𝐟𝐨𝐫𝐛𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐟𝐫𝐮𝐢𝐭 ─ jihan

358 24 202
                                    


ship: jihan (Joshua x Jeonghan)
zespół: Seventeen
rodzaj: angst, school au (do celów tego oneshota załóżmy, że do liceum idzie się w wieku siedemnastu lat)
ilość słów: 4165
data publikacji: 11 sierpnia 2020

Od wiek wieków panuje przekonanie, jakoby zakazany owoc kusił najbardziej. Pierwsi ludzie przekonali się jednak, że każda zabroniona pokusa niesie ze sobą zasłużone konsekwencje. Dlaczego więc, zamiast uczyć się na błędach Adama i Ewy, sami je powtarzamy, udając, że wcale nie wiemy o tej nienaruszalnej zasadzie? Dlaczego to, czego nie powinniśmy nawet pragnąć, przyciąga nas do siebie najbardziej?

Joshua urodził się w bardzo religijnej rodzinie, starającej się przestrzegać zasad swojej wiary. Nie ma się więc co dziwić, że i on sam został wychowany w chrześcijański sposób. Oczywiście to nie tak, że był jakimś świętym dzieckiem, nie popełniał żadnych błędów i był wzorowym uczniem. Miał swoje za uszami, nie był aniołkiem, ale wyznawał jedną zasadę - być posłusznym rodzicom. Dlatego wiele rzeczy było dla niego tym zakazanym owocem.

Jeonghan był zupełnie inny. Wyglądał na niewiniątko, zwłaszcza, gdy w wieku piętnastu lat przekupił kuzynkę-fryzjerkę, by rozjaśniła mu włosy, ale wcale się tak nie zachowywał. Od najmłodszych lat sprzeciwiał się rodzinie i robił im wszystko na złość. Gdy miał trochę ponad roczek, zrywał zasłony i ze śmiechem patrzył na matkę. Był nieznośny, a mimo to wszyscy go uwielbiali. On nie znał takiego pojęcia jak zakazany owoc - zawsze dostawał to co chciał, nikt nie miał serca mu czegoś zabronić.

⫼⫼⫼

Joshua poznał Jeonghana poprzez nieszczęśliwy wypadek - chociaż z perspektywy czasu oboje stwierdziliby, że jednak było dużo szczęścia w tym nieszczęściu.

Pierwsze dni liceum były dla Jisoo ciężkim okresem. Jego wszyscy przyjaciele z gimnazjum wybrali inne szkoły, jego zostawiając na pastwę losu. Zapewniali, że to nie koniec ich znajomości, ale Hong czuł, jak powoli zaczyna oddalać się od reszty. Nie mieli wspólnych tematów, nie mogli obgadywać tych samych nauczycieli czy jęczeć z powodu ciężkich zadań, które rozwiązywali by razem późnymi nocami w pokoju Wonwoo. Ciemnowłosy szybko zniknął z ich życia, nie mając nawet okazji, by wejść z butami do czyjegoś. Nie potrafił zintegrować się z nową klasą, nie pasował do nich i czuł to na każdym kroku.

Rozmyślał nad tym, idąc po schodach, chcąc nareszcie uciec z tego obcego miejsca. Był zmęczony zarówno fizycznie jak i psychicznie po ośmiu godzinach lekcyjnych do tego stopnia, że gapił się jedynie w swoje buty, nie dopuszczając do siebie niczego poza tym. Dlatego, gdy ktoś skoczył mu ni stąd ni zowąd na plecy, zasłaniając oczy dłońmi, niemal dostał zawału i spadł z ostatnich trzech stopni, upadając razem z niechcianym towarzyszem na brudne linoleum. Z całą nienawiścią, na którą był jeszcze w stanie się zdobyć, spojrzał na tego pasożyta, który doprowadził go do aktualnego stanu.

- Sorry - powiedział bez żadnej skruchy w głosie całkowicie nieznajomy Jisoo nastolatek, otrzepując jasne jeansy. Hong nie przestawał paraliżować go wzrokiem, co na nic się zdawało. - Myślałem, że to mój przyjaciel. Ubraliście dzisiaj takie same koszulki - usprawiedliwił się blondyn, odgarniając z oczu jasną grzywkę.

- Dobrze wiedzieć - odpowiedział z wyraźną irytacją Hong. Miał dzisiaj zły dzień, a ten tleniony łeb dodał mu kolejny powód do bycia złym na cały świat.

- Weź zluzuj kokardki - parsknął chłopak, wyciągając rękę w stronę nowego znajomego. - Swoją drogą jestem Jeonghan, a ty? - przedstawił się nastolatek, podczas gdy drugi próbował wstać.

ᴏɴᴇsʜᴏᴛʏ  ─ k-popOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz