Świnka Pedał to moje pierwsze dzieło. Jest to jedna z najbardziej zjebanych powieści komediowych jakie przeczytasz w całym swoim życiu. Książka jest napisana z perspektywy głównej bohaterki - Świnki Pedał. Jeśli jeszcze opis Cię nie zniechęcił, to s...
- Muszę wam coś ogłosić - zaczęła Guziec, a Dzik z Afryki już miał minę, jakby się zesrał, bo wiedział, że to nie zwiastuje nic dobrego - Za godzinę przyjeżdżają moi rodzice, chrum.
W tym momencie Dzik wyglądał jakby zesrał się na rozmowie o pracę. Nic nie odpowiedział, tylko jak oparzony wstał od stołu zrzucając krzesło na podłogę i pobiegł na górę pewnie sprzątać swój burdel.
Poszłam za nim, bo zaciekawiło mnie, co tam robi. Weszłam w dobrym momencie na pierwsze piętro, żeby zobaczyć, jak się wyjebuje o własne, śmierdzące gacie,lezeace na środku przejścia.
- Kurwa tego pierdolonego, skurwionego sukinsyna, jebanego jednego - zaklął brzydko Dzik z Afryki, a ja zastanawiałam się o co mu chodzi - Co do chuja robią tu te gacie? - zapytał grzecznie, gdy już się opanował.
- A bo ja wiem - wzruszyłam ramionami.
Jeszcze przez pięć minut patrzyłam, jak lata po pokoju i zbiera różne rzeczy w popłochu.
- Będziesz tak stać, czy ruszysz dupę i mi pomożesz, chrum? - zapytał.
- No wiesz co? Tak średnio mi się chce, no chyba, że dasz coś w zamian, chrum- powiedziałam.
- A co powiesz na kulinarną książkę pt. ,,Zadek niedźwiedzia z cebulką na ruszcie zapiekany''?
- Jak coś dorzucisz to może być... - odpowiedzałam obojętnie.
- A co powiesz na Scooby chrupka?
- Czy ja ci na psa kurwa wyglądam, że mam jeść jakąś paszę za dwa grosze?
- A dwie Scrooby chrupki? - uparcie próbował mnie zachęcić.
- Moje zdanie się nie zmieniło.
- Trzy Scooby chrupki z miętusem i ni chuja więcej! - chciał zakończyć licytację, ALE mnie wielkiej Świnki Pedał nie da się tak łatwo złamać, ja mu jeszcze pokaże! Chcę, żeby się wykazał kreatywnością, a tu plany pokrzyżowane. O nie, że mną się nie pogrywa!
- Nie - odpowiedzałam krótko.
- No to co chcesz? Książkę kulinarną, trzy Scooby chrupki z miętusem niepospolitym i film ,,Super-atak klanu kutasów''? - zakpił.
- No może być, w sumie dobry pomysł, chrum - stwierdziłam - To idę sprzątać, tylko do tego musisz wyjść, bo lubię ciszę i spokój przy robocie. A prezencik ma być za tydzień najpóźniej - poinformowałam go.
Niczego nieświadomy Dziczek skinął głową i wyszedł, a ja zabrałam się do roboty. Najpierw otworzyłam okno, żeby się wtwietrzyło i jeszcze z jednego niecnego powodu... Przybrałam minę niczym sprytna Grażyna, widzącą karpia na przecenie w święta, a uwieżcie jest to bardzo chytra mina i wjebałam wszystkie szmaty Dzika (czytaj ubrania) do najniższej szuflady w szafie. Dzik tam zagkąda raz na 3 miesiące, więc jak mi się poszczęści, to dostanę prezenty, a dopiero później on to odkryje. Gdy w szufladzie skończyło się miejsce, wpadłam na zajebisty pomysł - wyjebie resztę za okno.
I wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby wtedy Baba pałą nie przechodziła jedne z lecących majt prawie spadły jej na głowę (gdyby nie jej refleks byłego pałkarza w Quidditchu, BYŁEGO, dobrze powiedziane, no bo jak inaczej wytłumaczyć, fakt, że odbiła gacie prosto w mordę Dziada z dzidą, który rzucił się na nie, bo myślał, że to wielki komar z uporczywością go atakuje, albo, że cygany biorą go do tańca).
Stwierdziłam, że zrobię szybką ewakuację. Wjebałam resztę rzeczy pod łóżko, żeby się tam kisiły, podobnie jak hodowla ogórków Dzika z Afryki. Następnie zajebałam Dzikowi spirytus, grzybki chalucynki oraz jakieś kolorowe tabletki, a Guźcowi dwie pary majtasów w kropeczki i jedne w paski oraz koszulkę z napisem ,,kocham Radom'' i spierdoliłam z pokoju.
Zobaczyłam zapalone światło w kiblu - to oznaczło, że Dzik właśnie jest w swoim żywiole, ale również było jednoznaczne z tym, że mogłam na niego zwalić winę za molestowanie gaciami Dziada.
Zeszłam na dół jak gdyby nigdy nic i przywitałam się grzecznie ze wszystkimi:
- Siema, skurwysyny!
- Witaj, Pedał - odpowiedzieli dziadkowie, którzy właśnie siedzieli przy stole.
- Chcesz z nami zjeść pierogi, chrum? - zapytał Cwel, który był jakiś podejrzanie miły. Ewidentnie mi coś dosypał. Przymrurzyłam oczy i doszłam do wniosku, że chuj to daje, bo dalej nie mogę jego nieczystej duszy przejrzeć.
- Mogę zjeść, chrum- odpowiedziałam mimo, że mój siódmy zmysł podpowiadał mi, że coś jest nie tak. I usiadłam z nimi przy stole.
Baba nałożyła mi porcję pierogów i ciepłej sałaty o nazwie ,,dla królika'' (chuj, że jesteśmy świnkami) z pobliskiego (czytaj znajdującego się 45778888 km stąd) supermarketu, a do tego ziemniaki tłuczone dupą Cwela.
- A z czym są te pierogi, chrum? - spytałam, bo były jakieś dziwne.
- A to znalazłam jakieś kolorowe grzybki, pomyślałam, że to trochę jak jednorożece, zebrałam i zrobiłam z nich obiad na cały rok.
- A umyłaś je?
- Wiadomo, że się nie myje takich rzeczy, chrum - odpowiedzała.
- To dobrze...
- A co ty myślałaś, Pedał? Że twoja babcia takich rzeczy nie wie? Przecież ja to nawet Hitlera wałkiem pokonałam, bo miał brzydki wąs, a do mnie zarywał, za Podlasie w IXXV wojnie domowej walczyłam, ja to tamtą armię... Tego, no Bonaparte'go poprowadziłam do walili i tego, no Józka, pokazałabym ci zdjęcie, ale zgubiłam... To jego nauczyłam piec schab i miałabym nie wiedzieć, jak poprawnie pierogi robić, chrum? - Baba z pałą poczuła się urażona.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc dobrze, że akurat Dzik z Afryki zszedł.
- Witam teściów, szczególnie serdecznie teściową! Tak się cieszę, że mamę widzę! - powiedział z sarkazmem i udawanym entuzjazmem.
- A ja tak średnio, na twój widok... - Baba zupełnie zignorowała sarkazm Dzika z Afryki - Dzisiaj masz wyjątkowo brzydki ryj, czy to tak zawsze? - spytała - Lepiej popatrz na mojego męża! O proszę, jak o siebie dba! Przystojny, modnie ostrzyżony, koszula wyprasowana... A ty? Nic, pizda - podsumowała Dzika teściowa.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(Słowa autorki: no spójrzcie tylko, dziołchy, jaki przystojniaczek... A teraz przyjrzyjcie się uważnie... Tam, na brodzie... CZY TYLKO MI JEGO TWARZ WYGLĄDA NA RYSOWANĄ PRZEZ KURWA 5-LATKA?!)
- Czy wy się zawsze musicie kłócić? - zapytał Dziad z dzidą, który do tej pory nic nie mówił zażenowany swoim zachowaniem w stosunku do biednych gaci.
- Tak! - wykrzyknęli jednocześnie Dzik z Afryki i Baba z pałą. _
___________________________________________
I tak oto ukonczyłam ten rozdział - z niedopitym, zimnym i już nie smacznym kakałkiem i paczką po chipsach Reksio XD.
Jeszcze jedna część dzisiaj przed nami i kończę ten maraton. Może kiedyś jeszcze zrobię maratonik, ale to jak mi się będzie tą leniwą dupę chciało ruszyć...
Więc no miłego wieczoru życzę i tak chamsko na koniec poproszę (żeby nie było, że jest bez Januszowego akcentu) o gwiazdki.
Więc do zobaczenia może jeszcze przed 2 w nocy (dla mnie to jeszcze jest ten sam dzień i tego się trzymajmy)