10.

3.1K 175 342
                                    

Byliśmy już prawie w połowie drogi, kiedy Hubert pociągnął mnie nagle za rękę i krzyknął.

H : Zapomniałem jednej rzeczy daj mi klucze!

  Spojrzałem na niego podejrzliwym wzrokiem. Sięgnąłem do kieszeni i podałem klucze blondynowi. Po chwili zniknął mi z pola widzenia.

  Postanowiłem, że na niego poczekam na jakiejś ławce.

Błąd życia.

Kiedy usiadłem na jednej z ławek w parku i wyjąłem telefon, podleciał do jakiś starszy facet.
Pijany.
Było czuć od niego woń alkoholu.

  Zaczął wymachiwać rękoma i drżeć się, że widział jak trzymam się z chłopakiem za rękę, że pedał jestem.
Ignorowałem to, bo uznałem że w końcu mu się znudzi.

Najzwyczajniej wstałem i wyminąłem faceta.
Ten na oko 40 latek jednak nie odpuszczał. 

W końcu mnie już tak wyprowadził z równowagi. Odwróciłem się do niego przodem.

K : Mam ci wypierdolić w ten głupi ryj, czy się odjebiesz w końcu ode mnie?

  Burknął coś pod nosem i poszedł.
Kretyn.

  Po chwili takiego stania zauważyłem zbliżającego się Huberta. Była już późna godzina, a mimo to niższy maszerował sobie roztropnie.
Złapałem go za rękaw i zaciągnąłem do szkoły. Oddał mi klucze i powiedział, że po szkole pójdziemy w jedno miejsce.

Lekko zdziwiony zgodziłem się.

Szybko ogarnęliśmy buty i poszliśmy do klasy.
Jak zwykle rozdzieliliśmy się z Hubertem.
Podszedłem do czekającej Kornelii.

Chwilę porozmawialiśmy o tym, że między mną, a Hubertem nie jest już źle. Tylko tyle zdążyliśmy przez dzwonkiem.

Reszta lekcji minęła całkiem luźno.

Kiedy skończyłem lekcje postanowiłem poczekać na Huberta przed szkołą.

Chłodny wiatr uderzył w moją twarz, włosy rozproszyły się na wszystkie strony, a po plecach przeszedł przyjemny dreszcz. Takie uczucia towarzyszyły mi od razu po wyjściu z ciepłego budynku.

Stanąłem z boku, odwrócony tyłem do wejścia szkoły i przyglądałem się młodszym rocznikom jak niszczą sobie zdrowie papierosami.
Niby nie mam nic do tego, nie śmieje się czy też nie wyzywam, ale przykro się patrzy jak ktoś niszczy sobie zdrowie i życie.
Cóż..jak kto lubi.

Nie musiałem długo czekać, a po chwili poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. Uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem do osoby.
Moim oczom ukazała się blond czupryna uśmiechająca się od ucha do ucha.

H : Idziemy?

K : Jasne.

H : Chodź!

  Pociągnął mnie nagle z entuzjazmem w nieznanym mi kierunku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie idziemy w kierunku domu.

K : Em.. Hubert?

H : Tak?

K : Gdzie mnie prowadzisz?

H : Oj no zobaczysz !

  Kiedy to powiedział, zwolnił trochę.
Zacząłem się bacznie rozglądać i starać się skojarzyć jakieś fakty, aby dowiedzieć się gdzie jestem.

  Po jakiś 15 minutach marszu dotarliśmy do jakiejś rzeki, nad którą rozciągał się ogromny, szeroki, porządny most.
Wejście mostu było obrośnięte pięknymi bujnymi krzakami i kwiatami, znajdujących się w ogromnych szarych doniczkach.

•| 𝘿𝙭𝘿 𝙡𝙤𝙫𝙚 | 𝔻𝕖𝕒𝕝𝕖𝕣𝕖𝕢 𝕩 𝔻𝕠𝕜𝕟𝕖𝕤 |• Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz