Rozdział 9

989 48 26
                                    

Wycisnęłam lekko koszulę z nadmiaru wody, uważając żeby bardzo jej nie pognieść. Raczej małe prawdopodobieństwo, że zdąży wyschnąć, a tym bardziej że Rafał założy ją taką niewyprasowaną. Ale no raczej mu tego nie powiem, w momencie gdy za chwilę będziemy mieć kurwa RANDKĘ. No dobra, może mnie trochę ponosi, no ale jak inaczej nazwać romantyczne spotkanie przy winie z obiektem westchnień? Usłyszałam jak drzwi się otwierają i odwróciłam się w ich kierunku. Rafał miał w rękach butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.

-Woli pani usiąść przy jakimś stoliku czy na podłodze?

-Możemy tutaj na podłodze, jest dużo miejsca.

Mówiąc to wskazałam miejsce na podwyższeniu, gdzie stało długie biurko wykładowcy, zastawione probówkami i całym tym sprzętem, którego używa się w laboratorium - halo, nie jestem chemikiem, nie znam profesjonalnych nazw tego wszystkiego, więc proszę się nie czepiać.
Więłam dwa fartuchy i rozłożyłam na ziemi, by posłużyły jako coś do siedzenia. Rafał postawił wino na podłodze i usiadł naprzeciwko mnie. Następnie nalał nam trunku do kieliszków i podał mi jeden z nich. Robiąc to spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.

-To za co pijemy?

-Nie znoszę toastów, pić się powinno dla przyjemności, bez okazji. Po co wymyślać za co pić, jak można po prostu pić.

Rafał zaśmiał się i pokiwał głową.

-No tak, bardzo dobre wytłumaczenie. Ma pani rację, że też nigdy o tym nie pomyślałem.

Wzięłam moje wino i stuknęłam nim lekko o kieliszek Trzaskowskiego, po czym wypiłam łyk czerwonego napoju. Mój towarzysz zrobił to samo. W tle było dość dobrze słychać muzykę, akurat leciała piosenka The Neighborhood „Daddy Issues". O ironio.

-Nie woli pani wrócić na bal do znajomych?

-Nadal jestem na balu. A ze znajomymi będzie jeszcze mnóstwo okazji żeby się pobawić, a picie z wykładowcą może się już nigdy nie powtórzyć!

-Ahh rozumiem.

-Czemu tak właściwie chce pan spędzać ze mną czas?

To pytanie samo wyrwało mi się z ust. Już od jakiegoś czasu ciążyło mi na sercu i chciałam poznać odpowiedź, teraz alkohol pomógł mi je zadać. Rafał spojrzał na mnie z poważną miną.

-Mógłbym panią zapytać o to samo. Ja lubię spędzać czas z interesującymi ludźmi.

-Ja jestem pana zdaniem interesującą osobą?

-Oczywiście, na dodatek bardzo zabawną i uroczą, co szczególnie się przejawia gdy  jest pani pod wpływem alkoholu.

UROCZĄ? Czy on właśnie powiedział, że jestem urocza?! O mój boże. I znowu to mrowienie w brzuchu. Może to te jebane motylki o których tak wszyscy mówią. Nie dał mi czasu odpowiedzieć na ten komplement, bo po chwili usłyszałam:

-A pani czemu spędza ze mną czas? To tylko przypadek, bo akurat znajduję się w pobliżu, gdy jest pani pijana, czy jest w tym coś więcej?

Zastanowiłam się jak mam na to odpowiedzieć. „Chcę spędzać z panem jak najwięcej czasu, bo jestem w panu zakochana"?

-Szczerze to nie wiem, jakoś tak wychodzi, że wpadamy na siebie, ale prawdę mówiąc na to nie narzekam.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Skoro on zadał mi takie pytanie, to ja też postanowiłam powiedzieć to, co mi leżało na sercu.

-Czemu nie nosi pan obrączki?

On lekko parsknął śmiechem i popatrzył na swoją dłoń. 

Trzask me by your name | Rafał TrzaskowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz