Rozdział 2

996 44 8
                                    

Zajęcia z Panem Ciastkowskim odbywały się 2 razy w tygodniu, tak więc czekało nas jeszcze 7 spotkań. Nie ukrywam, mój tydzień upływał w oczekiwaniu na wtorki i czwartki.
Dziś był czwartek, wyklad z Rafałem miałam jako pierwszy, o 8:15. Wsiadłam do pociągu o 6:58 ze słuchawkami na uszach i zajęłam wolne miejsce. Po kilku minutach podniosłam głowę, bo coś było nie tak, nadal nie ruszyliśmy ze stacji. Nagle z głośnika usłyszeliśmy komunikat. „Drodzy Państwo, pociąg jest opóźniony około 30 minut z powodu wypadku na trasie. Przepraszamy za utrudnienia i prosimy o cierpliwość."
CO. CZY TO ŻART. Nie, nie, nie, spóźnię się na wykład, czemu to musi się dziać akurat dzisiaj. Zestresowana wyjrzałam przez okno. Ciągle byliśmy na stacji w moim mieście, mogłabym wysiąść i pojechać autem na uczelnię. Tyle że zajęłoby to z 1,5 godziny, pociągiem tylko godzinę. Więc nie było takiej opcji, musiałam liczyć na polskie koleje, ktore szybko usuną przeszkody z torów i ruszymy. Ech, fantastyczny początek dnia ...
W końcu dojechałam o 8:30. Wybiegłam z pociągu i poleciałam w kierunku uczelni. Na szczęście była 5 minut od dworca, więc z moim speedem byłam tam 8:33. Przeskakując po kilka schodków i prawie się przy tym zabijając dotarłam na ostatnie piętro, gdzie mieściła się aula. Starając się zrobić to jak najciszej, otworzyłam drzwi. No ale oczywiście z moim dzisiejszym szczęściem drzwi były stare i niesamowicie głośne, także ponad setka oczu zwróciła się w moją stronę. Również te jedne piękne, brązowe oczy. Myślałam, że pan doktor nie zwróci specjalnie uwagi na moje spóźnienie, tak jak to robią inni wykładowcy. Przecież nie jesteśmy w liceum, nikogo nie obchodzi czy się w ogóle pojawisz na zajęciach. Ale Pan Trzaskowski miał najwidoczniej inne zamiary niż zignorowanie mnie.

-Dzień Dobry, doskonale się składa, że się pani spóźniła, posłuży nam pani jako idealny przykład do zagadnienia, którym się właśnie zajmujemy.

Zamarłam. Momentalnie poczułam skurcz w brzuchu, a moje nogi jakby wypuściły korzenie i wrosły w ziemię.

-No śmiało, zapraszam panią tu do mnie na przód, nie gryzę.

Gdybym nie była w takim otępionym stanie to mój horny mózg zapewne uformowałby myśl brzmiącą w stylu „nie miałabym nic przeciwko, żeby mnie pan ugryzł" ale w tym momencie miałam pustkę w głowie ze zdenerwowania.
Spojrzałam na wykładowcę, który lekkim ruchem brwi i uśmiechem dodatkowo zachęcił mnie do podejścia pod tablicę. Powoli ruszyłam w jego kierunku, czując jak się rumienię. Stanęłam obok niego, oczywiście nie za blisko, bo bałam się reakcji mojego organizmu na przebywanie w takiej odległości od obiektu mojego zauroczenia. Nieśmiało zerknęłam w jego stronę, unikając patrzenia na moich kolegów z roku, którch wzrok cały czas na sobie czułam, co dodatkowo pogarszało sytuację. Trzaskowski również na mnie spojrzał, utrzymując bezpośredni kontakt wzrokowy ruszył w moim kierunku. O boże, to było za dużo dla mojego biednego serca, które zaczęło bić jak oszalałe. Czułam jak dosłownie przeszywa mnie wzrokiem, co było tak onieśmielające... Osobiście uwielbiam brązowe oczy u facetów, a jego wywalczyły sobie właśnie pierwsze miejsce w rankingu najpiękniejszych oczu jakie w życiu widziałam. Były niemal czarne, hipnotyzujące, mogłabym się w nie wpatrywać godzinami. Naturalnym byłoby opuścić wzrok pod wpływem tak intensywnego spojrzenia, ale ja nie potrafiłam tego zrobić. Mimo że onieśmielało mnie to, czułam się jakbyśmy byli sami na tej sali, nie chciałam przerywać tej chwili. Ale zrobił to Rafał, stając za moimi plecami. Poczułam jego dłonie na moich ramionach. Kurwa, ja zaraz chyba zemdleję.

-A więc kontynuując temat nawiązywania współpracy biznesowej, wyobraźmy sobie sytuację, w której nasz przyszły wspólnik spóźnia się na spotkanie. Pani....

W tym momencie usłyszałam jego lekko sciszony głos przy moim uchu.

-Jak ma pani na imię?

Ja pierdolę. Jeszcze teraz ten głos. Mówiąc ciszej jego głos był niższy, głębszy, cholernie seksowny. Tu też zapewne w bezstresowej sytuacji mój mózg zaopatrzyłby mnie w jakąś juicy fantazję.

-Sara.

Ile trudu mnie kosztowało by wydusić z siebie te słowa i nie dać po sobie poznać, w jakim stanie się znajdowałam.

-Pani Sara, nasz potencjalny współpracownik. Własnie dotarła na spotkanie spóźniona, co daje nam dodatkową przewagę w przebiegu nawiązywania umowy. Wy jako psychologowie wiecie zapewnie, że pani znajduje się teraz w stanie oslabienia wywołanego stresem pojawienie się po czasie na umówionym spotkaniu. Możliwe że ma wyrzuty sumienia, czuje lekki wstyd z powodu wywołania takiego pierwszego wrażenia. I tu właśnie musimy działać. Wykorzystać tę słabość. Czas na naszą dominację.

Okej, ale mimo wszystko w tym momencie mój mózg nie powstrzymał się od dwuznacznych myśli, to była zbyt dobra pożywka do tego. Dominacja, uległość... Oczywiście panie Trzaskowski, ma pan teraz moją pełną zgodę na dominację, ja będę posłusznie robić co pan powie.

-To my musimy wyjść z inicjatywą, rozpocząć rozmowę. W ten sposób pokażemy swoją pewność, profesjonalizm i otwartość. To my będziemy rozdawać karty. Zaczynamy oczywiście od przywitania się, przedstawiając się należy zrobić to pewnie, oczywiście użyć swoich tytułów aby podkreślić prestiż i pozycję, pozyskując w ten sposób respekt drugiej osoby.

Mówiąc to zdjął ręce z moich ramion, przeszedł kilka kroków i stanął na wprost do mnie. Znów spojrzał mi głęboko w oczy, po czym wyciągną dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na nią i o fuck, kolejny powod do bycia thirsty. Miał piękne dłonie, długie palce, zadbane paznokcie, a do tego widoczne żyły. Całe szczęście że moje ręce jeszcze nie zdążyły się spocić z tego stresu. Podałam mu dłoń, a on ją uścisnął. Poczułam jakby impuls elektryczny przebiegł przez moje ciało.

-Rafał Trzaskowski, menadżer i założyciel firmy Dunder Investments, bardzo mi miło.

Nie wiedziałam czy mam coś odpowiedzieć, patrzyłam na niego lekko przerażonym wzrokiem. On najwyraźniej zrozumiał moje zakłopotanie, puścił moją dłoń i odwrócił się do słuchaczy.

-Po tym jak pani Sara się przedstawia, można już przejść do meritum. Myślę że dalej już sobie poradzimy bez aktorki, tak więc bardzo pani dziękuję, proszę zająć miejsce.

Nadal w ciężkim szoku ruszyłam na sam tył, gdzie siedziała Marta, która miała niezły ubaw z tego co się własnie wydarzyło.

-O wow, ale zaszczyt, nie dość że się spóźniłaś to takie przywileje cię spotkały.

-Weź przestań, pociąg miał opóźnienie, gdybym wiedziała, że stanę się rekwizytem na wykładzie to bym sobie odpuściła wejście tu.

-No co ty, ja tam bym chciała być na twoim miejscu, przynajmniej daddy wie kim jesteś.

Przewróciłam oczami i zasmiałam się na jej słowa. Przypomniało mi się moje spostrzeżenie gdy stałam pod tablicą, wiec podzieliłam się nim z Martą.

-Ej zauważyłaś, że on nie ma obrączki?

-Uuu, ostro lecisz. Dopiero co mówiłaś, że wolałabyś nie brać w tym udziału, a teraz ślub planujesz.

-Jezu weź. Powiedzieć ci coś.

-Dobra sorry, cieszę się twoim szczęsciem, Pani Trzaskowska.

Popatrzyłam na nią z zażenowaniem i pacnęłam w ramię. Dobra, pora się skupić na wykładzie, koniec atrakcji na dziś.

Trzask me by your name | Rafał TrzaskowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz