Łowczyni przespała prawie pół doby. Zmęczona po podróży, a także po owocnym przeprowadzeniu kwerendy, zakończonej dwoma zabójstwami. Gdy wstała, słońce już stało wysoko na niebie, ale żeby mniej więcej ocenić porę dnia, musiała mocno wychylić się przez miniaturowe okno. Miała nadzieję, że dziewczyny uzbierają na modernizację lokalu i wstawią tu lepsze, stare wywalając w cholerę. Ubrała znoszone tekstylia, zapięła pas, zarzuciła na siebie płaszcz i zeszła na dół. Ku jej zdziwieniu, wszystko było wysprzątane, wymyte. Nie było już brudnej bydlęcej skóry, klejący się blat i stoły teraz aż się świeciły, a miast świec, powstawiano sporej wielkości kaganki. Nie widziała też śladu po wczorajszej masakrze. Nie ma co, szybko wzięły się do roboty. Przy jednej z ław, koło uchylonego lufcika, siedziała rudowłosa nierządnica, intensywnie notując coś w dużym kajecie. Rzadki był widok kogoś, kto potrafił pisać, pełniąc jednocześnie podobny fach.
- Witajcie. Jak się sprawy mają? – Id spojrzała ukradkiem przez jej ramię, próbując przeczytać zapiski. Ale było to zupełnie zbyteczne, ponieważ ta sama po chwili wszystko jej wyjawiła.
- O, witajcie. – pochłonięty w rozmyślaniach rudzielec na głos zielonookiej aż się wzdrygnął. – Gdy spałaś, z resztą dziewczyn zrobiłyśmy małe głosowanie. Wygrałam większością głosów i odtąd ja mam cały ten bajzel na głowie. – zaśmiała się w głos. Nie przechwalała się, mówiła czysto informacyjnie. – Od tej chwili ostro bierzemy się do roboty i zaczynamy oszczędzać każdy grosz. Chcemy zamienić tę ruderę na coś lepszego, bardziej w centrum Wyzimy. Zaczęłam spisywać ile będziemy potrzebować łóżek, pościeli, ile to wszystko razem do kupy wzięte będzie kosztować, zmodyfikowałam też nieco nasz cennik. I dużo, dużo więcej. Może zaczniemy też sprowadzać wino z Toussaint, ale to w przyszłości.
Idis zaintrygowana była rzeczowością i tak dobrym podejściem rudej do jej nowej sytuacji.
- A gdzie reszta twoich koleżanek?
- Podzieliłyśmy się obowiązkami i wysłałam je w miasto. Kazałam im się normalnie ubrać i wypytać co poniektórych, czy nie ma żadnej wolnej kwatery w miarę rozsądniej cenie. Nie chcemy tutaj zostawać, bo jak sama widzisz, lada dzień i wszystko się posypie. Ogarnęłyśmy hol i pokoje, by już dłużej nie żyć w tym syfie, ale to tylko tak na poczekaniu.
Pokiwała głową i omiotła spojrzeniem po raz ostatni sień, na dłużej zatrzymując je na arrasie. Za każdym razem gdy na niego patrzyła, dostrzegała nowy element, przez co stawał się jeszcze bardziej fascynujący. Ufała, że nie pozbędą się go łącznie z całym domem rozkoszy i przeniosą go do nowego przybytku.
- Na mnie już pora. Będę trzymać za was kciuki i pamiętaj, że zawsze chętnie wam pomogę. Bywaj.
- Dziękujemy ci raz jeszcze. Do zobaczenia! – pomachała do niej dłonią i wróciła do spisywania wszystkich potrzebnych rzeczy. Po niespełna roku ich nowe cztery kąty stały się najpopularniejsze w całej Temerii, do których przybywała ogromna ilość klienteli. Z tego co usłyszała dzięki plotkom, ruda nazwała swój zamtuz „Domem Pani Nocy", do którego jednak Id już nigdy nie miała okazji zawitać.
Zaczęła przechadzać się ulicami miasta, nie mając konkretnego planu. Z jednej strony chciała je opuścić, by móc ruszyć głębiej w Kontynent, zwiedzić większą jego część po latach rozłąki, z drugiej strony miała ochotę zerknąć na tablicę ogłoszeń w poszukiwaniu jakichś ciekawych zleceń. Kto wie, może prócz dwulicowych ludzi, miejscowi zmagali się również z potworami. Utopcami w kanałach, zeuglami na śmieciowisku, nekkerami i ghulami na cmentarzach. Te gatunki były najbardziej spotykanymi w danych miejscach. Ostatecznie postanowiła rzucić okiem na najbliższe enuncjacje. *Niech no spojrzę... sprzedam obraz, szukam żony dla szwagra, zamienię dublet na surdut. O, jest. Poszukiwany śmiałek do... pozbycia się szczurów, które zalęgły się w mojej spiżarni.* Blondyna podparła knykciami jedną ze skroni. Widocznie nie mieli zbyt gargantuicznych problemów. No nic, pozostało jej szukać gdzie indziej, ale już poza Wyzimą. Kierując się do głównej bramy do jej uszu dobiegł męski głos. Powtarzający w kółko to samo. *Najlepsze towary, tylko u mnie! Dziś promocja!* Normalnie nie zwróciłaby na to uwagi, pewnie to jeden z typowych handlarzy, który chciał krzykiem przywołać jak największą ilość ludzi. Ale nuda i intuicja nakazały jej to sprawdzić. Osobą, która się wydzierała, okazał się być krasnolud. Nie będący handlarzem, a kowalem z własnym kramem. Pierwszy raz spotykała się z rzemieślnikiem o charakterze przekupki. Wyzima istotnie była miastem skrajności. Brodacz wyłowił ją z tłumu i przywołał zamaszystym ruchem wielkiej łapy, nadal wykrzykując oklepane hasła. Grandziarka otaksowała jego towary i ze zdumieniem w myślach przyznała, że są niczego sobie.
CZYTASZ
Idis z Urialli
FantasyIdis to czystej krwi Temerka, urodzona w 1248 roku. Jej rodzinną wioskę napadł Dziki Gon, doszło do masakry. Gdy uciekała przed ogarami Czerwonych Jeźdźców, upadła i uderzyła głową o skałę, w wyniku czego straciła pamięć. Małolata krążyła po lasach...