IV - Japonia.

8 0 0
                                    


- Nie wiem co to dokładnie było... Widok Petera podczas tej walki nie był taki, jak gdybym była dajmy na to uczestniczką zdarzeń, na przykład świadkiem, ale był za to... Bezbłędny. Miałam wrażenie, że zaczęłam czuć dokładnie to, co on. Za każdym jednym razem gdy coś poczuł, ja również, wszystkie towarzyszące mu emocje. Jakbym cofnęła się w przeszłość i mogła obejrzeć życie Petera jednym dotknięciem. To wspomnienie... nie opowiedział mi jak to było...- wyjaśniła szczegółowo dziewczyna, skupiona na tym, by niczego nie pomylić. -

- Muszę przyznać Lee, że nie spotkałem się jeszcze z czymś takim, więc póki co, nie mogę orzec, co to dokładnie jest, choć widziałem już nie jedno... Być może w twoim poprzednim życiu, stało się coś... coś niezwykłego, ktoś namieszał ci w głowie i zyskałaś coś w rodzaju tej dziwnej zdolności. Gdyby chcieć na siłę łączyć wątki, to miałoby nawet sens. Możesz poznawać wspomnienia i odczucia innych ludzi, kosztem swoich własnych- Przyznał częściowo słusznie mężczyzna.

Pan Wilson wydawał się być bardzo zainteresowany zdolnością nastolatki. Petera jednak najwyraźniej przerażała myśl, że Lee była w stanie grzebać mu w pamięci, a właściwie że już to zrobiła. Lee przyszła wtedy do głowy jedna myśl - Peterze Benjaminie Parkerze, czy masz coś do ukrycia?

- Myślę, że będzie konieczne, abyś została na badania na jakiś czas, dopóki nie dowiemy sie, co to za zdolność.- uznał mężczyzna a Parker wstał z miejsca

- C-co? - pisnął Peter - Dopiero co się do nas wprowadziła. I musi się przecież integrować z ludźmi!- powiedział stanowczo

Lee tymczasem siedziała na czymś co przypominało szpitalne łóżko i machała nogami wprzód i w tył, przysłuchując się dyskusji, tak jak to było poprzednim razem gdy tu była.

- Nie masz nic do gadania, młody. Decyzja należy do Lee.- 

- Odnoszę jednak wrażenie, że raczej od tego, ile jej dasz, żeby pozwoliła z siebie zrobić królika doświadczalnego- syknął chłopak 

Na słowa Petera pan Wilson prychnął oburzony i spiął się lekko.

- Wyjdź. Musze porozmawiać z Lee- odparł.
Gdy zauważył jednak że Peter nie zamierza ruszyć się z miejsca, mężczyzna przybrał niższą barwę głosu. 

- To nie była prośba, młody-

Dopiero wtedy chłopak z niepewną miną opuścił pomieszczenie, oglądając się za siebie jeszcze kilkukrotnie.

Lee przestała wymachiwać nogami i zgarbiła się nieco na siedzeniu. Pan Sam podszedł do niej i uklęknął.

- Posłuchaj, mała. Wiem że twoja moc jest fascynująca, ale jak wszystko co nieznane, może być także niebezpieczna. Nie wiemy co to jest, skąd się wzięło, ani jak nad tym zapanować. Daje ci wybór, ale wiedz, że wolałbym, abyś została tutaj. Chcemy ci pomóc, nie zaszkodzić. Naszym zadaniem jest chronić takich, jak ty.- wyjaśniał powoli

- Rozumiem o co chodzi i sama wolałabym nauczyć się używać tej mocy ale... Peter ma racje. Potrzebuje kontaktów w normalnym świecie. Wolałabym zostać w Queens... Jednak gdy zajdzie taka potrzeba, mogę przychodzić na badania. Myślę, że dam sobie radę ze swoją zdolnością przez jakiś czas. A jeśli coś będzie się dziać, zgłoszę się do pana od razu, lub będę przychodzić na regularne wizyty.

Mężczyzna zamyślił się na chwile.
Lee nie sądziła że w ogóle postanowi zastanowić się nad tym, co mu zaproponowała... Z jednej strony było to dla nich i dla Lee ryzykowne. Z drugiej, jeśli ją tu zamkną, może nie zechcieć współpracować, za to jeżeli dadzą jej wolną rękę, być może wręcz chętniej da sobie pomóc...

*

- Okej. Będziesz chodzić do mojej klasy, więc nie masz czym się przejmować. Będę cię pilnował, a w razie czego, musisz po prostu dzwonić. Łapiesz?- Spytał Peter, przejęty nią jak małym dzieckiem

- Ja... chyba rozumiem. Trochę niepewności, ale przeżyję.- powiedziała

Słowa Lee nie przemawiały do chłopaka, ale postanowił mimo wszystko zaufać jej i własnemu przekonaniu o tym, że w szkole nic nie może jej się stać.
Podał dziewczynie bordowy, pojemny plecak który uzupełnił najpotrzebniejszymi rzeczami i oboje wsiedli do samochodu.

- Pamiętaj tylko to, co masz na dowodzie od Sama. Jak ktoś cię zapyta o przeszłość, nie musisz wcale odpowiadać, a w krytycznych momentach, po prostu ściemniaj.- Wyjaśnił po raz ostatni gdy wychodzili z auta.

- Powodzenia, skarbie- odparła po raz ostatni May i uśmiechnęła się ciepło.

- Dziękuję, do zobaczenia- Odpowiedziała pogodne.

Dziewczyna wzięła na koniec tylko głęboki wdech i maszerując obok przyjaciela, weszła do dużego budynku.

Już na starcie poczuła się nieco dziwnie, z powodu tak dużego natłoku ludzi. Zauważyła tylko jak Peter idzie przed siebie, postanowiła więc przyspieszyć kroku, jednak czuła tylko, że jest coraz gorzej.

- P-Peter...- powiedziała cicho.

Chłopak szybko odwrócił się i zauważył jej przerażona minę.

- Nie przywykłam do tylu ludzi- powiedziała niepewnie

- Rozumiem. Spokojnie, zaraz będziemy w klasie- odparł łapiąc dziewczynę za rękę i pociągając w stronę sali. Lee rozglądała się niepewnie wokół siebie i trzymała blisko przyjaciela, nie oddalając się od jego ramienia na dalej niż parę cm, co normalnie uznałaby za śmieszne, teraz jednak wiedziała że w każdej chwili coś z nią może się wydarzyć. Zaczęła stopniowo wątpić w to, co powiedziała kapitanowi o tym, że poradzi sobie w szkole.

Oboje wmaszerowali nie pewnie do środka, zajmując ostatnie ławki.
Mieli szczęście, ponieważ w środku było jeszcze niewiele osób. W milczeniu przesiedzieli te kilka minut, aż do dzwonka.

- Dzień dobry, klaso- odezwał się szczupły mężczyzna z brodą i okularami, wchodząc do pomieszczenia. - Dziś dołączyła do nas nowa uczennica-  zaczął- Czy mogłabyś przestawić się klasie?- powiedział spoglądając na dziewczynę.

- Ja...- odezwała się niepewnie

- Powinnaś wstać- podpowiedział jej szeptem Peter, więc tak też zrobiła

- Nazywam się Lee Parker. Jestem kuzynką Petera i... przyjechałam z Japonii- wydusiła z siebie. Tyle przyszło jej teraz do głowy, Peter wspomniał kilka razy że Lee musiała mieć jakieś azjatyckie korzenie, czemu patrząc na jej specyficzny wygląd nie należało się dziwić. Japonia wydała jej się więc idealna - Mój tata jest Amerykaninem, a mama Japonką.- dodała

- Jesteś z Japonii? Podobno wspaniałe miejsce. Czemu się przeniosłaś?- spytał zaciekawiony nauczyciel

Ściemniaj Lee, ściemniaj, pomyślała.

- Moi rodzice wysłali mnie do ciotki, bym nawiązała lepszy kontakt z rówieśnikami. Pomyśleli że w większej szkole łatwiej przyjdzie mi nawiązywanie znajomości, mieszkałam w niewielkiej miejscowości- skłamała niczym prawdziwy zawodowiec zaskakująco wiarygodnym tonem, a Peter spojrzał na nią z podziwem

- To fantastycznie! Mam nadzieje że tak też będzie. Możesz już usiąść.
Moi drodzy, zachowujcie się przyzwoicie w stosunku do Lee, nie chce żadnych nie przyjemnych skarg. A teraz otwórzcie podręczniki na stronie 167.-

Wtedy właśnie Lee kompletnie przestała słuchać nauczyciela. Dziarski ton pana Harringtona zmieniał się w monotonne przeciąganie dyktowanych słów, które z trudem przepisywała. Usłyszała jedynie jak Peter wskazał jej którą książkę powinna wyjąć. Okazało się że dziewczyna miała ze szkołą o wiele większe trudności niż przypuszczała...

𝔻𝕠𝕟'𝕥 𝕜𝕟𝕠𝕨 𝕨𝕙𝕠 | ᴘᴇᴛᴇʀ ᴘᴀʀᴋᴇʀ x ʀᴇᴀᴅᴇʀWhere stories live. Discover now