Magnus Chase i bogowie Asgardu~ Młot Thora. Rick Riordan

64 18 22
                                    

shit, już nie wiem czy piszę w ogóle spojlery czy nie, więc napiszę ostrzeżenie, żeby nie było.

dziś jest środa, mój grafik poleciał na łeb na szyję, ale co tam?

więc, today recenzja następnego Magnusa.

herbatki, kawki, szamki inne tego typu rzeczy w dłoń. no i zapraszam czy coś.

cytat:

"Ale bycie synem Frejra nauczyło mnie jednego- nie zawsze mogłem walczyć za przyjaciół. Jedyne, co rzeczywiście mogłem zrobić, to leczyć ich rany." ~Magnus Chase


O czym jest książka?

Minął ponad miesiąc (wait, ile miesiąc ma tygodni?) odkąd Magnus z przyjaciółmi uratowali wszystkie dziewięć światów przed Wilkiem Fenrirem, Ragnarokiem, ognistymi olbrzymami i końcem świata. Światów.

Chłopak przyzwyczaił się do życia w Hotelu Walhalla. No na tyle, ile jest to w stanie zrobić osoba, która do niedawna była żywa i bezdomna. Jako syn Frejra (kc frejr), boga lata, ciepełka, płodności, zdrowia i temu podobnych, Magnus tak zbytnio nie pasuje do einherjarów, czyli wojownikach wybranych przez Odyna do Ragnaroku, jednak ma kilku dobrych przyjaciół wśród mieszkańców dziewiętnastego piętra. Oczywiście solidnie trenuje przed Sądnym Dniem z innymi wojownikami. Można powiedzieć, że jego życie stało się w pewien sposób normalne.

Aleeee, trzeba wiedzieć, że w dziewięciu światach zamieszkiwanych przez elfy, krasnoludy, swartalfy, olbrzymy, ogniste olbrzymy, gadające zwierzęta, bogów lubiących robić samojebki nie ma czegoś takiego jak normalność. Przyjaciele chłopaka, czyli Hearthstone i Blitzen zniknęli, a nowy lokator piętra sieje chaos i zniszczenie. Według bardzo zdenerwowanego kozła, pewien przedmiot należący do Thora wciąż jest zaginiony, a nieprzyjaciele boga piorunów zrobią wszystko, by go posiąść. Czas na wezwanie Jacka aka Sumarbrandera aka Miecza Lata i wkroczyć do akcji, jednak niestety najwyraźniej jedyne co interesuje Jacka, to randki z inną magiczną bronią.


Moja opinia.

Cóż, pod względem budowy i stylu pisania czy narracji, ta książka się nie różni od poprzedniczki. Nadal mamy zabawne tytuły rozdziałów i narrację ozdobioną tu i tam żarcikami Magnusa. Z takich nowości mamy nową postać (o!). Jest to Alex Fierro, osoba trans- i płynnopłciową. Więc ciekawie jest.

(Tak na marginesie- cieszę się, że wujcio Rick dodał taką postać i dodatkowo pokazał, że bycie no trans- i płynnopłciowym nie jest złe. Potrzebne to dzisiejszym dzieckom, szczególnie tym, które są pełne nienawiści. tYLKO TE DZIECI SĄ TAK TĘPE, ŻE ZAMIAST CZYTAĆ COŚ PIĘKNEGO, CZYM SĄ KSIĄŻKI, TO ROBIĄ JAKIEŚ GŁUPIE FILMIKI NA TE TIK TOKI.)

Więc, wracając do Alex, jest o wiele lepsza od swojej przyrodniej siostrzyczki Sam (obie są córkami Lokiego. Akurat Loki jest matką Alex, ale to długa historia. Ważne jest to, że są jego potomkami i potrafią jak on zmieniać się w zwierzęta). Jakoś nie polubiłem tej walkirii, taka dziwna mi się wydawała.

A Loki... mam takie wrażenie, że został tak chamsko 'przerysowany'.

I mean, tak jakby Riordan chciał powiedzieć: 'Tak! On jest zły! I już!'

Dobra, to na tyle z postaci. Reszta jakoś się nie zmieniła. 

Czasami miałem wrażenie, że ta książka jest tak lekko naciągana. Takie leciutkie.

Bohaterowie szukają młota Thora, bo on go znowu zgubił. 

A co do bogów- doprowadzali mnie do szału.

Mamy Thora, który jest uosobieniem legendarnego Janusza, Odyna, który żyje w swoim motywacyjnym świecie i Heimdalla, który robi sobie w każdej możliwej sytuacji selfie.

Oprócz tego to książka jest niezła. Przypadnie do gustu miłośnikom serii.



Ja w to nie wierzę, ale te wszystkie recenzje mają prawie 100 gwiazdków prawie 200 wyświetleń. Ja nie wiem jak to się dzieję, ale dziękówa wszystkim. 

Recenzje książekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz