rozdział 2

266 16 8
                                    

Mike 

- Ale na serio? Od jutra będziesz miała starszego brata? - zapytał Lucas. 

- Nie, Lucas, żartuję sobie - odburknęła ironicznie Max - Przeprowadzają się do nas jutro. 

Westchnęła głośno i położyła się na trawie. Sięgnęła ręką po butelkę, która leżała obok niej i upiła kilka łyków. Na pewno nie była to Ognista Whisky, jednak pomarańczowym sokiem bym tego zdecydowanie nie nazwał. Max razem z Lucasem zaczęli pić alkohol na początku tych wakacji, co szczerze mówiąc nie specjalnie mnie zdziwiło - Nancy opowiadała mi kiedyś, że statystycznie to Ślizgonom najszybciej nudzą się tradycyjne napoje i zaczynają sięgać po coś mocniejszego. 

Siedzieliśmy na kocu w piątkę w moim ogrodzie, razem z mnóstwem smakołyków, takich jak czekoladowe żaby, czy fasolki wszystkich smaków. Po raz pierwszy od zakończenia roku szkolnego, spotkaliśmy się w pełnym składzie, bo zawsze akurat któreś z nas wyjeżdżało, gdy planowaliśmy spotkanie.  

Oczy rudowłosej przepełnione były bólem, którego na twarzy starała się nie okazywać. Zdecydowanie nie była zachwycona tym, że od jutra będzie miała w domu swojego ojczyma i przyszywanego brata. Wiedziałem, że od dłuższego czasu jej mama się z kimś spotykała, ale nie miałem pojęcia, że od kilku miesięcy byli zaręczeni, a wczoraj wzięli ślub.

- Chyba bardzo ich nie lubisz - powiedział na głos Will to samo, co przed chwilą chodziło mi po głowie. 

Max prychnęła. 

- Nienawidzę ich. Mówię poważnie. - odpowiedziała, biorąc kolejnego łyka z butelki. 

- Aż tak źle? - spytał ze zmartwieniem Dustin. 

Dziewczyna ponuro przytaknęła. 

- No dobra, mój ojczym jest jeszcze do przeżycia, ale Billy... - pokręciła z frustracją głową. 

- A więc twój brat nazywa się Billy? - spytałem - Chodzi do Hogwartu? 

- Nie nazywaj go moim bratem, błagam - poprosiła, wzdychając. - Nie, jest na ostatnim roku w Durmstrangu. Całe szczęście, że chodzimy do innych szkół.

Na chwilę zapadła między nami cisza. Niebo nad nami było całkowicie bezchmurne, a słońce bardzo mocno świeciło nam w twarz, powodując, że miałem ochotę schować się w cieniu. To lato było zdecydowanie jednym z najbardziej gorętszych, jakie przeżyłem w życiu. Jak na klimat naszego kraju, bardzo rzadko padało. 

Pomyślałem o tym, że jeśli informacje o Turnieju Trójmagicznym w Proroku Codziennym są prawdziwe, to jeśli ten Billy się zostanie przedstawicielem Durmstrangu, to właściwie będą chodzili do tej samej szkoły, ale nie chciałem jeszcze bardziej psuć jej humoru. 

- Czemu nie powiedziałaś nam o tym wcześniej? - spytałem ostrożnie - Nie mówiłaś nic o ich zaręczeniu, ani o ślubie. 

Lucas z ożywieniem pokiwał głową. 

- Właśnie, Max. Powinnaś nam powiedzieć. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Nie powinnaś ukrywać przed nami takich rzeczy - powiedział z wyrzutem w głosie. 

Rudowłosa w odpowiedzi tylko przewróciła oczami i wzruszyła ramionami. Wiedziałem, że nie lubiła dzielić się z nami swoimi problemami i uczuciami, ale mimo wszystko, uważałem, że naprawdę dobrze by dla niej było, gdyby z nami o tym porozmawiała wcześniej.

- To prawda, jesteśmy przyjaciółmi - zgodził się z Lucasem Dustin, ale mówił łagodniejszym tonem. - Naprawdę powinnaś nam zaufać, Max. Dobrze robi takie wygadanie się.

Stranger Magic Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz