list trzeci

213 59 183
                                    

Kohani rodzicie!

Dziś jest poniedziałek. Normalnie nie lubię poniedziałków bo to niedobrzylaki jedne i nikt ich nie lubi no nie?

Ale na obozie to co innego! Och, na obozie wszystko jest superfajne, nawet te durne poniedziałki! Kurka rurka, jak to morzliwe?

Wiem że zabrzmi to durnie ale mógłbym tu zamieszkać na zawsze! A wtedy może moglibyście nawet mnie odwiedzać? I pisalibyscie do mnie listy. To by było ekstra, bo wy chyba nie umiecie w listy no bo ciagle piszecie mejle. Albo gadacie przez telefon. Albo robicie mnustwo innych rzeczy, wiec nie macie czasu na pisanie listuw.

Dzisiaj byliśmy w restauracji i mogliśmy sobie wybrać jedzenie! Zgadnijcie co jadłem? Rybe, no ba. Przecież jestem nad morzem. Ale jeszcze też kopytka, bo koham kopytka i jeszcze cherbate bo koham cherbate. Ryby nie kocham, ale wszyscy ją kupowali.

A cherbata była przefajna! Och, cherbata jest najlepsza. Dziewczyny, bo na obozie mamy też dziewczyny znaczy narazie tylko Soczek ma ale my też będziemy mieli, ale dziewczyny są. No i one ciagle gadają o tym jaki to cudowny jest jakiś Dżastin Bimber. A ja i tak uwarzam, że cherbata jest najlepsza no nie?

I jeszcze potem graliśmy z chłopakami w kapier pamień norzyce, bo to jest ekstra. A obuz jest jeszcze bardziej superfajny.

Dzisiaj znowu muj, znaczy się nasz wychowawca mówił to tych powstańcach z Warszawy. Wiecie gdzie jest Warszawa? Bo ja nie bardzo. Powiedział, ze gdybyśmy byli starsi, to włączyłby nam film ale nie włączy bo jesteśmy za mali. To strasznie niesprawiedliwe no nie?

Przesyłam wam jeszcze sierpniowy aromat. Tak naprawdę to tylko zurzyta torebka po mojej cherbacie, którą zabrałem z restauracji, ale możecie udawać, że to przecież sierpniowy aromat, prawda? To tak pięknie brzmi! Tak jakoś letnio, a ja kocham lato i cherbatę, no i was też, ale Bimbera nie!

Za rok muszę wrócić na obuz
Wiktor

sierpniowy aromat ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz