-6-

33 3 12
                                    

Nagły błysk. Wszędzie zrobiło się bardzo jasno, niemal biało. Oślepiło mnie to. Mocne światło stopniowo zachodziło a ja mogłam powoli otwierać swoje powieki.

Biegłam, czując wiatr we włosach do ramion. Z radością okazaną na pyszku a zarazem chytrością. Nagle Verta przebiegła obok mnie a ja póściłam się za nią pędem. Po krótkiej chwili dogoniłam ją i popchnęłam na świerzo skoszoną trawę na podwórku domu dziecka.

- Jak ty tak... - wzięła wdech i wydech - szybko biegasz? - spytała i uśmiechnęła się do mnie.

- Haha! Jestem starsza i wyższa od ciebie! - przytuliłam ją - tęsknie za rodzicami, a ty? - popatrzyłam na Vertę, zmieniając temat.

- Tak, ja też, ale nic nie zrobisz - odparła o wstała do siadu. Teraz zaczęła skubać zieloną trawkę - wiesz gdzie Rou? Szukałam jej przedtem - popatrzyła na mnie.

- Z tego co wiem, to poszła spotkać się z jej koleżanką, ona miała na imię... - chwilę się zastanowiłam - chyba Nevira.

Verta przytaknęła i wstała. Ja zrobiłam to samo. Po krótkiej naradzie z siostrą co zrobimy teraz, poszłyśmy wreszcie do środka budynku, aby coś przekąsić i napić się soku malinowego (rozmieszanego z wodą). Gdy siadłyśmy sobie już z tym co chciałyśmy zjeść przy jednym stoliku w jadalni, zerwałam się nagle i pobiegłam w strone swojego pokoju. Nie ukrywam, że Verta trochę się zlękła i podskoczyła kiedy przypadkowo walnełam kolanem o stół. Wpadłam do swojego pokoju, przecież dziś jest czternasty października! (Zostaw dzień nauczyciela i skup się na dalszej części książki) A to urodziny Verciaka! Otworzyłam szafę w której miałam schowany, wcześniej kupiony prezent. Zapakowałam go w zielono niebieski papier ozdobny a na samym środku napisałam:

"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO VERTA!!! OTWÓRZ, SPODOBA CI SIĘ NA PEWNO!"

Razem z prezentem w łapkach wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi i popędziłam do jadalni gdzie siedziała i jadła Verta. Weszłam do pomieszczenia z dużym uśmiechem na twarzy. Verta wstała i też się uśmiechnęła. Podeszłam do niej, dałam jej prezent i powiedziałam:

- Najlepszego siostrzyczko - uściskałam ją mocno i dałam buziaka w policzka.

- Dziękuje ci! - odwzajemniła uścisk.

Siadłam przy stole, żeby zacząć jeść swoją porcje jedzenia, ale na talerzu lśniły pustki. Popatrzyłam podejrzanie na Verte.

- Zjadłaś moje jedzenie?!

Verta się zlękła.

- Byłam dalej głodna jak zjadłam swoje, więc wzięłam twoje, bo było bliżej niż stoisko z jedzonkiem - zaczęła się cicho tłumaczyć.

Odetchnęłam i ruszyłam z tależem po jedzenie. Rzuciłam jeszcze krótkie "leniuch" na Vertę, ona na to naburmuszyła policzki i zaczęła rozpakowywać prezent.
Nałożyłam sobie dwie kromki chleba, na nie dżem truskawkowy. Wzięłam jeszcze kakao i polazłam w stronę stolika. Verta właśnie przyglądała się prezentowi. Prezentem była fioletowa chustka z gwiazkami.

- To mamy - popatrzyła na mnie ze łzami w oczach - skąd ty to masz?

- W ten dzień kiedy ich straciłyśmy - spóściłam głowę - zabrałam to szybko z szuflady mamusi... Mówiła mi kiedyś, że zamierza dać ci ją na urodziny, więc ja zrobiłam to za nią - uśmiechnęłam się do niej.

Usiadłam z jedzeniem. Verta obok mnie, po chwili mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Wzięłam się za jedzenie swojego posiłku...

Błysk białego światła i przejście nagle do następnej sceny. Mocne światło znów mnie oślepiło, zaraz po tym jednak leżałam na łóżku szpitalnym.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Runął ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz