Rozdział 4

835 39 8
                                    

W piątek tradycyjnie trzeba było wyjść się uchlać, no bo jak inaczej. Wybrałyśmy się ze znajomym do naszego ulubionego pubu. Miałyśmy zamiar wrócić ostatnim pociągiem, który był o 1:30. Kolejny dopiero o 5, a szczerze to nie chciało mi się tyle czekać.
Weszłysmy do pubu, zamówiłyśmy piwa i zajęłyśmy miejsce w rogu. Akurat trafił się dzień, gdy wystarczyły mi 2 piwka i byłam wstawiona. Uwielbiam spędzać weekendy z moimi laskami, studiujemy różne kierunki więc nie widujemy się w tygodniu, no ale wyjść się napić trzeba obowiązkowo. Dopiłam ostatni łyk drugiego piwa i poszłam do baru po kolejne. Czekając w kolejce usłyszałam znajomy głos.

-No proszę, nie spodziewałem się Pani tutaj.

O jezu. Odwróciłam się w kierunku oczywiście nie kogo innego, jak pana Trzaskowskiego. Spojrzałam na niego, teraz z procentami we krwi wyglądał jeszcze bardziej hot, co wydawałoby się niemożliwe, a jednak. Był ubrany w szare materiałowe spodnie w kratę i czarną koszulę z podwiniętymi rękawami i odpiętymi dwoma górnymi guzikami. Jego włosy nie były tak idealnie ułożone jak na wykładzie, tylko lekko potargane. Boże, uwielbiam taki look, wyglądał cholernie seksownie. (tutaj poglądowe zdjecie jak Rafał był ubrany)

-Nie spodziewał się mnie pan? To ja jestem zaskoczona pana obecnością tutaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie spodziewał się mnie pan? To ja jestem zaskoczona pana obecnością tutaj.

-Spotkałem się z przyjacielem, który tu mieszka. Nie jestem tak drętwy jak może się pani wydawać, mam też życie towarzyskie.

-Ja nic takiego nie powiedziałam, po prostu nigdy nie spotkałam nauczyciela na piwie. Nie powiem, miła niespodzianka.

Boże co ty gadasz, uspokój się. Lepiej zakoncz tę rozmowę bo jeszcze znając cię palniesz coś czego będziesz żałować.

-I vice versa.

Znowu się uśmiechnął i albo mi się wydawało, albo przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Szkoda że tylko wzrokiem.

-A czemu niby nie spodziewał się mnie pan tu? Przecież to normalne że student tankuje piwo paliwo w weekend.

Boże jaka żenada. Zamknij się idiotko.
Rafał zaśmiał się z tego co powiedziałam, po czym odpowiedział.

-Nie wyglądała mi pani na taką, mam na myśli imprezową duszę. Obstawiałem raczej pilną uczennicę, która od piwa woli herbatę w przytulnej kawiarni. Oczywiście nie ma tu żadnej zgryźliwości, jestem jak najbardziej pozytywnie zaskoczony.

-Pffff, ja i pilna uczennica? Oj zdziwiłby się pan, z pilnością to ja mam mało wspólnego, no ale po ostatnim wykładzie to raczej mógł pan odnieść wrażenie, że jestem taką szarą nieśmiałą myszką, co siedzi nad książkami po nocach. Ale nie, nie, that's not me.

Mówiąc ostatnie zdanie lekko się nachyliłam w jego kierunku, ale własnie wtedy przyszła moja kolej przy barze, więc odwróciłam się i zamówiłam kolejną dawkę paliwa. Chwyciłam słomkę i wzięłam łyk, zerkając na Trzaskowskiego.
On uśmiechnął się i pokręcił głową rozbawiony.

-To życzę pani miłego wieczoru i dobrej zabawy.

-Dziękuję bardzo, również niech się pan zabawi.

Po tym szybko odeszłam od baru. Niech się pan zabawi? Co kurwa? Boże jaki cringe. Dobrze że juz od niego odeszłam, bo mogło być jeszcze gorzej.
Usiadłam koło dziewczyn, ale w taki sposób by widzieć bar i oczywiście wiadomo kogo. Dziewczyny widocznie obserwowały mnie gdy poszłam po piwo, bo zaczęły wypytywać.

-Co to za typ do ciebie zagadał?

-Własnie Sara, wyrwałaś sugar daddiego?

-Ale wy jesteście głupie... To mój wykładowca, zagadał więc wymieniliśmy parę zdań, to tyle.

-Kurwa żartujesz że masz TAKIEGO WYKŁADOWCĘ??? Macie jeszcze miejsca tam u was na kierunku? Mogę się przenieść?

-On jest z Wawy, przyjechał na miesiąc bo jakiś projekt jest i w ramach tego mamy z nim dyplomację.

-Po chuj wam dyplomacja! Mogli do mnie na ekonomię go sprowadzić, a nie do psychologów... Boże ale hotuwa...

-No jest przystojny, ale też mega miły.

-Eh, pierdolenie. Jest daddy w chuj i to sie liczy, masz przynajmniej na co popatrzec na wykladzie...

Popatrzyły na mnie z lekką zazdrością i wróciły do poprzedniego tematu rozmowy.
Tymczasem ja spojrzałam w stronę baru. Rafała już tam nie było, zaczęłam więc szukać go wzrokiem po pomieszczeniu. Bezskutecznie, nigdzie go nie widziałam. No trudno, przynajmniej nie będę się dekoncentrować i myśleć o nim.

Trzask me by your name | Rafał TrzaskowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz