Łowcy Atlantydy. Andy McDermott

36 8 4
                                    

hej, cześć i czołem

dzisiaj książka taka przygodowa w sumie. ale fajna jest. znaczy, w niektórych kwestiach bym polemizował, ale to za chwilę

cytat:

"Miał półksiężyc tuż przed sobą ale za bardzo przejął się poszukiwaniem jakiegoś konkretnego szczegółu, by dostrzec coś tak dużego." ~narrator


O czym jest książka?

Atlantyda. Największa zagadka przeszłości wciąż pozostaje nierozwiązana. Wciąż fascynuje i zagraża dzisiejszym poszukiwaczom. Rodzice młodej archeolog Niny Wilde przypłacili życiem próbę odnalezienia zatopionej wyspy, a ona od tej chwili postanowiła poświęcić się rozszyfrowaniu tajemnicy.

Na oczach Niny mit staje się rzeczywistością- przekraczającą najśmielsze marzenia pokoleń odkrywców i śmiertelnie niebezpieczną. Z otchłani przeszłości wyłania się zaginiony ląd i sekret zapomniany od tysięcy lat. Sekret, który może unicestwić naszą cywilizację.


Moja opinia.

Może zaczniemy od minusów co?

Cóż, trochę bzdur jest w tej książce. W końcu, jak można by odczytać lokalizację zatopionego miasta z kawałku metalu?

Albo w ogóle, jest wiele źródeł, gdzie owe miasto może być. I dlatego chyba warto wszystkie sprawdzić, a nie zakładać jedno tylko. Rozumiem, fikcja literacka i tak dalej, ale bądźmy poważni, okej?

Zwroty fabularne- oj, tutaj ich wdzięk można porównać kujwa do wdzięku pociągu towarowego. No sory, ale taka prawda. Ja też mogę wyskoczyć z okna, i co?

Bohaterzy to też tacy nienajlepsi. Tacy z cyklu "zabili go i uciekli".

Dodajmy garść łopatologicznych stereotypów i szczyptę humoru raczej niskiego lotu.

A, jeszcze się doczepię do jednego: ta książka to nie thriller, tylko jak już (słaba) komedia przygodowa.

Warto chyba też poszukać jakiś plusów, tak?

A więc, oprócz wyżej wymienionych minusów, to książka jest ciekawie napisana. Może nie czytałem 'z zapartym tchem' i nie nudziłem się obstawiając, kiedy ktoś zrobi sobie krzywdę.

I to w sumie chyba wszystko.

Książka jakby taką trzecią wodą po kisielu jest. Strasznie podobna do Indiany Jones'a, tylko, że Indianą tutaj jest pani archeolog. Zaczynało się dobrze, potem jednak poleciało tak z górki i się coś rozwaliło.

Wszystkie pierwszo- i drugoplanowe bohaterki są oczywiście piękne, niezwykle utalentowane, niezwykle młode, niezwykle mądre, niezwykle sprawne fizycznie... *zaczyna ziewać*.

Jak to w książce sensacyjnej, latają kończyny, spływa krwią, najemnicy i wrogowie myślą główkami zamiast głowami, archeolog zostawia za sobą totalną rozpierduchę, mamy naciąganą organizację broniącą życia, która zamiast skontaktować się z przeciwnikami, którzy dają się wykorzystywać, wolą dać kulkę w łeb.

Pan McDermott powinien mniej oglądać filmów, a bardziej poćwiczyć pisanie.

*upuszcza mikrofon i wychodzi*

Recenzje książekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz