7.

3.4K 213 455
                                    

  Wparowałem jak ogień do szkoły idąc pewnym krokiem do sztanii. Zazwyczaj upewniam się, czy nie ma nigdzie osób, których nie chciałbym spotkać.
Ale nie dzisiaj.

  Wszedłem do szatni, na jednej z ławek siedziała już Kornelia.

Kornelia : A ty co taki nabuzowany? Czy ty płakałeś?

  Faktycznie. Zapomniałem o łzach.
Spojrzałem na nią jak na siódmy cud świata.

Kornelia : Ej, a gdzie masz Huberta?

  Blondynka rozejrzała się z rozmachem, ale nie znalazła tego czego szukała.

Karol : Nic się nie stało, a Hubert dzisiaj sam przyjdzie.. chyba.

Kornelia : Czyżby kłótnia między kochankami?

  Spiorunowałem ją wzrokiem, na co dziewczyna odsunęła się cit, widząc buzujące we mnie emocje.

  Usiadłem na ławce, zmieniłem buty i odwiesiłem płaszcz na wieszak.
Przysunąłem się do Kornelii i westchnąłem.

Kornelia : ..On wie?

Karol : Gorzej.

Kornelia : To znaczy?

Karol : Pocałowałem go.

Kornelia : Iii?

Karol : Był u mnie kiedy to zrobiłem .. wyszedł.. po prostu..

   Dziewczyna objęła mnie ramieniem i pogłaskała po plecach.

Kornelia : Wiesz jaki on jest.. przejdzie mu..

  W tym momencie do szatni wszedł Hubert, a za nim grupka osób, z którą często przesiaduje na schodach w czasie przerwy.
Spojrzałem na niego i w mgnieniu oka wstałem i wyminąłem go w wejściu jak poparzony.

Zaraz za mną wyleciała Kornelia.
W taki oto sposób ruszyliśmy na lekcje, a ja zacząłem unikać Huberta.

Unikałem go do lekcji wychowania fizycznego.
Jako iż na moim ręku widnieją bandaże, zgłosiłem ból żołądka, aby nie ćwiczyć. Widziałem, że ze wszystkich, tylko Hubert tego nie kupił.

   Zaczęła się lekcja. Rozgrzewka.
Potem gra.
Grali w piłkę ręczną, mój ulubiony sport do grania na W-F.

  Podział na grupy wykazał, że brakuje im jednej osoby.
Oczywiście trener zmusił mnie abym zagrał z nimi.
Jakby nie było, kazał ściągnąć mi bluzę.

Stawiałem opory ale w końcu uległem. Ściągnąłem ciemno fioletową bluzę, zwinąłem ją i poszedłem grać.
  Starałem się ignorować pytające spojrzenia na moją rękę.

Ale tego jednego wzroku nie dało się ignorować. Hubert wręcz robił we mnie dziury wzrokiem.

Zaczęła się gra.

Na moje szczęście byłem razem z Hubertem w drużynie.
Ustawili mnie na ataku, czyli mojej ulubionej pozycji.

Przy pierwszej lepszej okazji przymierzałem się do strzału, ale tu pojawiła się obrona, którą był Marcin. Marcin mnie nienawidzi, nie mam pojęcia czemu, ale kocha mnie gnębić. Mnie jak i Huberta.

  Kiedy byłem już gotowy do wyskoku, ten zacisnął swoją dłoń na moim bandażu. Uderzyła mnie fala bólu. Czułem jak wszelkie strupy pękły.

   Trener oczywiście zaliczył to jako faul, ponieważ zostałem złapany za rękę, ale przy ostatnim rzucie wolałem dać piłkę komukolwiek innemu, bo moja ręka chciała odpaść z bólu.

Hubert wręcz zabijał mnie wzrokiem.
Pod koniec gry, mój bandaż zaczął przemiękać. 

Nasza drużyna wygrała, a kiedy tylko trener pozwolił nam wyjść - wystrzeliłem do szatni.

Chwyciłem plecak i miałem wychodzić kiedy Hubert złapał mnie za rękę.
   Odskoczyłem.

H : Zluzuj! Zapomniałeś bluzy..

  Rzucił we mnie bluzą i wyminął mnie.

H : Karol.. za godzinę przy szatni.

  Blondyn był bardzo poważny. Za to ja jedynie przyjąłem do siebie jego informacje i poszedłem na matmę.

Po matmie zszedłem posłusznie do szatni.
Czekałem.

  Po chwili zobaczyłem blond pędzel.
Stanął przede mną. Bez wahania złapał mnie za rękę, podwinął rękaw mojej fioletowej bluzy i zatrzymał wzrok na lekko czerwonym już bandażu.

H : Karol.. obiecałeś..

K : Nie poradziłem sobie już, ja.. ja po prostu..

Spuściłem głowę ku dołu. Z oczu pociekły mi znowu łzy.
Po chwili poczułem ciepłe dłonie blondyna na moich mokrych od łez policzkach.
  Opuszkami kciuka pogładził mój policzek po czym podniósł moją głowę do góry.

Nasze twarze dzieliły milimetry. Można by powiedzieć, że to idealny moment do pocałunku. Ale nie.
Nie teraz.

H : Karol nie chcę abyśmy się unikali.. Nie chce też udawać, że tematu nie ma..

K : Hubert ja po prostu..

H : Daj dokończyć.

  Pociągnąłem nosem.

H : Nie chcę cię stracić..

K : Ale i tak zepsułem już to.. to co było między nami..

H : Karol.. pocałuj mnie.

K : Cz-czekaj co?

H : Pocałuj mnie. Chcę to poczuć. To, że cię odepchnąłem i uciekłem było spowodowane tym, że myślałem, że robisz sobie ze mnie jaja, po tym jak powiedziałem ci, że jestem bi. Teraz już wiem. Wiem, jak smakują twoje usta. Chce znowu ich zasmakować.

  Widziałem w oczach niższego stanowczość. Wiedział co mówi. Był pewny tego co mówi.

H : Ile razy mam ci jeszcze powtarzać abyś mnie pocałował ?

  Położyłem dłonie na jego biodrach i zlikwidowałem dzielące nas milimetry. Powoli i namiętnie muskałem jego usta swoimi.
Chłopak delikatnie stanął na palcach aby wyrównać się ze mną wzrostem. Pocałunek trwał.

Świat stanął w miejscu, wszystko ucichło.

Oderwaliśmy się od siebie patrząc sobie w oczy.

K : Hubert.. zakochałem się w tobie.

H : Wiem Karol.

K : Pozwól mi częściej smakować twoich ust i dotykać twojego ciała.
 
  Szepłem już ciszej.

H : Zgadzam się.

K : A ty? A ty Hubert.. czujesz coś do mnie?

H : Gdybym nie czuł, nie pozwolił bym ci tak namiętnie całować moich warg.

   Nagle zadzwonił dzwonek. Ostatnia lekcja języka niemieckiego. Znienawidzona przez nas lekcja.
Uśmiechnąłem się do blondyna znacząco.
  Ten zrozumiał przekaz, obydwoje przebraliśmy buty i wzięliśmy płaszcze.
Wagary.

  Wyszliśmy ze szkoły trzymając się za ręce.
Na dworzu dalej było pochmurno.

K : Powtórzymy wczorajszy wieczór.. ale tym razem w pełni nocowanie?

H : Zgoda. Nie chce mi się iść do mnie, więc pożyczysz mi ubranka ?

K : Zgoda, a zeszyty?

H : Jutro mamy te same lekcje z tą różnicą, że nie ma w-f.

K : Ah no tak. No to chodźmy.

--------------/////------------

•| 𝘿𝙭𝘿 𝙡𝙤𝙫𝙚 | 𝔻𝕖𝕒𝕝𝕖𝕣𝕖𝕢 𝕩 𝔻𝕠𝕜𝕟𝕖𝕤 |• Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz