Czarodziejów, bo coraz więcej się decydowało na mugolski telefon. - No ja wiem.. dobra za chwile u ciebie jestem. -  Rozłączył się, a ja się zastanawiałam czy zatrzymał się czas, że ta winda tak długo jechała. 

Po dłuższym czasie stanęła na pierwszym piętrze, a mężczyzna odezwał się kolejny raz. 

-Przepraszam Droga Pani. - Ja zaś odsunęłam się bardziej do ściany, z głową jak najniżej mogłam. Zauważyłam jedynie połyskujące czarne buty, a wzrok podniosłam dopiero gdy drzwi windy zaczęły się zamykać. Wtedy On się odwrócił i nasze oczy się skrzyżowały na ulotną chwilę. 

Mój szok był nie do opisania. Przede mną stał Dracon Malfoy we własnej osobie. Jego szarość oczu była taka sama jak w momencie ostatniego pożegnania. Nie był już takim zwykłym młodym chłopakiem, wydoroślał, a ja jego delikatny zarost nadawał mu męskości.

W tamtym momencie na pewno coś się zmieniło, chociaż sama nie jestem w stanie określić co to dokładnie było. Wiele razy zastanawiałam się co by było gdybym została w hotelu i czekała  ponownie na niego. Tymczasem zachowałam się jak tchórz, wybiegłam z hotelu prosto na plażę Long Beach, pamiętam te widoki do dziś. Sam zachód słońca odebrał mi mowę i przyglądałam się jak oczarowana. Tam spędziłam praktycznie całą noc w pobliskim klubie, pijąc i śmiejąc się jak za starych dawnych czasów gdy nie miałam takich problemów.

Gdy wróciłam do Hotelu, nie zobaczyłam go nigdzie przy recepcji ani później w Windzie. Podążyłam w stronę swojego pokoju hotelowego, gdy zobaczyłam go na samym końcu korytarza. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a oddech przyśpieszył. Dzieliło nas 5 metrów, a do mojego miejsca docelowego tylko metr. Zaczęłam szukać swojej karty, by otworzyć drzwi, a on ruszył przed siebie wprost w mój kierunek.

- Hermiona Granger- Weasley, cóż za niespodzianka. - Uśmiechnął się w ten swój typowy czarujący sposób, nie wydawał się w większym stopniu zdziwiony. - Witam w  "Lembrando Narcisa", miejscu usytuowanym tuż przy plaży. Jak Pani wrażenia do tej pory? - Uniósł brew, a mi mowę odjęło. Zrobiło mi się słabo od nadmiaru wypitego alkoholu, aż się oparłam o najbliższą ścianę. 

-W-wspaniałe miejsce, Panie Malfoy.- Brzdąknęłam zakłopotana swoją sytuacją. - Co tu robisz? -Miałam nadzieje, że nie będzie już wnikał bardziej o mój pobyt tutaj,  gdyż sama nie wiedziałam jak mam się zachować po tak długim czasie nieodzywania się do siebie. Stałam więc kompletnie zakłopotana, myśląc nad swoim położeniu. 

-Jestem właścicielem tego hotelu Gran...- chrząknął również dość zmieszany. -Weasley. Potrzebujesz odetchnąć od Londynu i takiego małego czarodziejskiego świata, pełnego plotek? - Jeszcze bardziej zdekoncentrował mnie tym pytaniem. Zmarszczyłam brwi, chcąc zapytać go, co co mu chodzi.

Niestety ku mojemu nieszczęściu Mój Wspaniały mąż otworzył drzwi. Najpierw spojrzał na mnie z istną chęcią mordu na twarzy. 

- Gdzie ty do cholery byłaś?! - Podniósł swój ton głosy o kilka decybeli, sam również zorientował się w jakim stanie jestem i że coś na pewno piłam. - Hermiono, ty za chwilę popadniesz w alkoholizm, o ile już nie jesteś alkoholiczką. - mruknął bardziej do siebie. Ja zaś zerknęłam w stronę Młodego  Malfoy'a, wzrok Rona podążył za mną. - A ty czego się gapisz młotku? - Warknął.

Chciałam przekazać wzrokiem Draconowi, jak bardzo mi się przykro za Ronalda, jednak chyba to nie pomogło, gdyż kolejne zdanie jakie  usłyszałam były potwierdzeniem, że zaczynała się między nimi rywalizacja.

-Dobry Wieczór Panie Weasley, Dracon Malfoy. Znamy się ze szkoły, świeci ci coś rudzielcu? Czy mózg zgubiłeś gdzieś w samolocie? To że Granger straciła swój decydując się na ślub z tobą, to już wiem. - Uśmiechnął się prowokacyjnie, wciągając rękę w jego kierunku. - Zabrałem tobie żonę, żeby porozmawiać o starych czasach. - Widząc, że Ronald nie miał najmniejszego zamiaru, żeby uścisnąć mu dłoni, blondyn schował rękę do kieszeni spodni. Nie spodziewał się pewnie odpowiedzi, gdyż rzekł od razu: -Trochę za dużo wypiliśmy i postanowiłem odprowadzić tobie bezpiecznie Żonę do łóżka, nie będę wam już przeszkadzał, muszę także załatwić jeszcze kilka spraw. - Podszedł do mnie z nikłym uśmiechem i szepnął mi do ucha. - Jeżeli chcesz porozmawiać lub się wygadać po prostu, piętnaste piętro tylko różdżki użyj. Będziesz wiedzieć. - Wyprostował się, pożegnał się jednym zdaniem z Ronem i odszedł w siną dal. Weszłam do pokoju z kolejną dawką wyrzutów.

- Jak możesz coś takiego robić? Nie było ciebie ponad całą noc i wracasz z jakimś fagasem! - Wrzasnął w moim kierunku. -Martwiłem się, a ty nawet nie odbierałaś tego głupiego mugolskiego telefonu. Co z nim robiłaś? Jesteś kompletnie pijana!

Mówił jeszcze dużo rzeczy, jednak ja zmyłam makijaż, ubrałam się w piżamę i poszłam do łóżka spać. Nauczyłam się nie słuchać jego słów.

Byłam wdzięczna, że postanowił mnie kryć, jednak po tej szybkiej wymianie zdań między mężczyznami napięcie było spore  w naszym małżeństwie, które miało się zakończyć. Spotkanie to, nawet jeśli to była tylko chwila, utwierdziło mnie w przekonaniu, że popełniłam błąd w każdym aspekcie mojego życia. Dlaczego pytasz pewnie. Ronald miał mi za złe wiele rzeczy, w tym utratę dziecka, moje wyrzuty za kredyt. Najczęściej sam uciekał w alkohol, ale to ja miałam problem. Zapisałam go nawet na odwyk, jednak mało co to pomogło. 

Następnego dnia, mój mąż stwierdził że pójdzie zwiedzać miasto, ja wtedy pamiętam, że siedziałam na małym balkonie z kawą, przyglądając się w różdżkę. Biłam się z myślami co miałam zrobić. 

~~~~


Pojawiam się ponownie z kolejnym rozdziałem. 

Jak myślicie, czy Hermiona zdecyduje się pójść i porozmawiać z nim? Tutaj zostawiam wam wybór. 

LageField

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dramione- Niemoralna PropozycjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz